mona65 mona65
1212
BLOG

Do niewolników. Czyli najprawdopodobniej do Ciebie także.

mona65 mona65 Polityka Obserwuj notkę 9

  Do niewolników. Czyli najprawdopodobniej do Ciebie także.

  W niedzielny wieczór byliśmy w kinie. Amerykański film pt.”Zniewolony”. Rzecz o roli przypadku w życiu człowieka, oraz o niewolnictwie w południowoamerykańskiej Georgii. Historia dzieje się w połowie XIX wieku. Tyle na temat treści filmu, bo nie o nią mi chodzi. Kto oglądał, a może nawet czytał „Chatę wuja Toma”, „Korzenie”, czy nawet „Przeminęło z wiatrem”, ten z grubsza wie jak wyglądało niewolnictwo na południu Ameryki. Wyzysk, poniżenie, pozbawienie godności - człowiek człowiekowi taki los zgotował, że zacytuję pisarkę Nałkowską Zofię.  A teraz do rzeczy. Otóż po wyjściu z kina, podczas rozmowy o filmie, skojarzyło mi się jak nam blisko do niewolników. Zaczęłam porównywać i oto co mi wyszło proszę Państwa.

  W XIX wiecznej Ameryce właściciel niewolnika wykorzystywał go jako najtańszą siłę roboczą, zapewniał mu opiekę zdrowotną na poziomie absolutnie podstawowym, przynajmniej dopóki był produktywny , dach nad głową, bynajmniej nie żaden luksusowy, ale na głowę się nie lało. Szczęśliwie klimat sprzyjał tam tanim kosztom eksploatacji. Pan zapewniał im środki czystości, odzież, najczęściej z najtańszych ale trwałych materiałów, zgrzebną nieco, ale praktyczną, czasem nawet buty i odzież ochronną w postaci kapelusza na głowę. Niewolnik otrzymywał także dzienną rację pokarmową na poziomie zapewniającym efektywność w pracy. W niedzielę i święta niewolnicy nie pracowali, albowiem ich właściciele przestrzegali przykazania aby dzień święty święcić. Nie dotyczyło to części służby pracującej w domu  przy przygotowaniu posiłków, obsłudze domowników i zwierząt. W niedzielę plantator czytał niewolnikom biblię, interpretując ją w sposób dla siebie dogodny, a przy okazji zyskiwał spokój ducha, jako krzewiciel wiary chrześcijańskiej wśród dzikich czarnuchów. Edukowanie niewolników było absolutnie niewskazane, a jak pokazał film, niewolnik, który był człowiekiem wykształconym, w swoim własnym, dobrze pojętym interesie, starannie ukrywał tę „przypadłość”, jaką było wykształcenie. Niewolnik uczony mógłby bowiem okazać się zdolny do buntu, odważyłby się myśleć samodzielnie i jeszcze najprawdopodobniej mógłby okazać się mądrzejszy od swojego pana, do czego absolutnie nie można było dopuścić. Niewolnik nie był panem swojego czasu, nawet jeśli był to czas wolny od pracy, przeznaczony na odpoczynek. Jeśli pan miał ochotę się bawić to niewolnika budził i żądał od niego aby tańczył a jak potrafił to nawet grał. Pan pozwalał się niewolnikom mnożyć ( czasem miewał w tym udział osobisty, bo trafiały się ponętne niewolnice przecież), albowiem mnożący się niewolnicy automatycznie pomnażali jego majątek, a pan myślał perspektywicznie i wielopokoleniowo, bo na jego majątek pracowały pokolenia… niewolników i żeby ów mógł się rozwijać – potrzeba było kolejnych pokoleń). Logiczne.

Gdy niewolnik stawał się nieprzydatny z powodu nieuleczalnej choroby, trwałego uszkodzenia ciała czy starości – pozostawiony bez jedzenia, pozbawiony leków i opieki najbliższych – po prostu sobie umierał. Niewolnicy nie  otrzymywali wynagrodzenia za swoją pracę, ponieważ z założenia mieli być tanią siłą roboczą.

Cały wypracowany przez niewolnika zysk zasilał kieszenie właściciela.

  A dzisiaj? Właściciel niewolnika traktuje go jak najtańsza siłę roboczą i w związku z tym zapewnia mu opiekę zdrowotną na poziomie absolutnie podstawowym, przynajmniej dopóki jest produktywny, z tą różnicą, że bez jego zgody co miesiąc zabiera mu na owo leczenie 7% z tego co ktoś inny mu zapłaci za jego ciężka pracę. Lokum niewolnik musi niestety zapewnić sobie we własnym zakresie, czyli wybudować, zakupić, wynająć dom, mieszkanie, pokój. Wszelkie inwestowanie jest przy okazji dodatkowym źródłem dochodu dla właściciela niewolnika, ponieważ od każdej inwestycji, transakcji, zakupu niewolnik odprowadza podatek. Nie jeden. Wiele różnych, które się pięknie sumują, a nawet czasem mnożą w postępie geometrycznym. Niewolnik ma wrażenie, że pączkują. Akurat pod naszą szerokością geograficzną klimat nie jest łaskawy jak w Georgii, więc koszty eksploatacji mieszkania mocno obciążają niewolnika. Środki czystości niewolnik musi sobie sam kupić, płacąc oczywiście rozmaite pączkujące podatki na rzecz właściciela. Odzież też obyw…, przepraszam, niewolnik musi kupić sobie sam. Na szczęście dobrze rozwinięta jest sieć sklepów z używaną, ale często jeszcze całkiem prawie dobrą, odzieżą . Jeżeli materiał jest wystarczający trwały, to taki ciuch może mieć nawet kilka, że się tak wyrażę wcieleń, to znaczy właścicieli. W kwestii odzieży ochronnej – właściciel wydał odpowiednie rozporządzenia i przepisy i tym sposobem problem ten uznał za załatwiony. Żywność. Żywność obłożoną wieloma, a jakże, podatkami niewolnik musi sobie kupić sam. Właściciel jedynie mu określi co może kupować, a czego nie, bo wśród właścicieli też jest hierarchia i są zależności i w związku z tym właściciel uplasowany niżej w hierarchii, nie może działać wbrew interesom wasala. Zabrania więc niewolnikom produkować, a co za tym idzie kupować i konsumować tego co ten lubi i na co ma ochotę. Właściciel wie, że zakazy owe najlepiej wydawać pod pretekstem działań chroniących zdrowie niewolnika, który sam, jako ciemna, nieświadoma masa, obżerałby się wędzoną kiełbasą i jajami od kury żywionej przez kolejnego ciemniaka pszenicą i robakami, które to robaki biedna kura sama sobie musi wygrzebać. Interes zamożniejszych niewolników jest absolutnie nieistotny, jeśli w grę wchodzi posłuszeństwo wobec wasala. W końcu zarządcy tego folwarku, plantacji czy innej farmy czerpią zyski bezpośrednie z łaskawości tegoż i partycypują, lub mają nadzieję partycypować w konsumpcji lodów ukręconych przez niewolników dla właścicieli. Głupi by byli, żeby się narażać na gniew wasala, a co za tym podąża – na straty. A że folwark, farma, plantacja zostaną zrujnowane i niewolnicy stracą pracę, za którą otrzymują wynagrodzenie umożliwiające przetrwanie, właściciela w związku z powyższą kalkulacją w ogóle nie obchodzi. Przecież to nie on płaci lekarzowi, rzeźnikowi, górnikowi. Niech się niewolnik martwi jako właściciel mieszkania, dzieci, samochodu. A nie to na bruk. O właśnie – paliwo, wódka, papierosy – akcyza na pewny zysk, bez ograniczeń. Nikomu nie wolno produkować wódki, papierosów i paliwa tylko właścicielowi. I już. Jedna ustawa i okazuje się, że można czerpać zyski niemal nieograniczone, a konkurencji praktycznie żadnej. W razie gdyby jednak niewolnik zechciał coś pokombinować na boku – ukręcić, przemycić – to zawsze można na niego nasłać celników, policję, zwłaszcza, że za działanie tych służb niewolnik sam płaci obowiązkową składkę w wysokości 19% dochodu. Regularnie i nieodwołalnie. Niewolnicy w dużej liczbie muszą pracować w soboty i niedziele. Jak nie chcą to kopa w d… zawsze można zasadzić, wypisz wymaluj jak na filmie o niewolnikach amerykańskich. Niektórzy nawet chętnie pracują, bo dzięki temu mogą w ogóle zarobić jakieś pieniądze dla siebie. To znaczy na opłacenie najpilniejszych rachunków za prąd, gaz i wodę, a czasem nawet buty dziecku uda się kupić z niedzielnych godzin w pracy. Jak ktoś bardzo chce to może iść w niedziele do kościoła. Właściciel nie zabrania. Takie ludzkie panisko. Z tym, że duchowni, którzy nie poddają się i próbują trzymać się tradycji, jakiś patriotyzm podtrzymać to są jakieś oszołomy, a może nawet pedofile. Wszyscy, którzy im wierzą to są ciemne głupki ubrane w moher. Lepsi są ci postępowi duchowni, którzy potrafią odpowiednio interpretować Biblię. Przy okazji działa stara, dobra rzymska zasada „dziel i rządź” – taka premia. Edukacja – 93% młodzieży po maturze dostaje się na studia. Profesor Wolniewicz o poziomie polskiej edukacji mówił „masa ciśnie w dół”, a to mądry człowiek. Kształcony jeszcze przed wojną. Niby mamy wyedukowane społeczeństwo. Taki postępowy, dobry właściciel, tak dba o młodzież. ..zwyczajnie głupiejącą z roku na rok, odmóżdżoną, nienauczoną myślenia, odpowiedzialności, wysiłku. Niezdolną do buntu, rewolucji, utaplaną radośnie w woodstockowym błocie, ogłuszoną muzyką z MTV, mającą trudności z poprawnym zbudowaniem prostego zdania w ojczystym języku. Chełpiącą  się swoją dobroczynnością gdy wrzuca do puszek z czerwonymi serduszkami kasę.Nie zaświta im nawet w główkach myśl, że na ten sprzęt NFZ bierze potężną kasę i nie pytają gdzie, w czyich kieszeniach, w jakich kolejnych budowlach i etatach urzędniczych wsiąka ta kasa. A może zamiast wołać „róbta co chceta” wołajcie „rób ta co trzeba” i na barykady? EEE. Jakie barykady. Przecież to pacyfiści. Niewolnik pacyfista – marzenie każdego właściciela. I do tego jeszcze bezrefleksyjnie szczęśliwy w tym bagnie. Niestety jeszcze są tacy, którzy stanowią oporną materię. Czytają, myślą, interesują się przyczynami zjawisk, próbują pielęgnować tradycję i nie dają sobą manipulować. Przynajmniej nie w stopniu pożądanym przez właściciela. Takich trzeba ośmieszyć, zneutralizować. W ostateczności wypuścić na nich służby porządkowe, na utrzymanie których zrzucają się regularnie wszyscy niewolnicy, również ci, którzy właśnie dostają lanie być może palkami, za które zapłacili z własnej kieszeni. I są jeszcze bynajmniej nie pokojowo nastawieni kibole. Może nie są wykształceni, nie mają dyplomów, wiedzy ale mają poczucie wspólnoty. Cholernie niebezpieczne zjawisko. No to spałować i zrobić z nich debili.

 Dzisiejszy niewolnik też nie jest panem swojego czasu i tez bywa, że musi bawić się razem z panem w celu poprawienia jego samopoczucia. Moja znajoma, pani dyrektor któregoś tam szczebla w potężnej korporacji, skarżyła się niedawno, że kilka razy w roku musi brać udział w tzw. wyjazdach integracyjnych, gdzie to musibiegać po lesie z karabinem nabitym kulami z farbą i strzelać do współpracowników i to koniecznie z radością wymalowaną na twarzy, żeby prezes widział jak ją uszczęśliwił. A tymczasem w domu mąż z dzieckiem bez żony i mamy, która w dzień powszedni ma dla nich średnio dwie godziny do dyspozycji, bo resztę życia oddaje właścicielowi, a wszystko po to żeby mieć nieco wyższą pozycję na szczeblach niewolniczej drabiny, Przy okazji zarabia więcej, więcej konsumuje i więcej oddaje zadowolonemu z tak efektywnego pracownika właścicielowi.

Przyrost naturalny czyli rozmnażanie niewolników jest wprawdzie dozwolone, ale niech potem nie narzekają, że nie mają na ich utrzymanie. Dzieci, jako przyszła siła robocza napędzająca ten biznes obecnemu właścicielowi nie są szczególnie przydatne, albowiem w czasie gdy nowonarodzony zacznie przynosić ewentualny, choć małoprawdopodobny dochód, (z pustego to Salomon nie nalał, mimo że był Żydem, czyli na interesach musiał się znać), on i jego rodzina będą już na Seszelach, czy Kajmanach, ewentualnie w Brukseli. Logiczne.

Leczenie, utrzymywanie jednostek schorowanych, kalekich, starych jest nie tylko niepotrzebne ale wręcz szkodliwe, bo na ten cel trzeba przeznaczyć ogromne sumy pieniędzy zagrabione im przez ostatnie 40 lat ich życia, czyli zupełnie niepotrzebna strata, Dodatkowo jako pokolenie wychowane w czasach gdy nie było 320 ogłupiających kanałów telewizji, Internetu, a w szkole musieli się jednak czasem uczyć, przywiązane do tradycji i nie daj Boże znające historię swojego kraju i o ten kraj walczące z okupantem albo komuną jest elementem mocno niepożądanym.

 Niewolnik w wolnej Polsce (ale nie tylko przecież), XXI wieku otrzymuje wynagrodzenie za swoją pracę. Czasem nawet regularnie. Zwłaszcza jeśli jest urzędnikiem przydatnym właścicielowi do utrzymania w dybach…eee… ryzach masy pracujących niewolników. Często niewolnik otrzymuje wynagrodzenie za swoją pracę na poziomie najniższej krajowej, co wystarcza na niewolniczą egzystencję na poziomie podstawowym i wystarczającym do podtrzymania się przy życiu na poziomie jako takiej sprawności fizycznej, co z kolei umożliwia codzienne stawianie się w pracy, w celu zarobienia pieniędzy, żeby było z czego po pierwsze: zapłacić codzienną daninę właścicielowi, a potem w dowolnej kolejności : utrzymać mieszkanie, spłacić kredyt, kupić pół kilo pasztetowej i chleb, wykupić leki dla dziecka, bo dla siebie to już raczej nie wystarczy, zapłacić za prywatną wizytę u dentysty i okulisty dla dziecka, bo dla siebie to już na pewno nie wystarczy. Pan wprawdzie pieniądze wziął ale okulisty nie opłacił. Trzeba czekać ze dwa lata, a dziecko okulary mieć musi, w Biedronce za 7 PLN się nie da, bo takich dziecięcych na chybił trafił jeszcze nie ma. Na razie.

Zysk. Czy widział ktoś kiedyś żeby w tym folwarku był jakiś zysk??? Deficyt – zawsze. To gdzie jest kasa?

Pozdrawiam serdecznie ze swojego baraku.

Niewolnica Monika

 

 

mona65
O mnie mona65

myśląca, pogodna, spokojna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka