Turul Turul
765
BLOG

Ślązacy, lud smoleński i frankowicze. Nowe "narody" według PiS

Turul Turul Polityka Obserwuj notkę 16

            Społeczeństwo polskie nigdy nie było jednorodne – to prawda stara jak świat. Nie trzeba być profesorem wyższej uczelni by wymienić co najmniej kilkanaście przykładów. Przed wojną na terenie II RP bardzo dużą rolę odgrywały mniejszości narodowe – powie to każdy kto nie spał na lekcjach historii, lub wiedzy o społeczeństwie.

            Ostatnimi czasy różnego rodzaju tuby propagandowe działające z polecenia, albo na zlecenie największej partii, jakoby, opozycyjnej zaczynają doszukiwać się coraz to nowych mniejszości, które są podobno bardzo niezadowolone z sytuacji w kraju. Oczywiście winę za to jak wygląda obecnie Polska według promowanych przez największą, jakoby, opozycyjną partię ponosi tylko i wyłącznie Platforma Obywatelska. Tak jakby polityka nieboszczyka prezydenta Kaczyńskiego i jego brata premiera z lat 2005 – 2007 to był krok ku dobremu itd.. Spuśćmy zasłonę milczenia na te głupoty, które swoim cierpiącym na sklerozę wyborcom serwuje środowisko PiS-owców, i przyjrzyjmy się bliżej owym mniejszościom, które ostatnio w narracji kandydatki PiS na premiera zaczynają urastać do rangi narodów.

            Jako pierwsi – Ślązacy. Mimo iż nie lubię Gazety Wyborczej, to jednak jej publicyści całkiem słusznie zauważyli, że gdy mianem narodu określiła Ślązaków premier Ewa Kopacz, to pan Mariusz Błaszczak dosyć mocno najechał na PO, używając wyświechtanego argumentu o polskiej racji stanu. Ciekaw jestem, czy teraz będziemy mogli zobaczyć pana Błaszczaka krzyczącego na panią Szydło, że „godzisz w polską rację stanu Beato!”. Pomijając już fakt, że pojęcie „polska racja stanu” w ustach członka partii, która godnie kontynuowała dzieło wszystkich rządów po 1989 – cytując eks-ministra spraw zagranicznych – „robienia laski Amerykanom”, brzmi co najmniej dwuznacznie, to ciągłe epatowanie patriotyzmem w wydaniu PiS-owskim jest już nudne. Polską racją stanu nie jest bowiem sprzedawanie polskich firm amerykańskim koncernom – przykład polskiego przemysłu lotniczego, zakłady PZL w Mielcu i Świdniku (tu wprawdzie dzieła dokończyła PO, ale początek dał PiS), czy tworzenie, za pieniądze podatnika, śmiechu wartej komisji, której celem jest wyjaśnienie przyczyn „zamachu smoleńskiego”.

            Wracając jednak do Ślązaków, to powoli zaczynamy popadać w histerię –do rangi poważnego zagrożenia dla państwa polskiego urasta gromada ludzi, którzy w imię jakiegoś źle pojętego sprzeciwu przeciwko ogólnemu burdelowi zaprowadzonemu w kraju przez wszystkie rządy po ’89 chcą aby grupa do której należą była uznawana za zupełnie odrębną. Świadczy to nie tylko o słabości państwa, ale również o idiotyzmie polityków, których sobie co cztery lata radośnie wybieramy. Tymczasem w nowych warunkach ekonomicznych, tzn., odejściu od promowania niewydolnego przemysłu ciężkiego, na rzecz sektora usług, Śląsk będzie potrzebował poważnych przemian. Do takich przemian nie jest przygotowana żadna partia polityczna funkcjonująca w systemie demokratycznym. Bo nikt, kto siedzi w polskiej polityce nie zdecyduje się na wygaszenie choćby części polskich kopalni, w których koszty pracy są takie, że bardziej opłaca się sprowadzać węgiel z Rosji. I nie pomaga nawet włażenie w pewną część ciała takim ułomnym państewkom jak tocząca wojnę z separatystami Ukraina – w polityce i w biznesie nie ma sentymentów, pora to zrozumieć. Niestety, u nas jeżeli jesteś górnikiem, to nie dość że musisz utrzymać bandę darmozjadów w postaci biurokracji, to jeszcze nikt nie pozwoli Ci samodzielnie pomyśleć i zrozumieć jak wygląda Twoja faktyczna sytuacja. Natychmiast pojawi się całe grono pożytecznych idiotów, pseudo – trybunów ludowych (vide Zbigniew Stonoga) i związkowców, którzy będą kolokwialnie mówiąc „pruć mordę”, bo państwo ma dać.

            Kolejnym plemieniem, które zapewne niebawem urośnie do rangi narodu są pracownicy zakładów w Świdniku i Mielcu. O ile jednak rozumiem Ślązaków – tradycja nakazywała im pracować w kopalniach, więc skoro teraz mają zamknąć to się pieklą, a nie słusznie – bo zamknąć trzeba było już dawno i nie mamić ludzi obietnicami bez pokrycia, względnie sprzedać zakład w formie akcji pracownikom i niech się panowie górnicy bujają, o tyle pracowników Świdnika i Mielca nie rozumiem ni cholery. Pierwszy zakład sprzedany Amerykanom przystąpił do przetargu, w którym wymagano dostarczenia uzbrojonego już śmigłowca, z ofertą w której była mowa, że „jak polski rząd kupi Blackhawka, to go sobie możecie uzbrajać jak chcecie” – jak słusznie zauważył youtuber prowadzący kanał „gdzie zaczyna się wojsko”, to trochę tak jakby zamówić sobie w restauracji kotleta z surówką i ziemniakami, ale ziemniaki trzeba przynieść własne.

            Dlaczego kiedy PiS był u władzy nikt nie pomyślał, że może warto dokończyć projekt „Iryda” realizowany przez PZL Mielec, a wygaszony przez rząd Millera? Dlaczego nikt nie pomyślał o tym, aby w zakładach PZL rozpisać konkurs na opracowanie konstrukcji nowego samolotu szkolno – bojowego zdolnego zastąpić Iskry i ewentualnie Su-22? Ewentualnie dlaczego zamiast kupować 48 F – 16, nikt nie wpadł na pomysł (faktycznie trzeba być tytanem intelektu, żeby na to wpaść), że może fajniej będzie jak kupimy sobie licencję na F-16 i przy okazji upieczemy dwie pieczenie przy jednym ogniu? Po pierwsze mielibyśmy zakłady produkujące dobre myśliwce odrzutowe. Po drugie moglibyśmy w każdej chwili zdecydować się na zastąpienie Migów – 29 produkowanymi na licencji F-16. A Migi można by było albo a) skierować do jednostek wyposażonych w Su-22 i dostosować do zadań szturmowych, b) sprzedać, a za pieniążki ze sprzedaży kupić choćby myśliwsko – bombowe F – 4 Phantom skoro już chcemy korzystać ze sprzętu amerykańskiego? Oczywiście to wszystko można było zrobić, wynegocjować, załatwić. Ale przecież panowie PiSowcy, razem z Radkiem Sikorskim, obecnie z PO, a za chwilę któż go tam wie, myśleli już o tym jak wezmą do buzi pewną amerykańską część ciała. I tak to u nas wygląda.

            Pozostałe plemiona? Ludu smoleńskiego nie trzeba przedstawiać. Każda, choćby najbardziej zwariowana teoria, stwierdzająca, że 10 kwietnia 2010 r., miał miejsce zamach z miejsca staje się dla tych ludzi prawdą objawioną, bo przecież nie jest możliwe, aby na to co wydarzyło się w Smoleńsku złożyło się bardzo wiele czynników w tym: trudne warunki atmosferyczne, naciski na pilotów, błąd pilota, awaria lub błędne wskazanie/błędne odczytanie wskazań sprzętu, błąd obsługi naziemnej czy wreszcie ogólne zamieszanie w kokpicie. Ci którzy tak mówią nie mają, zdaniem ludu, a może za chwilę narodu, smoleńskiego żadnego pojęcia o lotnictwie. Przepraszam za to co powiem, ale cieszy mnie, że grono ludzi zbierających się każdego dziesiątego dnia miesiąca na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie posiada taką wiedzę, i że mamy aż tylu ekspertów lotniczych. Mamy więcej ekspertów niż samolotów – szok, tego jeszcze w żadnym państwie świata nie było i niech no tylko ten Putin zaszura, to już te babcie z różańcamy go pogonią, a kto nie wierzy ten szpieg, ubek i ten nie płakał po Kaczyńskich.

            Prawda jest taka, że prawdę o tym co rzeczywiście wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r., na feralnym lotnisku w Smoleńsku nie poznamy zbyt szybko – bo poznanie prawdy nie leży w niczyim interesie. Zarówno Rosji, która jak słusznie zauważył kiedyś Rafał Ziemkiewicz woli być postrzegana jako państwo bandyta, niż jako państwo wielkiego nieporządku, jak również stronie polskiej. No bo załóżmy teraz, że powstaje międzynarodowa komisja. I że wychodzi na jaw, że piloci dostali od prezydenta lub jednego z przełożonych (a przecież wszyscy byli na pokładzie!), rozkaz i to rozkaz na piśmie, że mają lądować, bo jak nie to coś tam. I podkreślę raz jeszcze nie jest to ustalenie rosyjsko – polskiej komisji, tylko międzynarodowej np., takiej, gdzie będą przedstawiciele tak egzotycznych państw jak Górna Wolta czy Benin. Po wyjściu na jaw czegoś takiego rząd PiS-u… rząd, sama partia PiS poleciałaby w niebyt polskiej demokracji. Więc PiS będzie tworzył kolejne komisje Macierewicza, Dudy, Kaczyńskiego i kogo tam jeszcze, ale prawdy nie poda. I tyle w temacie.

            Kolejny „naród” – frankowicze. Ludzie, którzy wzięli kredyt w obcej walucie i nagle, ni z tego, ni z owego przeżyli szok, no bo jak to się stało, że obca waluta nagle zaczęła kosztować więcej niż przed chwilą? To na pewno wina spekulantów z PO – krzyczy elektorat i przywódcy PiS – no tak, ze spekulantami walczył już Dzierżyński, teraz pora na jego następców z PiSu. Tylko czekać jak po przejęciu władzy przez panią Szydło, a może raczej przez Kaczyńskiego(? – pożyjemy zobaczymy, po wyborach i tak wyjdzie, nomen omen, „szydło” z worka”) na wieś i do miast ruszą specjalne komisje ds. walki ze spekulacją frankiem szwajcarskim kierowane przez Macierewicza, Błaszczaka i resztę przyjemniaczków z PiS-u. Prawda jest natomiast taka, że sporo ludzi zostało wprowadzonych w błąd przez banki i teraz się z tymi bankami skarżą – i dobrze. Na tym polega demokracja, że są banki, sądy, a zaciągnięte kredyty trzeba spłacać. I proszę nie mieszać ludzi, którzy nie mają takich kredytów, do prywatnych spraw ludzi, którzy takie kredyty mają. Wiedzieli na co się piszą podpisując umowę. A jeśli nie wiedzieli, to powinni oddać świadectwa maturalne, dyplomy wyższych uczelni i wrócić się na lekcje matematyki i wiedzy o społeczeństwie do szkoły ponadgimnazjalnej, zwanej dawniej średnią. Natomiast politycy – min., z PiS-u nie powinni żerować na krzywdzie i głupocie, tak po prostu głupocie ludzi, którzy dali się nabrać na reklamy – takie jest życie – bank chce sprzedać i zarobić, Kowalski chce mieć pieniądze z kredytu.

            Jeżeli w Polsce ma być normalnie to musimy zmienić – my Polacy, swoje myślenie, a nie wybierać panią Szydło, pana Millera, czy dowolnego innego polityka, że o Kukizach i Stonogach nie wspomnę. Musimy zacząć wreszcie myśleć samodzielnie – pozowanie na Chrystusa narodów i zrzucanie winy na Żydów – jak to czyni ruch BRAUN – było modne w XIX w., i nie przyniosło nam nic dobrego – serię spektakularnych porażek i tysiące cmentarzy, na których spoczęli ludzie, którzy w innych okolicznościach mogli sprawić, że dzisiaj bylibyśmy normalnym europejskim państwem z silną armią i stabilną gospodarką. Niestety, nasz narodowy charakter, tworzenie mniejszości i podziałów tam gdzie są tylko głupi i mądrzy, nie służy wzmocnieniu ani państwa, ani gospodarki, ani narodu. Skończmy z narodowymi i politycznymi mitami, z pisaniem hagiografii tego czy tamtego działacza – zacznijmy normalne życie. Twórzmy firmy, bogaćmy się, żyjmy dniem dzisiejszym i stawiajmy czoła wyzwaniom które na nas czekają – nie taplajmy się w zmitologizowanym bagienku, które dusi zdrowy rozsądek, a równie często także przyzwoitość. Ta droga prowadzi donikąd. Szkoda, że zmierzamy właśnie tam – donikąd – z prędkością bolidu formuły 1.  

Turul
O mnie Turul

Jestem narodowcem. Jestem Polakiem - obowiązki również mam polskie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka