(Tekst nie dla dzieci i osób delikatnych duszach, proszę nie czytać).
W sumie nie powinienem o tym pisać, bo to obrzydliwe. Jak można tak nisko upaść. Ale, że to za nasze pieniądze, to muszę napisać.
W czasach PO urzędasy tak się rozzuchwaliły, że nawet nie potrafią z godnością i honorem lodów kręcić. Rozumiem, że ktoś sobie założył, że będzie kradł - w sumie do tego jest przeznaczona machina państwowa, do złodziejstwa, które da radę zalegalizować. Taki ktoś prowadzi grę "w trójkącie " - on, machina państwowa, obywatele. I jeśli obywatele się zorganizują, powołają swoich, którzy wezmą tamtego za fraki i zapuszkują, to cwaniaczek grę przegrywa.
Można od biedy uznać to za odpryski teorii i praktyki sprawowania władzy.
Ale, żeby mieszać we wszystko, babę, również urzędaskę; która jest dobra jak daje, a potem już nie jest dobra? Przecież w gruncie rzecz rozsądni biznesmani (zakładam, że nie zawsze to musi być powiązane z mafią, choć pewnie w większości płaci haracze) zaproponowali takim 'dyrektorkom' męski układ - nie możesz się opanować, idziesz do burdelu bez kamer i szpicli, płacisz, robisz i wychodzisz.
Można od biedy to uznać za racjonalną kanalizację nadmiernego popędu seksualnego.
Nie wiem czy ten Dyr miał żonę czy nie miał. Ale albo mógł wybrać dom uciech, albo sypiać z kimś stanu wolnego. Przynajmniej nie do reszty by się spsił w moich oczach. Tymczasem on sypiał z laską, która dzięki niemu wygrywała inne jakieś tam przetargi. I teraz jak się sprawa "rypła" wydały się również ich związki łóżkowe.
Dla mnie to jest niepojęte. Wiem, że mają oni mózg między nogami, ale nie wiedziałem, że także oczy.
"Janusz D.:
Chyba już się nie kochają.
Marek Ł. :
A widzisz! No to ja tak przepowiadałem, Janusz. Ona siedziała, robiła tam te ulice...
Janusz D.:
No wiesz i ona - była tam przekwalifikacja na Żyrardów, Mszczonów, Serock - i wszędzie ją D. uplasował na 16 miejscu, a 15 wchodziło.
Marek Ł.:
Niech spier..., baba obrzydliwa.
Komentarze