Sukces partii Janusza Palikota nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Osobiście dawałem mu poparcie rzędu ok. 8 procent. Mimo tego, że uważam dzisiejsze wybory za zmanipulowane i przeszacowanie na korzyść PO i RPP w sposób absolutnie nie przypadkowy, co związane jest wcale nie wyłącznie z pompowaniem sondaży – o czym napiszę w następnej notce, już po oficjalnym ogłoszeniu wyników – to przed wyborami były absolutnie pewne dwie rzeczy: PJN wypada z gry, do Sejmu natomiast awansują pomarańczowi.
Jest to związane, z co najmniej czterema aspektami mogącym się łączyć ze sobą. Po pierwsze Partia Janusza Palikota jest partią służb. Po drugie ma ona promocję w mediach, które były od zawsze oczkiem w głowie tychże służb. Po trzecie, zgodnie z jakże trafną oceną profesora Antoniego Dudka, który chyba stworzył poniższe określenie, jest ona po prostu „Miejską Samoobroną” (czy też wielkomiejską wersją Samoobrony, żeby być bardziej precyzyjnym). I rzecz ostatnia – Palikot dużą część poparcia zawdzięcza Ruchowi Wolnych Konopi czyli w skrócie tym, dla których palenie zioła jest najważniejszym życiowym priorytetem.
Poza tym – może ktoś nie wie – Janusz Palikot ma dostęp do badań nastrojów społecznych. Zleca na pewno ankiety telefoniczne, na podstawie których formułowany jest program. Tak, tak – program RPP, to populizm stosowany. Wręcz inżynierska precyzja. Myślę, że cała gama innych badań jest również wykorzystywana przez partię. Teraz otrzyma ona dotację z budżetu państwa czym poseł z Biłgoraja (uwaga – nowe słowo, nowa funkcja) na pewno uzupełni uszczuplony portfel, z którego poszło sporo kasy na wybory. Się zwróciło.
Wracając do sedna notki – pamiętajmy od czego RPP zaczęła kampanię wyborczą. Jedną z pierwszych medialnie akcji „pomarańczowej stonki” była organizacja debaty z Januszem Korwin-Mikke. Dwóch Januszów stanęło do walki na słowa, jak równy z równym. Z tym, że drugi Janusz (JKM), to osoba zasłużona dla polskiej sceny politycznej, wszechstronnie wykształcona, myślę, że osobiście uczciwa i piekielnie inteligentna. Aż dziw bierze, jak to się mogło stać, że na własne życzenie nobilitował on Palikota, który przyszedł po nowych wyborców. Przyszedł właśnie po ‘”nieukształtowanych moralnie” libertarian, powiedzmy po libertariańską lewicę, która chce palić trawę, dokopać politykom i klerowi oraz nie przeszkadza jej powszechny dostęp do broni palnej (RAF też miał karabiny).
Teraz czas na rozliczenie z partią Mikkego. Moim zdaniem PiS powinno zbudować silne konserwatywno-liberalne skrzydło w obrębie swojej partii. Część wyborców tylko na to czeka, bo oburzonych atakiem Palikota na śp. Lecha Kaczyńskiego poparło w dzisiejszych wyborach jego brata bliźniaka. Pozostała reszta reprezentuje swoisty dług, który JKM ma do spłacenia wśród swojego elektoratu – zaciągnął go w momencie podania ręki liderowi RPP. I doszczętnie wszystko „przewalił”.
Niesprawiedliwe? Nieprawda. Janusz Korwin-Mikke może zostać szefem znaczącego think-tanku. Ale „Nowa Prawica” jest potrzebna polskiej centroprawicy, która musi się jak najszybciej konsolidować po wyborach. A jasne jest, że może się to stać wyłącznie pod szyldem „Prawa i Sprawiedliwości”.
"Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka