Turbosłowianin Turbosłowianin
673
BLOG

Brak rąk do pracy w polskiej gospodarce to wielka szansa

Turbosłowianin Turbosłowianin Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Polska się rozwija szybkim tempie jak na kraj europejski. Rozwijamy się na tyle szybko, że w ostatnim czasie nawet się mówi o tym że, brakuje ludzi do pracy i dlatego musimy wpuścić do kraju setki tysięcy a może nawet kilka milionów pracowników. Według GUS stopa bezrobocia spadła poniżej 6%, w ostatnich miesiącach był lekki wzrost bezrobocia ale to jest normalne jak na zimowy okres. To jest bardzo niski poziom jak na Polskę. Aż tak niski że, niektóre firmy i ekonomiści mówią o braku rąk do pracy i że to jest niebezpieczne.

Jest to złożony temat ale spróbujmy rozszyfrować o co chodzi. To jest prawda że na chwilę obecną trudno znaleźć ludzi do pracy, nie chodzi tylko o specjalistów ale też np. w rolnictwie czy w usługach. Jest też prawda że, firmy z tego powodu nie mogą się tak szybko rozwijać ale to wcale nie znaczy, że Polska musi otworzyć swoje granice i wpuszczać miliony migrantów do pracy.

Po pierwsze, po co taki negatywny ton debaty? Kiedy mówi się o rzekomym braku rąk do pracy, to biznesmeni, ekonomiści jak i również dziennikarze, mówią o tym jakby to był ogromny problem. To, że biznesmeni patrzą z obawą na tą kwestia jest może i zrozumiałe ale że dziennikarze tak uważają, to już jest dziwne.
Przecież to jest bardzo dobra wiadomość dla większość ludzi! Tzw "brak rąk do pracy" to jest bardzo pozytywne dla wszystkich Polaków, którzy mają pracą albo którzy jej poszukują. Tzn. że jest szybszy wzrost płac, że ludzie mogą łatwiej zmienić pracę jak obecna się nie podoba. Niskie bezrobocie jest najlepszą gwarancją bezpieczeństwa na rynku pracy. Tak naprawdę, to niskie bezrobocie powinno być jednym z głównych celi polityki gospodarczej, a może nawet główny cel. 
Żadne ubezpieczenie nie zagwarantuje takiego bezpieczeństwa dla gospodarstw domowych jak dobra sytuacja na rynku pracy. Jak ktoś zostaje zwolniony, po prosty znajduję kolejną pracę. Zdaje się że trzeba przypomnieć jak to w 2003 roku bezrobocie sięgało ponad 20%. Niektórzy widać o tym zapomnieli. Chyba nikt nie zaprzeczy że lepsze jest niskie bezrobocie, jak obecnie. Tylko się cieszyć.

Co do kwestii braku pracowników. Faktycznie jest ich brak, szczególnie w niektórych branżach, ale ten problem można rozwiązać na różne sposoby. Wpuszczenie do Polski pracowników z innych krajów to tylko jedna możliwość i tak naprawdę jest to najbardziej ryzykowną opcją. Ci, którzy proponują masową imigrację najczęściej nie biorą pod uwagę że w pierwszym okresie migranci tak naprawdę stanowią obciążanie bo muszą się nauczyć języka i być może uzupełnić kwalifikację a to oznacza że nie są produktywni. Kolejny i bardziej poważny problem to potencjalny konflikt na tel kulturowym i religijnym.

Druga możliwość to automatyzacja. W dobie nowoczesnych technologii i coraz to nowych metod produkcji i zarządzania nie trzeba tylu ludzi co kiedyś by wyprodukować to samo. To dotyczy przemysłu jak i częściowo sektora usług.
Kolejna możliwość to podniesienie płac. Firmy o tym nie chcą słyszeć i to dlatego wolą importować pracowników z innych krajów. Dla nich jest to wygodniejsze rozwiązanie niż negocjować o podwyżkach. Firmy zawsze będą preferowali sytuację gdzie jest duży wybór pracowników.
Można porównać z rynkiem pracy na Węgrzech, które ekonomicznie jest w podobnej sytuacji co Polska tylko z tą różnicą że mają bardziej restrykcyjną politykę imigracyjną. Skutek jest taki, że u nas wzrost płac jest 6-7% a na Węgrzech kilkanaście procent.
Jeżeli firmie naprawdę zależy, to podniesie płace na tyle dużo by znaleźć odpowiednich ludzi. Z kolei wzrost płac aktywizowałby ludzi, którzy dzisiaj nie chcą pracować bo zarobki są za niskie.

Kolejna możliwość to po prostu zaakceptować braki kadrowe i tak to pozostawić. Może to brzmi dziwnie ale to też opcja, przynajmniej w niektórych branżach. Jakie jest tak naprawdę zagrożenie jeśli firmy sprzedadzą trochę mniej i będą się nieco wolniej rozwijać? To wcale nie musi znaczyć że będą mieli problemy. Z drugiej strony wymusi to inwestycji w nowe technologie, automatyzacje, i zmotywuje firmy by byli bardziej innowacyjne.
Oczywiście nie należy przesadzać. W niektórych sytuacjach można zaprosić ludzi do pracy, np jeśli brakuje lekarzy. Ryzyko zaniedbania w tej dziedzinie jest oczywiste ale należy pamiętać jeśli otworzymy granice zbyt szeroko to prawdopodobnie nasze płace nigdy się nie zrównają z niemieckimi czy francuskimi.

Należałoby zatem zastanowić się w jakim kierunku Polska powinna się rozwijać. Czy mamy zachęcać firmy by dalej produkowały proste produkty gdzie potrzeba ludzi o niskich albo średnich kwalifikacjach albo powinniśmy iść w kierunku wyższych technologii i większej wartości dodanej. Druga opcja jest o wiele bardziej korzystna. Jeżeli przyjmiemy taką strategię to powinniśmy też
zastanowić się kogo zapraszamy do naszego kraju. 100 kierowców Ubera będzie miało inny wpływ na gospodarkę niż 100 programistów.

Ostatnia możliwość jest zarazem najbardziej ciekawa. Zamiast ściągać miliony pracowników do Polski niech polskie firmy inwestują zagranicą i tam zatrudniają miliony ludzi na miejscu. Dla Polski najlepiej by firmy inwestowały na Białorusi i Ukrainie. Rozwiązałoby to nie tylko problemu braku rąk do pracy ale również by miało ogromny wpływ na geopolitykę.
Można by nawet było stworzyć program narodowy żeby odpowiednio ukierunkować tego typu inwestycje. Polska w znaczącym stopniu jest poddostawcą, głównie dla niemieckich firm ale nic nie stoi na przeszkodzie byśmy my stworzyli nasze gdzie są tanie i dobrze wykształcone pracownicy.
Pomyślcie jakby było jeśli polskie firmy w zachodniej i centralnej Ukrainie zatrudniali milion czy więcej ludzi. To by dawało Polsce duży wpływ na Ukrainie, gospodarczo i politycznie. Dałoby to również szanse na wyrwanie Białorusi z orbity rosyjskiej i zbliżenie z Polską i Zachodem, choć byłoby to oczywiście bardzo trudne zadania. Niemniej jednak należy próbować. My nawet nie próbujemy tylko oddajemy pole Rosjanom.

Na koniec chciałbym wspomnieć o potencjalnym kryzysie ekonomicznym, który wcześniej czy póżniej nastąpi. W tej chwili trwa długi okres prosperity, mija ponad 10 lat od ostatniego kryzysu ekonomicznego. Taka dobra sytuacja nie będzie trwała wiecznie, wcześniej czy później nastąpi spowolnienie i może być ono bardzo gwałtowne. Co wtedy? A właśnie wtedy firmy mogą zmniejszyć zaangażowanie na Ukrainie i tam zredukować zatrudnienie zamiast likwidować miejsca pracy tutaj. Ukraina i Białoruś działałyby jak rodzaj buforu. W dobrych czasach tam zatrudnia się
dodatkowych pracowników a złych czasach się redukuje zatrudnienie a w Polsce pozostaje stabilny poziom zatrudnienia. Taki scenariusz może się już teraz urzeczywistnić. Jak nadejdzie kryzys to w pierwszej kolejności będą zwalniani Ukraińcy i osoby z innych krajów dlatego że najprościej jest właśnie ich zwolnić. Podobnie jak w czasie ostatniego kryzysu w Wielkiej Brytanii w pierwszej kolejności zwalniali Polaków. 

Obserwuje zmiany, które następuje w naszym społeczeństwie i na świecie. Analizuje poszczególne fakty i staram się ułożyć całość.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo