500zł. za krytykę. Już wiesz, jak silne są prorządowe media?

Mandat karny za krytykę Rządu, o czym donoszą Grzegorz Wszołek oraz Rybitzky to temat, który warto i sto razy opisać na blogach. Mamy do czynienia z fatalnym zjawiskiem – władza karze za niesubordynację, a przekaziory sprawę tuszują. Za rządów Kaczyńskiego taki mandat trafiłby na nagłówki portali internetowych – ale w państwie Tuska dziennikarze dopilnują, żeby nic kompromitującego nie dotarło do opinii publicznej. Za Kaczyńskiego służby porządkowe nie pozwalały sobie na dławienie demokratycznych manifestacji karząc ludzi finansowo, bo krytykują władzę. Rząd PiS-u był pod ciągłą obserwacją wygłodniałych redakcji. Tymczasem Tusk ma przeciw sobie stado „baranków pokoju” i wcielonych aniołów, które wszystko mu wybaczą.

Oto treść mandatu „Okazał lekceważenie konstytucyjnym Organom Rzeczypospolitej Polskiej poprzez wykrzykiwanie haseł z użyciem słów nieprzyzwoitych, art. 49 Kodeksu Wykroczeń”. Pinćset złotych polskich.

W Białymstoku przyzwoitki w mundurach pilnują cnoty Rządu. Cóż to za słowa nieprzyzwoite wykrzyczał ukarany – obelgi? Chyba nie, bo przyzwoitki z Białego wpisałyby „z użyciem obelg i gróźb”. Więc może: Tusk matole? Idąc tym tropem można nałożyć grzywnę na połowę wyborców, którzy zapragnęli korzystać z dobrodziejstw demokracji i wyrażać nieskrępowaną krytykę wobec polityków, którzy rozsiedli się wygodnie w swoich biurach i wysyłają Straż Miejską, żeby założyła kaganiec nieposłusznym.

Niestety do Białego nie pojedzie wóz transmisyjny TVN-24 i nie polecą wynajętym czarterem naczelni z Czerskiej. Oni nic nie mają tam do roboty. Przecież mandat wystawili urzędnicy od Tuska, a nie od Kaczyńskiego. Wszystko zostało w rodzinie.

Z dedykacją dla Premiera - sympatyczny matołek, ale jednak matoł. Koziołek z Pacanowa.