Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU
900
BLOG

Atak na Ściosa

Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU Polityka Obserwuj notkę 7

Do momentu, gdy Aleksander Ścios pisał artykuły wycelowane w Bronisława Komorowskiego i Platformę Obywatelską nie był dla mainstreamu specjalnym zagrożeniem. Ot, kolejny fanatyk od Kaczyńskiego – zdyskredytować Ściosa było bardzo łatwo, a jego publicystyka miała znikomy zasięg. Ale w momencie, gdy Gazeta Polska zwiększyła sprzedaż, gdy publicystyka Ściosa objęła tematy, w których trudno byłoby się doszukiwać motywacji personalnych, mainstream wytężył wzrok i słuch. Ścios pisał nie tylko o wielkich aferach w Polsce, które nawet opinia publiczna uznała za fakt (porwanie Olewnika, mafia paliwowa, mafia węglowa, etc.), ale przede wszystkim o problemach systemowych wynikających z przenikania się elit PRL-u z III RP.

Argumentacja Ściosa jest nie tylko przekonująca, ale historycznie prawdziwa  – Polska nie zasługuje na potępienie za to, że system komunistyczny miał potężne macki w całej Europie. Wina naszego kraju i elit politycznych zaczyna się dopiero w momencie, gdy system komunistyczny upadł, a elity komunistyczne nie zostały spenetrowanie przez nowe służby, których celem powinno być wymiecenie ludzi mających nie tylko krew na rękach, ale także istotny udział w zepchnięciu polskiego społeczeństwa na margines cywilizacji. Taki stan rzeczy spowodował, że miliony Polaków nigdy nie przeżyło młodości w taki sposób, jak mogą ją przeżywać dzisiejsi nastolatkowie, nigdy nie doczekało się majątków, nie wyjechało za granicę, nie pracowało w firmach, gdzie możliwy jest rozwój i awans, etc.

Polski komunizm, jako wypadkowa dezinformacji i słabości charakteru

Obrona polskiego komunizmu wynika w dużym stopniu z niewiedzy oraz swoistego strachu przed wyobrażeniem sobie, jak bardzo ten system był skuteczny i jak wielką siłę reprezentował na arenie międzynarodowej. Niewiele jest publicznie reklamowanych książek, z których dowiemy się, że służby państw bloku wschodniego zajmowały się przemytem narkotyków oraz handlem bronią z międzynarodowymi terrorystami. Polska ma również w tym swój udział – nasza służba bezpieczeństwa na pewno finansowała swoją działalność z nielegalnej sprzedaży broni, ale najprawdopodobniej umożliwiała narkotykowy tranzyt czerpiąc z tego ogromne profity. Ochrona polskich służb już nawet po 89’ dla tirów wiozących papierosy oraz alkohol z przemytu jest tajemnicą poliszynela. Wiadomo, kto i za ile zajmował się przemytem wyżej wymienionych używek ma masową skalę. Tak, tak, na temat polskiej mafii oraz jest powiązań ze strukturami państwowymi ma do powiedzenia wiele niejeden funkcjonariusz SB lub WSI.

Natomiast pamiętajmy, że komunizm sowiecki, aby mógł istnieć potrzebował ludzi „z wewnątrz” do umacniania swojej potęgi. Stworzenie promoskiewskiej elity gwarantowało powodzenie misji wcielenia Polski do bloku sowieckiego. Elita ta wykarmiła miliony Polaków. Wielu z naszych rodaków czy to aktywnie, czy to biernie mogło uczestniczyć w budowaniu systemu represji. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z odpowiedzialnością kryminalną – stalinowscy prokuratorzy, esbecy, wojskowi, urzędnicy wysokiego szczebla, etc. podpadają pod kodeks karny nowej polski. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie tego kwestionował. W przypadku drugiej grupy, osób biernie umacniających system, chodzi o pewne profity, a także psychiczny komfort wynikający z niekontestowania totalizującego ustroju państwa.

Ile można było ugrać

Pamiętam bardzo dobrze czasy, gdy oczywistością był następujący fakt – ludzie posiadający legitymację partyjną mogli awansować, mogli wyjechać za granicę czy nawet założyć małe firemki (np. rolnicze). Tym osobom w komunizmie było dobrze i nie będą gryźć ręki, która pomogła ich wykarmić.  Możemy nazwać to ostro – kolaboracją. Możemy nazwać łagodniej – błędem. Ale odpowiedzialność nie jest w tym przypadku zerowa i mam pewne podejrzenia, że beneficjanci PRL-u nie kontestują komunistycznego ładu w Polsce. A po co mieliby sobie urządzać katharsis, przecież to bardzo nieprzyjemne i traumatyczne przeżycie. Dzisiaj są pełnoprawnymi, demokratycznymi wyborcami, stawianymi na równi z kombatantami, którzy w ubeckich katowniach stracili zdrowie i najlepsze lata młodości.

„Katyń Case Study”

Katyń to wydarzenie, którego nie da się już zakłamać w tym sensie, że prawda o Katyniu jest znana. Obecnie spieramy się o interpretację - jaką kategorię prawno-polityczną powinniśmy jemu nadać. Aleksander Ścios dobitnie pokazuje, że nawet sowiecka Rosja planowała uczynić z Katynia zbrodnie ludobójstwa. Niestety dla Sowietów, nie udało się oszukać opinii publicznej i zwalić winy na Niemców. Wtedy komuniści gwałtownie zmienili front. Zastanówmy się, jaką perfidią musi się kierować system, który stoi za wymordowaniem w ciągu kilku dni 20 000 ludzi, po czym szuka winnego, aby umyć zakrwawione ręce?

Słucham różnych argumentów, które są implicite atakiem na argumentację Ściosa. Między innymi taki, że III Rzesza była mocarstwem, które planowało zlikwidować Polskę, więc to Niemcom „należą się” oskarżenia o ludobójstwo. W pewnym momencie, ktoś się chyba ugryzł w język, bo już tylko krok od uznania, że Sowiecka Rosja nie miała takich planów wobec Polski. Tymczasem Stalin zamierzał zmieść z powierzchni ziemi nie tylko tożsamość narodów Europy Wschodniej, ale najchętniej wykorzenić ją w całej Europie.

Nie tylko spadkobiercy epoki PRL-u nigdy nie zajmą asertywnego stanowiska wobec zbrodni Katyńskiej. Tak jak całe życie starali się wybielić system, który ich karmił, tak będą robić to aż do śmierci. Nie są to ludzie, którzy mogliby narazić na szwank swoje zdrowie psychiczne, a niekiedy również reputacje, żeby bronić honoru jakichś tam oficerów.

Ukąszenie heglowskie

Większy problem mamy obecnie z tak zwanymi „postępowymi”. Skąd się biorą „postępowi”? To bardzo ciekawe zjawisko i poniekąd nieuniknione na etapie formowania tożsamości. W pewnym momencie człowiek potrzebuje zanegować istniejący stan rzeczy, aby do niego powrócić poprzez stworzenie namacalnych i wiarygodnych kategorii moralnych. Odrzucenie tradycji jest w wielu przypadkach etapem powrotu ku tradycji z nową siła i o wiele bardziej odpornym na złamania kręgosłupem. Na „etapie przejściowym” człowiek sprzeciwia się wszelkim tzw. faktom – chce wyrobić sobie własną opinię. Zaczyna sprawdzać czy wrogowie są wrogami, czy można ich kochać. Czasoprzestrzeń przestaje być zakrzywiona i na moment znikają czarne dziury, w stronę których człowiek może się stoczyć, co groziłoby mu poważnymi sankcjami jeszcze parę chwil wcześniej. Rozumienie zastępuje odpowiedzialność moralną – przyjęcie dialektyki bractwa dusz i wspólnoty celów wywraca dotychczasowe pojmowanie świata do góry nogami. Na szczęście dla ludzkości proces ten odbywa się głównie w umyśle człowieka. Jesteśmy tak skonstruowani, że działanie poprzedza namysł. W przeciwnym razie podmuch dialektyki dziejów, która potrzebuje negacji, jak ryba wody, cofnąłby nas w rozwoju o kilkaset lat.

Czy teraz już wiecie, dlaczego część Salonu atakuje Aleksandra Ściosa, a Wyborcza ogłasza, że 66% ludzi nie uważa Katynia za ludobójstwo? Propaganda zawsze będzie żerowała na „etapie przejściowym”, bo wtedy ludzie są najbardziej podatni na kłamstwo i manipulację.

  "Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka