Bardzo poważny interes publiczny to nie są nagrania jak sądzi premier polskiego kraju lecz ich treść! Strach opanował władzę i jej logikę. ABW używa siły wobec dziennikarzy; Prokuratura i Premier ad hoc decyduje o tym, że czyn jest przestępstwem. Premier powinien podać się do dymisji na skutek złamania prawa przez Prokuraturę i ABW, a nie na skutek podsłuchu. Na skutek podsłuchu powinni być zdymisjonowani ministrowie tego rządu.

Po wczorajszym pogwałceniu praw i swobód obywatelskich, na skutek złamania tajemnicy dziennikarskiej i pobicia przez ABW dziennikarza całe środowisko dziennikarzy nie kryje oburzenia i jest p-ko premierowi. Ale nie tylko dziennikarze są oburzeni postawą premiera. Całe społeczeństwo zostało zawiedzione tym, że premiera nie zajmuje mafijna rozmowa nagrana na taśmy lecz zajmuje go, by gonić króliczka czyli ujawnienie, kto zdyskredytował mafijne układy w rządzie. Wobec takiego stanowiska premiera zachodzi podejrzenie, że sam premier jest zanurzony w tym wszystkim po uszy.
W Państwie demokratycznym o tym czy czyn jest przestępstwem czy nie decyduje niezawisły Sąd. Tymczasem w sprawie podsłuchów, już na etapie wczesnodochodzeniowym tak prokuratura jak i polski premier obwieścili światu, że doszło do przestępstwa - nie czekając na to jaki w tej sprawie zapadnie wyrok sądowy. Renata Mazur, prokurator prowadząca śledztwo po wczorajszym najściu na redakcję Wprost i próbie siłowego odbioru laptopów i zarekwirowania komputerów uzasadnia to w co najmniej dziwny sposób: „mówimy o dowodach przestępstwa, mamy prawo ich żądać.”
Od kiedy to prokuratura w wolnym kraju decyduje o tym, że czyn jest przestępstwem? Szef rządu i prokuratura zawyrokowała za Sąd, że afera podsłuchowa jest wynikiem przestępstwa. Nikt nie mówi, że zachodzi podejrzenie przestępstwa – zarówno premier jak i prokuratura trąbią, że popełniono przestępstwo. Po co zatem to dochodzenie prokuratorskie skoro już wiadomo, że popełniono przestępstwo?
W czasie konferencji prasowej premier nawołuje dziennikarzy, by podjęli współpracę z prokuraturą i ABW, by ujawnić przestępcę. Premier sam był dziennikarzem i wie, że dziennikarze w Polsce mają prawo i obowiązek do ochrony źródeł swoich informacji, z której zwolnić może jedynie niezawisły sąd. Premier podżega dziennikarzy do popełnienia przestępstwa skoro wzywa ich do złamania tajemnicy dziennikarskiej - rzekomo w interesie publicznym. Skąd premier wie, że osoba która podsłuchiwała nie zrobiła tego w dobrze pojętym szerokim interesie społecznym?
Strach opanował władzę i jej logikę? Bardzo poważny interes publiczny to nie są nagrania jak sądzi premier lecz ich treść. Takie spojrzenie „na opak” na tę sprawę rozjechało się z odczuciem społecznym. Premiera nie zajmuje mafijna rozmowa nagrana na taśmy lecz zajmuje go, by gonić króliczka... Wszystkie siły i środki lokuje w doprowadzenie do ujawnienia, kto zdyskredytował mafijne układy w rządzie. A nie kto i dlaczego bierze udział w mafijnych rozmowach.
Premier ze spokojem przyjmuje informację, że dziennikarzowi i redaktorowi Wprost wykręcano palce i ręce, że ABW na czele z ministrem Sienkiewiczem dopuszcza się bezprawia. Pan premier zaznaczył, że dziennikarze jak wszyscy obywatele podlegają ogólnym przepisom prawa. To zabrzmiało tak, jakby ogólne przepisy prawa dopuszczały bicie ludzi na etapie śledztwa. Premier nie ma poczucia sprawiedliwości i łamania prawa, gdy prawo zostało pogwałcone na oczach opinii publicznej – premier czeka na opinię ministra sprawiedliwości. I to ten sam premier, który przez wszystkie lata swoich rządów obnosił się ze swoim umiłowaniem wolności, samorządności, niezależności i liberalizmu. Co zatem stało się, że w ciągu niemal jednej doby tak drastycznie zmienił swój światopogląd? Jedyne racjonalne wytłumaczenie jest takie, że on po prostu jest w położeniu przymusowym - mam na myśli wysłanie do redakcji Wprost fukcjonariuszy ABW, prokuratury i policji, którzy wszelkimi metodami starali się wyrwać od dziennikarzy nośniki informacji.
Na konferencji prasowej w związku z działaniami ABW w redakcji tygodnika "Wprost" premier oświadczył: "Nie będę podawał się do dymisji w związku z działaniami, o których wszyscy wiemy, że miały charakter przestępczy". Problemem jest, że wszyscy poza premierem wiedzą, że charakter przestępczy miały mafijne rozmowy na temat działań dotyczących państwa polskiego.
- Nie żyjemy w kraju Putina, czy na Białorusi - mówi Jacek Kondracki, prawnik tygodnika "Wprost" cytowany przez gazetę "Washington Post" , który porównuje Polskę do Rosji i podkreśla, że w kraju Putina za krytykę wobec władz ograniczana jest swoboda prasy.
Nic, naprawdę nic nie pomoże... dymisja premiera to tylko kwestia czasu.
I nawet Monika Olejnik, nie znalazła podczas konferencji prasowej słów, by pogłaskać mentora... "Dzisiaj całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu panie premierze - przykro mi - powiedziała podczas konferencji z premierem Monika Olejnik.
Nie tylko dziennikarze są p-ko premierowi. Całe społeczeństwo jest zawiedzione postawą premiera. Trudno zatem mieć inne spojrzenie w tej sprawie jak to, że dymisja Tuska to kwestia czasu...
A skoro o mężu stanu jest mowa, sięgnijmy do literatury i zacytujmy wypowiedź George'a Ponimirskiego z powieści Dołęgi-Mostowicza : "Kariera Nikodema Dyzmy":
„Otóż, oświadczam wam, że wasz mąż stanu, wasz Cincinnatus, wasz wielki człowiek, wasz Nikodem Dyzma - to zwykły oszust, co zaciera ślady swoich przekrętów (...) Po tysiąckroć sapristi! Czy wy tego nie widzicie?!!!”
Można rozpisać konkurs na podobieństwa :)
www.twojewiadomosci.com.pl
Inne tematy w dziale Polityka