– Tyle się mówi o uzależnieniu Polski od rosyjskiego gazu, teraz sami na siłę wpychamy w ich ręce rynek paliw – mówi Krzysztof Steckiewicz, zbierający podpisy przeciw sprzedaży Grupy Lotos. Zachowanie pakietu większościowego gdańskiej rafinerii ma być zagwarantowane w ustawie. Pomysł wspiera Solidarność.
„POLSKI LOTOS to idea łącząca wielu ludzi w Gdańsku i całej Polsce. To jednocześnie gwarancja stabilności i niezależności energetycznej Polski, to wreszcie jedna z niewielu polskich marek mająca szanse zaistnieć na rynkach światowych” – piszą inicjatorzy akcji na specjalnie założonej stronie polskilotos.pl. Pod obywatelskim projektem Ustawy o Zachowaniu Przez Państwo Polskie Większościowego Pakietu Akcji Grupy Lotos SA musi się podpisać 100 tys. obywateli. Termin upływa 2 sierpnia. W ubiegłym tygodniu podpisów jeszcze brakowało, ale nowe cały czas spływały. Organizatorzy akcji liczyli na to, że uda się ich zebrać 120 tys.
Patriotyczna nyska
Solidarność zbierała podpisy równolegle z akcją na rzecz zwiększenia płacy minimalnej. W Regionie Gdańskim związkowcy pozyskali 2 tys. podpisów. Inicjatorzy akcji co weekend ustawiali na ulicach Gdańska stolik z formularzami. Za każdym razem udawało się przekonać 400–500 osób. Przedsięwzięcie reklamowała wymalowana w biało-czerwone barwy nyska z 1986 r. symbolizująca upadek polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Akcję poparły różne środowiska: słuchacze Radia Maryja, kluby „Gazety Polskiej”, kibice Lechii ze stowarzyszenia Lwy Północy. Podpisy zbierali także politycy PiS. Tadeusz Dziuba z Poznania przysłał ich 5 tys., Beata Kempa 1,3 tys., Andrzej Jaworski ok. 1 tys. Aktywność obywateli cieszy związkowców z Lotosu.
– Trochę odciążają komisję zakładową. Jak prześledzić naszą historię okazuje się, że jest to 20 lat walki, żeby nie sprzedawać rafinerii – przypomina Andrzej Cenacewicz, szef Solidarności w Lotosie.
Podkopywanie Orlenu
Na sprzedaż jest 69 mln 76 tys. 392 akcji Lotosu należących do skarbu państwa. Stanowią one 53,2 proc. kapitału zakładowego spółki i tyle samo głosów na jej walnym zgromadzeniu. Termin złożenia ofert wiążących ustalono na 16 listopada 2011 roku, czyli już po wyborach parlamentarnych.
Grupa Lotos to drugi po Orlenie producent paliw w Polsce. Według informacji ze strony Lotosu, przychody grupy wynoszą rocznie ponad 16 mld zł. Gdańska rafineria jest w trakcie realizacji zakrojonego na szeroką skalę programu inwestycyjnego 10+. Inwestycja w wysokości blisko 1,5 mld euro zwiększyła moce przerobowe do 10 mln ton ropy rocznie, czyli prawie dwukrotnie. Pieniądze te już wydano, obecnie inwestycja zaczyna się zwracać. Moment na sprzedaż jest więc najgorszy z możliwych. Poza tym sprzedaż Lotosu sama w sobie jest niekorzystna.
– Jest skala mikro i makro, czyli straty dla regionu i dla Polski – tłumaczy szef gdańskiej Solidarności Krzysztof Dośla.
Związkowcy obawiają się, że nowy właściciel wyprowadzi siedzibę Lotosu z Gdańska.
– To oznacza utratę wypływów z podatków, a Lotos wpłaca ich bardzo dużo. Firma jest też sponsorem wielu przedsięwzięć kulturalnych i sportowych, a międzynarodowe koncerny zwykle się do tego nie garną. Do tego dochodzi ubytek miejsc pracy, zwłaszcza dla absolwentów wyższych uczelni, którzy znajdują tu dobrze płatne zajęcie. W wielkim koncernie Lotos będzie marginalizowany – przestrzega Dośla.
– Lotos to wizytówka naszego miasta. Kiedy jedzie się z Warszawy, to jest to pierwsze, co się widzi. Szkoda, żeby firma nazywała się po rosyjsku – dodaje Krzysztof Steckiewicz.
Zagrożenia dla Gdańska to nie wszystko. Po wdrożeniu programu inwestycyjnego Lotos jest niewiele mniejszy od Orlenu. Ma nad nim dodatkowo tę przewagę, że posiada własne złoża surowców. Jeśli przejmie go któryś z państwowych rosyjskich potentatów, także mających swoje złoża, będzie mógł za pomocą agresywnej polityki cenowej podkopać pozycję płockiej konkurencji. A wtedy sam Orlen stanie się łatwym łupem do przechwycenia. To scenariusz pesymistyczny, ale realny, bo firmy ze wschodu od lat interesują się rafinerią z Gdańska.
Chętni Rosjanie
Chętnych do kupna Lotosu jest czterech. Ministerstwo nie udziela informacji, co to za firmy. Rąbka tajemnicy uchylił za to rosyjski dziennik „Kommiersant”, który podał w maju, że w przetargu bierze udział TNK-BP, rosyjsko-brytyjski koncern z siedzibą w Moskwie, trzecie pod względem wielkości przedsiębiorstwo paliwowe w Rosji. Połowa akcji należy do brytyjskiego BP. Pozostałe znajdują się w rękach jego rosyjskich partnerów – Alfa Group (25 p
roc.), Renova (12,5 proc.) i Access Industries (12,5 proc.). Podmioty te są kontrolowane przez trzech lojalnych wobec Kremla oligarchów – Michaiła Fridmana (prezes TNK-BP), Wiktora Wekselberga i Leonarda Bławatnika.
Kim są pozostali potencjalni inwestorzy, oficjalnie nie wiadomo. Mówiło się o libijskim koncernie Tamoil, z którym współpracuje Jan Kulczyk (warto pamiętać o bliskich relacjach Rosji z reżimem Kadafiego), azerskim SOCAR, China National Petroleum Corporation, a także Łukoilu. Po początkowych deklaracjach, wycofał się Gazprom.
Nie ma wszechmocnych
Choć Rosjanie starają się kupować wszystko co ma związek z paliwami i energetyką w naszej części Europy ich inwazja nie jest wcale nieunikniona. Jak podaje Ośrodek Studiów Wschodnich, pod koniec maja Węgrzy odkupili od rosyjskiego Surgutnieftgazu akcje koncernu MOL. Rosjanie posiadali ponad 21 proc. udziałów w tym węgierskim przedsiębiorstwie. Premier Viktor Orbán od miesięcy starał się poszerzyć kontrolę państwa nad MOL i w końcu osiągnął sukces. Miesiąc później Komisja Europejska zablokowała kupno przez Gazprom akcji austriackiej giełdy gazowej Central European Gas Hub (CEGH). Transakcja zapewniłaby rosyjskiemu gigantowi zarządzanie siecią gazociągów europejskich Trans Austria Gas Pipeline i dawała kontrolę nad kluczowym dla niego podziemnym zbiornikiem gazu Baumgarten (własność CEGH), z którego rosyjski gaz jest dystrybuowany do Europy Zachodniej, a który jednocześnie jest punktem docelowym planowanego gazociągu South Stream.
Cicha wyprzedaż
Tymczasem w cieniu wyprzedaży paliwowych potentatów Polska po cichu pozbywa się także mniejszych spółek z branży, umożliwiających tym wielkim funkcjonowanie. „TS” pisał parokrotnie o płockim Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Przemysłu Petrochemicznego, który przez lata współpracował z Orlenem (siedziby firm sąsiadują ze sobą, część instalacji jest wspólna). Nagradzaną za innowacje i sukcesy biznesowe firmę ludzie wprowadzeni do zarządu przez ministra skarbu Aleksandra Grada doprowadzili na skraj upadku. Dwie próby prywatyzacji OBR zakończyły się niepowodzeniem. Za pierwszym razem ministerstwo przyznało wyłączność negocjacyjną nieznanemu szerzej funduszowi powierniczemu z Niemiec. Rozmowy zakończyły się fiaskiem, a wtedy strona rządowa przerwała proces prywatyzacji, choć byli inni inwestorzy, w tym spółka pracownicza. Drugie podejście do sprzedaży OBR także się nie powiodło. Teraz trwa trzecia próba. W międzyczasie dziwnie zarządzana firma straciła kontakty handlowe i dochody.
W zeszłym tygodniu portal niezależna.pl podał informację o pospiesznej sprzedaży Naftora, firmy ochraniającej naftociągi i magazyny paliw płynnych należących do Agencji Rezerw Materiałowych.
Naftor ma świadectwo bezpieczeństwa przemysłowego. Dzięki temu może wykonywać zlecenia związane z bezpieczeństwem państwa związane z dostępem do informacji niejawnych o najwyższej klauzuli tajności: „ściśle tajne”. Na składanie ofert ministerstwo dało inwestorom zaledwie trzy tygodnie.
Nadzieja zawsze jest
Pracownicy Lotosu nie są informowani o tym, co będzie działo się z ich firmą.
– Informacja jest poza naszym zasięgiem. Wiemy tyle, co z „Kommiersanta” – martwi się Andrzej Cenacewicz.
Inicjatorzy akcji zbierania podpisów próbowali skontaktować się z premierem Donaldem Tuskiem. Nie dostali żadnej odpowiedzi.
Zgodnie z przepisami, pierwsze czytanie projektu musi się odbyć najpóźniej po trzech miesiącach od złożenia go u marszałka sejmu. Grzegorz Schetyna nie musi zatem zaczynać prac przed wyborami.
Krzysztof Steckiewicz:
– Sytuacja jest taka, że Lotos albo będzie polski, albo rosyjski. Może część urzędników będzie się chciała przed wyborami przymilić do wyborców i walcząc o nową kadencję opowie się za Polską.
Jakub Jałowiczor
Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc
Inne tematy w dziale Polityka