Jeżeli nawet deklarowane osiągnięcia wojsk ukraińskich podzielimy na pół, to i tak wyraźnie widać, że oddziały pancerne Rosjan, w tym czołgi, obrywają solidnie. Jak sądzę, czołgi mają charakter broni ofensywnej i przy zdobywaniu terenu ściągają na siebie "ogień" obrońców, dając tym samym pewien luz i osłonę podążającej z(a) nimi piechocie. Z kolei jaka jest wartość okopanego czołgu jako punktu oporu - nie wiem. Przy zniszczeniu go powstaje duża strata (ludzka i finansowa) i chyba okopani piechurzy z nowoczesną bronią przeciw-pancerną, - lotniczą i -piechotną mogą stanowić alternatywę dla czołgu (?) Co dla mnie tu istotne, to dominująca, jak sądzę, rola czołgu jako broni ofensywnej. Jeżeli tak, to jest pytanie - a jaki to wrogi teren mają zdobywać polskie czołgi? Jeżeli:
1. własny, to należy domniemać, że w trybie kontrofensywy, czyli po ofensywie wroga. Terminy ofensywa - kontrofensywa implikują z kolei domniemanie, że mówimy o wojnie w trybie frontowego (frontowego) starcia wrogich armii. Jeżeli tak, to zachodzi obawa, że kalkulując taką wojnę (zainicjowaną przez wroga), nasi stratedzy - myśląc o Rosji - po prostu nie myślą. Jest i będzie olbrzymia przewaga ich potencjału i taki tryb wojny obronnej, wg mnie, jest całkowicie pozbawiony sensu.
2. wrogi - to nie będę nic tu pisał, bo chyba Czechów, Słowaków czy Szwedów podbijać nie zamierzamy
---
Dokonując takich zakupów, jak czołgi od USA - MON chyba kieruje się względami politycznymi. Jeżeli tak jest, to jest to dodatkowy, poza funkcjonalnym, przejaw działania na szkodę Polski. Niech kupują to, co USA i Zachód w ogóle dostarczał Ukrainie przez minione lata - uwzględniając jednak uaktualnienia w oparciu o ich świeże doświadczenia wojenne Ukraińców. Ale przede wszystkim trzeba mieć strategię obronną. Obronną. I dla niej ustrukturować potrzebne zbrojenia, (prze)profilowanie przemysłu zbrojeniowego i formowanie potencjału kadrowego. Gdy natrafiam na wystąpienie w tych sprawach pewnego wysokiego urzędnika, to przełączam kanał.
