trubro trubro
111
BLOG

Ktoś to musiał powiedzieć...

trubro trubro Polityka Obserwuj notkę 49

Janusz Palikot - te dwa słowa powodują lawinę emocji u niektórych.  Cham, prostak, macha wibratorem, pluje na prezydenta - najpierw żyjącego, potem na zmarłego - to są hasełka, które pojawiają się w głowie od razu. Nie ma u większości ludzi poważnej refleksji nad treścią tego, co robi i co mówi; większość skupia się na emocjonalnej stronie jego przekazu.

Emocje emocjami - są ważne w każdym przekazywanym komunikacie - ale nie są wszystkim.  Jest jeszcze treść.

Chciałem napisać, jaką treść widzę w tym, co Janusz Palikot robił ostatnimi czasy.  Figury stylistyczne, konkretne sformułowania, do których można się przyczepić - to mnie w tej chwili nie interesuje.  Wspomnę tylko, że można tę samą rzecz powiedzieć na kilka sposobów różniących się poziomem wywoływanych emocji; Janusz Palikot często wybiera ten sposób, który wywołuje emocje najskrajniejsze.

Tragedia w Smoleńsku spowodowała, że cokolwiek powie się o Lechu Kaczyńskim, będzie to przez część ludzi traktowana jako niedopuszczalny atak na zmarłego.  Słyszałem posłankę PiS, która mówiła, że mówienie źle o zmarłych jest nie tylko niezgodne z polską tradycją, ale też niezgodne z tradycją katolicką ;)  Mi w tym momencie od razu przyszło do głowy pytanie "a można źle mówić o Hitlerze i być w zgodzie z polską/katolicką tradycją?".  Jeżeli tak - to znaczy, że zmarłych można jednak krytykować.

Janusz Palikot zadaje kilka pytań oraz stawia kilka tez które wpisują się w dążęnie do prawdy; to, że ta prawda nie jest najlepsza dla zmarłego prezydenta nie powinno powodować, że nałożymy klapki na oczy i będziemy milczeć.  Tym bardziej, że swoje tezy całkiem nieźle uzasadnia.

Zacznę od przypomnienia kilku faktów.  

1.  Wyjazd do Smoleńska zorganizował Lech Kaczyński.  Za pomocą swojej kancelarii oraz narzędzi państwowych w postaci pomocy rządu - ale to była wycieczka przez niego organizowana, on zapraszał innych.  Organizacja tej wyprawy okazała się kiepska, wielu rzeczy nie przewidziano, między innymi lądowania na innym lotnisku i dojazdu samochodami.

2.  Lech Kaczyński był zwierzchnikiem sił zbrojnych, latał wcześniej rządowymi samolotami i jego zachowanie wskazywało na to, że bardziej podoba mu się postawa pilotów, którzy ryzykują od takich, którzy odmawiają lądowania wbrew jego prośbom.  Jego krytyka jednego z pilotów była wszystkim znana, za tym poszedł nawet donos na prokuraturę.  Lech Kaczyński znalazł generała (Błasika), który podpisał pisemny rozkaz lądowania w Gruzji - to też było niezłe pokazanie czego się oczekuje od podwładnych>
W każdym razie - Lech Kaczyński pokazał, że oczekuje od pilotów lądowania tam, gdzie chce i kiedy chce nawet, jeżeli wiąże się to z ryzykiem. 

3.  Lech Kaczyński był człowikiem porywczym, często traktował innych ludzi z lekceważeniem.  Słynne 'spieprzaj dziadu' albo też słowa powiedziane do Moniki Olejnik o trafieniu na krótką listę, niszczeniu itp.  To są fakty znane.  Potrafił też powiedzieć coś w stylu "prezydent 5 milionowego kraju nie będzie mówił prezydentowi 38 milionowego kraju o czym ma mówić" na dyplomatycznym spotkaniu do głowy innego państwa.

 

4.  Na spotkaniach oficjalnych, na które zapraszał premiera Donalda Tuska podawał wino.  Picie wina traktował jako normalny element pracy politycznej; alkohol bywał na spotkaniach.  Nie piszę tego jako przytyk - inni politycy też tak robili - ja po prostu podaję fakty.

 

Teraz zbieżmy fakty do kupy - zwierzchik pilotów opierdzielał publicznie pilota za to, że nie chciał wylądować, gdy uznał, że było zbyt niebezpiecznie.  Rozkazy na piśmie poszły, donos do prokuratury, publiczne określenie pilota mianem tchórza.  Pilot co prawda dostał potem medal - ale nie od tego zwierzchnika, ten nawet publicznie nie przeprosił.  Ma następną 'wycieczkę' poleciał inny pilot, do tego wraz z generałem, który poprzednio stanął w opozycji do pilota (i rozsądku) i wydał rozkaz na piśmie, którego pilot zgodnie z prawem odmówił, i jeszcze medał za to dostał - a to znaczy, że rozkaz był durny.  Wycieczka była chaotyczna jak zwykle, i stało się nieszczęście.

Wyboraźmy sobie, co byłoby, gdyby to była wycieczka organizowana przez biuro podróży, a zamiast samolotu był autobus.  Gazety prześcigałyby się w oskarżeniach o niedopatrzenia, o patologie w kulturze jazdy, o tym, że z kierowcą w czasie jazdy nie można rozmawiać, a mu ktoś cały czas zawracał głowę; o tym, że wcześniej jak inny kierowca mówił - nie przejadę tamtędy - to miał nieprzyjemności....  Gdyby okazało się, że organizator był porywczy, wydawał wcześniej durne polecenia, do tego w czasie pracy pijał alkohol - media by krzyczały głośno o tym, kto jest winny.  Jeżeli byłby na tej wycieczce organizator/szef, to sprawdzenie, czy był trzeźwy przybliżyłoby do prawdy - wiadomo, że często człowiek pijany jest bardziej porywczy niż na trzeźwo.


Wycieczkę zorganizował Lech Kaczyński, wycieczka była nieprofesjonalnie zrobiona, piloci latali nieprofesjonalnie (nie według obowiązujących procedur), stosunki między 'szefem biura podróży' a pilotami były kiepskie, byli pod ciągła presją od wielu miesięcy - skończyło się tragedią.  Tyle fakty.  

Teraz opinie - za tę tragedię ja obarczam odpowiedzialnością w największym stopniu Lecha Kaczyńskiego i jego otoczenie.  Winne jest też według mnie ministerstwo obrony, które dopuściło do tego, że prezydent wraz ze swoim otoczeniem mogli stworzyć patologię - nie mówie o konkretnym ministrze, a o ministerstwie obrony wraz z ministrami przez ostatnie 5 lat.  Ministerstwo było biernym przyczyniaczem się do katastrofy, Lech Kaczyński i jego otoczenie - czynnym.  Za kulturę pracy w firmie odpowiada szef - za kulture pracy w wojsku odpowiada zwierzchnik; tym bardziej w tych kawałkach wojska, z którymi ma bezpośrednią styczność, a robił on takie rzeczy, które na tę kulturę wpływały negatywnie.  Reszta to tylko konsekwencje.

Podobne odczucia ma wielu moich znajomych.

Bardzo się cieszę, że jest ktoś, kto głośno mówi o tym, szkoda, że tylko Janusz Palikot ma odwagę.  Ja wiem, że to niepolityczne, że nieładnie o zmarłych źle mówić itp. - ale dla mnie to wszystko bzdura jest.  Zmarły/żywy - nie ma to znaczenia dla oceny czynów.

Jest obóz ludzi, którzy mówią o 'dążeniu do prawdy' - wwalili to sobie na sztandary i powiewają.

To, że wolą tej prawdy szukać w spisku rosyjsko-tuskowo-tefałenowym niż tam, gdzie zdrowy psychicznie umysł szukałby najpierw - czyli u organizatorów 'wycieczki' - świadczy o totalnym ich odjechaniu od rzeczywistości.

To co - oskarżać - przepraszam , podejrzewać - Putina można, a Lecha Kaczyńskiego nie ?  Mimo, że to Lech Kaczyński był w samolocie, 'jego' generał był w kabinie, a wcześniej pokazał, co sobie robi z bezpieczeństwa lotów i opinii na jej temat pilota wojskowego (Gruzja) ?

Śmieszne to wszystko.  Szkoda, że tylko Palikot ma jaja, żeby głośno powiedzieć to, co cała masa ludzi myśli.
A wielu myśli tak, jak ja, czyli obarcza winą Lecha Kaczyńskiego i jego ułańską fantazję połączoną z sposobem komunikowania się z ludźmi, wraz z ułańską fantazją niektórych wojskowych, którzy chcieli się prezydentowi przypodobać i olewali procedury.

A że umarł - to co ?  Te nagle stał się łagodnym, ciepłym człowiekiem, który nie twierdził nigdy, że pilot, który odmawia lądowania prezydentowi ze względów bezpieczeństwa ma zbyt mało odwagi ?

Smutne jest to, że jedyna forma, w jakiej można takie tezy usłyszeć w przestrzeni publicznej to forma, którą prezentuje Palikot.  Reszta siedzi cicho, bo boi się emocjonalnego ataku niemyślącej części elektoratu i polityków.  To też jest straszne.  Jak człowiek zaczyna się sam cenzurować z myślą 'bo dureń to źle zrozumie i będzie dym' przekazuje władzę temu durniowi.  Bo czy to ważne, czy dureń sam decyduje, czy decyduje ktoś inny w sposób temu durniowi odpowiadający, a niekoniecznie logiczny ?

Panie Januszu Palikotu - dzięki za to, że pokazuje pan kto jest durniem, a kto nie.  To smutne, że dyskusja na tak poważny temat została podjęta tylko przez Pana, a głośno o niej tylko dlatego, że forma jest kontrowersyjna.  Świetny happening - naprawdę dobre dzieło sztuki.  Które ciągle trwa, i mam nadzieję nadal je podziwiać. W takich kategoriach można to chyba tylko postrzegać - na poważnie się jak na razie nie da dyskutować o tym.

trubro
O mnie trubro

jestem z białka Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie. a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka