Diversey Diversey
1040
BLOG

Teoria "zaginięcia" Madzi

Diversey Diversey Rozmaitości Obserwuj notkę 11

W dniu wczorajszym dowiedzieliśmy się od detektywa Rutkowskiego o znalezieniu zwłok półrocznej Madzi. Dziewczynka, według pierwszej wersji matki, została porwana przez napastnika, który ją śledził. Cała sprawa od początku budziła ogromne kontrowersje, wielu ludzi wskazywało na rodziców, jako osoby zamieszane w porwanie. Wczoraj ich przypuszczenia (wedle Rutkowskiego) okazały się trafne – matka przyznała się, że dziecko jej upadło, a ona ze strachu ukryła zwłoki. Przyznanie się do winy zostało uwiecznione na taśmie i już jest dostępne w Internecie. Wskazała także miejsce ukrycia zwłok.

Detektyw od razu ruszył na poszukiwania; okazało się, że rzeczywiście pod wskazanym miejscem znajduje się kocyk (prawdopodobnie koc, policja mówi także o „pakunku” ale to mało istotne), którym przykryta była w dzień zniknięcia dziewczynka. Rutkowski, aby nie utrudniać pracy śledczym, nic nie dotykał i wezwał policję. Od razu powiadomił także media o znalezieniu zwłok. Zwłok, których nie widział i jak się okazało nie było ich tam! A więc pierwsza znaczna wpadka.

Dzisiaj odbyła się konferencja prasowa detektywa, który dokładnie wyjaśnił, że mimo iż zwłoki nie zostały odnalezione to jest pewny, że matka mówi prawdę. Wskazuje, że tak małe ciało mogło zostać zjedzone przez zwierzęta. Jest pewny swojej teorii (bo tylko o teorii możemy tu mówić) i wierzy w słowa matki. Twierdzi także, że ojciec nic o sprawie nie wiedział.

Chciałbym podzielić się z Wami swoją teorią. Jest to tylko i wyłącznie teoria, moje zdanie, które nie ma tak naprawdę większego znaczenia, ale myślę, że warto się nim podzielić.

 

Otóż możliwa jest wersja, według której matka dziecka mogłaby podrzucić sam kocyk pod wskazane później przez nią miejsce. Mogła to zrobić albo na samym początku sprawy, zanim jeszcze upozorowała porwanie, albo już po pewnym czasie, kiedy śledztwo nabrało tempa. Następnie mogła grac przed policjantami, detektywem i opinią publiczną pokrzywdzoną tak długo, jak to możliwe, aby w końcu wyjawić „prawdę” – powiedzieć, że dziecko jej upadło a ona ukryła zwłoki. Oczywiście ukryła ona we wskazanym miejscu jedynie koc, ciało dziecka znajduje się kompletnie gdzie indziej. Tutaj również są dwie możliwości – zabójstwo albo sprzedaż dziecka. W tym drugim przypadku podłożyła koc, a dziecko żyje i jest już w innej rodzinie. Ale bardziej prawdopodobna zdaje się wersja pierwsza. Policjanci po odnalezieniu „zawiniątka” poczekali na fachowców, którzy otworzyli koc. Oczywiście żadnych zwłok nie mogło, według mojej teorii, tam być. Dzięki temu dziewczyna odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci, a nie za morderstwo, bo bez zwłok nie uda się ustalić, co się tak naprawdę stało. Matka będzie uparcie twierdzić, że to był nieszczęśliwy wypadek i że porzuciła ciało dziecka we wskazanym miejscu. Czemu go tam nie odnaleziono tego oczywiście nie będzie wiedzieć. Pozostaje pytanie – skoro nie znaleziono zwłok w miejscu podanym przez matkę to gdzie one są? Rutkowski twierdzi, że istnieje możliwość zjedzenia przez zwierzęta. I tak według detektywa sprawa jest zamknięta. Znany medialny detektyw dał się ograć przez młodą, zagubioną dziewczynę…

 

Ten plan ma jednak istotne wady, które zapewne wykorzystają policjanci. Najważniejsze jest tutaj badanie domu matki i znalezionego kocyka. Dokładna analiza wykaże czy dziecko było w kocu i czy miało jakieś obrażenia.

 

Diversey
O mnie Diversey

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości