Porwali się z miejsca, wyrzucili Go z miasta. (Łk 4,29)
Historia opowiedziana dziś w Ewangelii św. Łukasza jest jakby echem niedawno czytanego „Hymnu o Słowie” św. Jana: Słowo „przyszło do swojej własności a swoi go nie przyjęli” (J 1,11).
Jezus przybywa do Nazaretu jako znany już nauczyciel i cudotwórca. Współrodacy oczekiwali więc, że oczaruje ich cudami co najmniej takimi jak w Kafarnaum, tymczasem On jasno daje im do zrozumienia, że nic po znajomości. Konfitur nie będzie. Nie dziwota że pragmatyczni Nazarejczycy zawrzeli gniewem. Jakże to tak? Swojak i nie da? Więc porwali Go z miejsca i wyrzucili z miasta.
Chrystusa łatwo odrzucić, bo jest bezbronny. Nie rzuca gromów jak Zeus lecz promieniuje ciepłem Miłości. Nie budzi lęku jak tajemniczy Ozyrys. Nie zniewala jak Allach (któż widział miłość pod przymusem!). Chrystus nie jest jedynie „Bogiem na wysokościach”. Poprzez Tajemnicę Eucharystii godzi się przebywać w każdym z nas. Jest blisko. Jest „swój”. Lecz to nie znaczy, że swojak, że załatwi coś „po znajomości”.
Zatem nie naśladuj Nazarejczyków w tej niezbyt szlachetnej postawie. Nie oczekuj od Boga konfitur, jakichś specjalnych przywilejów za sam fakt przynależności do Kościoła i wypełniania praktyk religijnych.
Moje zainteresowania koncentrują się wokół nauk ścisłych, filozofii, religii, muzyki, literatury, fotografii, grafiki komputerowej, polityki i życia społecznego - niekoniecznie w tej kolejności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura