Tyndlale Tyndlale
138
BLOG

Wakacje Kredytowe w 2024 r. czyli banki kontra nowy rząd.

Tyndlale Tyndlale Gospodarka Obserwuj notkę 1
Do napisania tego tekstu skłonił mnie rzecznik rządu tymczasowego Pan Piotr Müller który dziś (4 grudnia) na platformie X raczył napisać, że na rozpatrzenie przez Sejm czeka rządowy projekt ustawy o wakacjach kredytowych, a tymczasem Polska 2050 złożyła w tej sprawie alternatywny projekt ustawy, który eliminuje do minimum beneficjentów tego programu. Kto ma rację? Czego dotyczą oba projekty i dlaczego oba projekty powinny być radykalnie zmienione.

   Dla przypomnienia: ustawa wprowadzająca wakacje kredytowe miała za zadanie pomóc osobom spłacającym kredyty hipoteczne w utrzymaniu płynności ich gospodarstw domowych. Błyskawiczny  wzrost stóp procentowych spowodował, że raty części klientów wzrosły nawet dwukrotnie w porównaniu do dnia, w którym zaciągali zobowiązania. Wakacje kredytowe miały ulżyć tym klientom poprzez możliwość zawieszania jednej raty kredytu raz na kwartał. Zawieszone raty kredytowe nie zostały anulowane tylko  przesunięto  w czasie ich spłatę. Czyli za każdy miesiąc wakacji okres spłaty zobowiązania wydłużany jest o jeden miesiąc. Ustawa pozwalająca skorzystać z wakacji kredytowych obowiązuje tylko do końca bieżącego roku. Rząd zapowiadał ich przedłużenie już w marcu, ale na przygotowanie ustawy i jej przesłanie do Sejmu zdecydował się dopiero po wyborach w listopadzie.
   Również w listopadzie w Sejmie został przygotowany projekt alternatywny, którego autorem są posłowie Polski 2050 Szymona Hołowni. Jeden i drugi projekt przewidują, że wakacje kredytowe zostaną przedłużone na kolejny rok i zainteresowani klienci banków będą mogli z nich skorzystać
w 2024 r.  Główna różnica pomiędzy oboma projektami polega na sile ich oddziaływania. Z rządowej propozycji skorzysta więcej gospodarstw domowych niż z propozycji poselskiej, jednak oba projekty zawierają poważne błędy, które wymagać będą poprawy.
   Projekt rządowy przewiduje że z wakacji kredytowych na dotychczasowych warunkach będą mogli skorzystać osoby, których kwota kapitału udzielonego kredytu była nie wyższa niż 400 tysięcy zł. Według rządu jest to średnia kwota kredytu hipotecznego w Polsce. Osoby, których kredyt jest wyższy niż 400 tysięcy złotych, ale niższy niż 800 tysięcy zł będą mogli skorzystać z zawieszania  rat kredytu pod warunkiem, że spełnią określone w ustawie kryterium dochodowe. W przypadku tych osób aby skorzystać z wakacji kredytowych stosunek wydatków związanych z obsługą miesięcznej raty kapitałowej odsetkowej kredytu do średniego miesięcznego dochodu jego gospodarstwa domowego musi przekroczyć  50%. Np. kredytobiorca, który  zaciągnął w 2020 roku kredyt hipoteczny na kwotę 410 tysięcy złotych i którego średnie miesięczne dochody z ostatnich 3 miesięcy wynoszą 6000 zł aby załapać się na kredytowe wakacje w 2024 r. musiałby ponosić miesięczne wydatki związane obsługą tego kredytu na poziomie nie niższym niż 3001 zł.

   Projekt poselski zawiera podobną regulację z tą różnicą, że stosunek raty kredytu do średniego dochodu kredytobiorcy wystarczy, że przekroczy 40%, a nie 50% w projekcie rządowym. Próg zaproponowany w projekcie Polski 2050 jest więc korzystniejszy, ale jest pewien haczyk. Otóż o ile w rządowym przedłożeniu próg dochodowy dotyczy tylko osób z kredytem między 400 a 800 tys. zł, to w propozycji poselskiej próg dochodowy muszą już spełnić już wszyscy. To oznacza, że z propozycji rządowej będzie mogło skorzystać więcej osób niż z pomysłu Polski 2050 Szymona Hołowni.
Oba projekty łączą jeszcze 2 fakty: zostały napisane w pośpiechu i przyjęte bez uzgodnień i konsultacji i oba z tego powodu zawierają błędy, które je w takim kształcie dyskwalifikują.
Aby to wytłumaczyć przepisy  z obu projektów o progu dochodowym:
Propozycja rządu:  
„Zawieszenie spłaty kredytu w okresie od dnia 1 stycznia 2024 r. do dnia 31 grudnia 2024 r. przysługuje konsumentowi, jeżeli spełniony jest warunek, o którym mowa w ust. 4, oraz całkowita kwota udzielonego kredytu:
1) nie przekracza 400 000 zł albo
2) przekracza 400 000 zł i nie przekracza 800 000 zł oraz stosunek wydatków konsumenta związanych z obsługą miesięcznej raty kapitałowej i odsetkowej kredytu, o którym mowa w ust. 1, do średniego miesięcznego dochodu w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (Dz. U. z 2023 r. poz. 901, 1693 i 1938) gospodarstwa domowego kredytobiorcy w okresie trzech miesięcy poprzedzających złożenie wniosku, o którym mowa w ust. 1, przekracza 50%.”

Propozycja poselska:
„Zawieszenie spłaty kredytu, w okresie od 1 stycznia 2024 do 31 grudnia 2024 r - w wymiarze miesiąca w każdym kwartale, przysługuje konsumentowi, którego stosunek wydatków związanych
z obsługą miesięcznej raty kapitałowej i odsetkowej, kredytu, o którym mowa w ust. 2 do średniego miesięcznego dochodu w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (Dz. U. z 2023 r. poz. 901, 1693 i 1938) gospodarstwa domowego kredytobiorcy w okresie trzech ostatnich miesięcy poprzedzających złożenie wniosku, o którym mowa w ust. 1, przekracza 40 %."

   Najpoważniejsza wada łącząca oba powyższe przepisy to brak określenia, z którego miesiąca kredytobiorca ma wziąć pod uwagę wydatki na obsługę kredytu aby wyliczyć czy spełnia próg dochodowy (40% lub 50%). Przepisy precyzują jedynie jak ustalany będzie dochód kredytobiorcy - będzie to średni miesięczny dochód z ostatniego kwartału poprzedzającego miesiąc złożenia wniosku. Jeżeli wniosek o wakacje kredytowe złożymy w styczniu to pod uwagę będzie brana średnia z dochodów osiągniętych w okresie październik-grudzień. Nie wiadomo natomiast, z którego miesiąca będzie brana pod uwagę rata kredytu. Czy będzie to rata grudniowa z ostatniego miesiąca? A może rata bieżąca ze stycznia? Albo może raczej średnia miesięczna kwota wydatków na kredyt z ostatniego kwartału? Nie wiadomo. Daje to duże pole do manipulacji przez banki. Każdy bank będzie po prostu wyliczał to inaczej.
   Przepisy nie uwzględniają również tego, że kredytobiorca korzysta już z wakacji kredytowych. Gdyby zatem miesiącem z którego mamy brać pod uwagę wydatki na kredyt byłby miesiąc np. poprzedzający złożenie wniosku to co z osobami, które akurat w grudniu nie płacą raty bo…korzystają z wakacji kredytowych! Po prostu się nie załapią.
     Nie wiadomo również jak ustawa rozumie  pojęcie „gospodarstwo domowe” kto się do niego zalicza czyli jakich osób dochody należy brać pod uwagę aby wyliczyć spełnienie progu dochodowego. Pozostawia to duże pole do nadużyć – wszystkim zainteresowanym będzie się opłacać deklarować jednoosobowe gospodarstwo domowe dzięki czemu dochody małżonka (nawet bardzo wysokie) nie będą uwzględniane. Brak zróżnicowania gospodarstw jednoosobowych i wieloosobowych – każda ustawa wprowadzająca jakiekolwiek kryterium dochodowe różnicuje sytuacje takich osób, ponieważ dochody gospodarstw jednoosobowych od wieloosobowych różnią się od siebie tzw. dochodem rozporządzalnym Jak poważna to kwestia przypomnę tylko głośne problemy przy wprowadzaniu dostawy o dodatku węglowym w roku 2022 – wtedy trzeba było kilka razy nowelizować tę ustawę, bo ludzie masowo deklarowali prowadzenie jednoosobowych gospodarstw domowych tak aby otrzymać kilka dodatków. Dołącza do tego problem weryfikacji dochodów: kto będzie sprawdzał czy dany kredytobiorca załapał się na wakacje? Projekty ustawy wskazują jedynie, że będzie to tylko oświadczenie kredytobiorcy. A jeśli tylko oświadczenie, którego nikt nie będzie weryfikował  to takie rozwiązanie będzie to skłaniać do oszukiwania i ukrywania dochodów po to tylko by móc zmieścić się w kryterium.
       Kolejny problem to czy wniosek o wakacje trzeba będzie złożyć  raz czy co kwartał i co trzy miesiące trzeba będzie aktualizować swoje dochody by wykazać, że nadal spełniamy próg dochodowy?
       Ponadto oba projekty nadal dotyczą tylko kredytobiorców spłacające kredyty złotówkowe i nie obejmują z niezrozumiałych względów osób z kredytami w walutach obcych np. frankowych.
     Również w obu projektach ustaw  przy wyliczeniu miesięcznych wydatków związanych z obsługą kosztów kredytu brane są pod uwagę tylko: kwota spłacanego kapitału i odsetek. A co ze składkami na ubezpieczenie? W wielu przypadkach są one ściśle powiązane z kredytem, bo wiele banków uzależnia przyznanie kredytu od jego ubezpieczenia jak i ubezpieczenia kupionego mieszkania z cesją odszkodowania na rzecz banku. Jest to koszt, z którego kredytobiorca nie może zrezygnować. Dlaczego nie jest brany pod uwagę?
   I najważniejsze: sam pomysł z wprowadzeniem kryterium dochodowego. Skoro jak wykazałem powyżej z tą propozycją wiąże się mnóstwo problemów i niejasności to po co je wprowadzać i to w ostatniej chwili na łapu-capu? Z jednego powodu: lobbowały za tym banki i Związek Banków Polskich nazywany kiedyś złośliwie związkiem zagranicznych udziałowców w polskich bankach. Kiedy w 2022 roku wprowadzano wakacje kredytowe banki grzmiały, że stracą płynność finansową, że oznacza to załamanie na rynku kredytów mieszkaniowych, że będzie to kosztować miliardy, a niemiecki udziałowiec mBanku grzmiał nawet wytoczeniem Polsce procesu za tę ustawę. itd. Oczywiście banki nie zbankrutowały tylko notują rekordowe niewidziane dotąd zyski. Rynek kredytów hipotecznych się nie załamał ale w wyniku ustawy o bezpiecznym kredycie 2 proc. pobił wszelkie rekordy!  Dla przykładu w październiku padł nawet rekord wszechczasów kiedy to suma udzielonych w tym miesiącu kredytów wyniosła prawie 10 mld zł. A mimo to bankierzy jęczą, że im tak źle będzie bo Polacy przedłużą sobie spłatę kredytu o kolejne 4 miesiące. Kiedy w listopadzie światło dzienne ujrzał projekt rządowy ZBP, grzmiał, że ustawa jest zła bo osoby z kredytem do 400 tys. będą mogli korzystać z wakacji bez liczenia progu dochodowego, że to populizm, tani PR, obietnice bez pokrycia i inne bankierskie inwektywy. Kiedy pojawił się mniej korzystny dla kredytobiorców (a korzystniejszy dla banków) projekt Polski 2050 Szymona Hołowni, który wprowadził kryterium dochodowe dla wszystkich kredytobiorców ubiegających się o zawieszenie spłaty raty, to myślicie, że ZBP się ucieszył? Nie! Poszedł na całość i  grzmi jeszcze głośniej, a że wakacji kredytowych w ogóle nie powinno być, że to iluzoryczne wsparcie i że tej ustawy Sejm nie powinien uchwalać bo jest nepotrzebna. Czy zaostrzenie stanowiska ZBP oznacza, że ich opinie trafiają na podatny grunt w przyszłej koalicji rządowej? Oczywiście banki liczą tylko zyski, od zysków zależą również premie członków zarządów itd. Jednak na podstawie półtora roku obowiązywania wakacji kredytowych można powiedzieć, że bankierska wizja bankructwa sektora bankowego to tylko urojenia. Kto spamięta ile to już razy ZBP torpedował jakieś rozwiązania strasząc przy tym wizją  bankructwa banków.  Nic takiego się nie stanie – oni zawsze na wierzch wypłyną co dobitnie pokazała afera z GetInBankiem i to jak zostali potraktowani posiadacze obligacji tego upadłego banku. Dlatego przedłużenie wakacji o kolejny rok bez żadnego progu dochodowego dla zainteresowanych nic, a nic bankom nie zagrozi. Po prostu dostaną swoje pieniądze, ale troszkę później. To przecież tylko „urlop” od kredytu. Skorzystanie z wakacji kredytowych oznacza, że termin na spłatę kredytu zostanie przesunięty w czasie.

Jeżeli jednak stary i nowy rząd będzie się upierał przy tym progu to powinien on być zdecydowanie niższy niż 40% (udział raty kredytu w miesięcznym dochodzie gospodarstwa domowego). Według mnie powinno to być (jeśli już w ogóle) przynajmniej 30%. Po pierwsze zgodnie z rekomendacją KNF banki mają obowiązkowo stosować przy udzielaniu kredytów  wskaźnik DSTI (Debt Service to Income). DSTI pozwala ocenić koszty obsługi zadłużenia w stosunku do dochodu. DSTI określa jaka część rocznych dochodów kredytobiorcy zostaje przeznaczona na roczne koszty związane ze spłatą zobowiązań kredytowych i innych zobowiązań finansowych.
Zgodnie z zaleceniem KNF, banki nie powinny udzielać kredytów hipotecznych, gdy wskaźnik DSTI przekroczy:
-40 proc. dla klientów o dochodach niższych od średniej w ich miejscu zamieszkania,
-50 proc. dla klientów o dochodach przewyższających średnie wynagrodzenie.
W praktyce oznacza to, że jeśli suma zobowiązań finansowych przekracza 40% dochodu to bank nie udzieli nam kredytu! Ale Polska 2050 właśnie tak ustawiła zaporę w postaci kryterium dochodowe. Naprawdę tak ciężko zrozumieć, że już 30% udziału kosztów obsługi kredytu to bardzo dużo? Ponadto banki stosując DSTI liczą do zobowiązań finansowych nie tylko wysokość raty kredytu, którego mają udzielić ale także wszystkie aktualne zobowiązania wnioskodawcy wynikające z innym kredytów i pożyczek bankowych. Tymczasem rządowe i poselskie propozycje nie uwzględniają innych zobowiązań finansowych np. ze spłacanego kredytu konsumenckiego.
Podsumowując: moim zdaniem ustawa o wakacjach kredytowych i jej ostateczna treść, która wyjdzie z parlamentu do prezydenta to prawdziwy test na to jak nowa większość sejmowa jest odporna na bankowy lobbing. Stanie po stronie rodzin czy posłucha bankierów, którzy zawsze spadają na cztery łapy? Przecież Polska ma najwyższe oprocentowanie kredytów hipotecznych w Europie. Do tego złodziejski wskaźnik WIBOR, który rząd obiecał zmienić, ale pozostało to tylko obietnicą. Czy lobby bankowe wygra, a ludziom się wytłumaczy, że tak naprawdę to dla ich dobra. Bierzmy popcorn i oglądajmy! Posiedzenie sejmowej komisji finansów publicznych w tej sprawie już jutro 5 grudnia  o godzinie 17.

Tyndlale
O mnie Tyndlale

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka