Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
2100
BLOG

Gdyby Tusk wiedział, skoczyłby do Wisły

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Gospodarka Obserwuj notkę 18

– Co to znaczy „uratować finanse państwa”? To slogan. Gdyby przetłumaczyć go na język powszechnie zrozumiały oznacza, że pieniądze, które miały pójść na nasze emerytury, zostaną wysłane do Londynu albo Frankfurtu – mówi Grzegorz Bierecki, senator RP, prezes Krajowej SKOK w rozmowie z Krzysztofem Świątkiem.

– Grekom nie pozwolono wypowiedzieć się w referendum w sprawie „pomocy” finansowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego i UE. W Polsce premier Tusk zamierza nie dopuścić do tego, by Polacy wyrazili swoje zdanie w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Dostrzega Pan analogię?

– Tak, to jest ta sama filozofia działania, w której ludzie są potrzebni, by przynosić korzyści grupom finansowym uprawiającym lichwę na skalę ogólnoświatową. One zadłużają już nie tylko poszczególne grupy społeczne, jak w okresie Wielkiego Kryzysu, kiedy zniszczono farmerów amerykańskich jako zamożną grupę. Wtedy doszło do „wielkiego strzyżenia owiec”, czyli napaści finansjery na jedną grupę społeczną, którą obrabowano, bo była zasobna w gotówkę. W tej chwili całe narody są pozbawiane majątków. Naród zadłużyć jest dużo łatwiej i o wiele taniej niż poszczególne osoby. Wystarczy pożyczyć rządom, a stojący na ich czele politycy już zadbają, by ściągnąć za pomocą podatków pieniądze od obywateli i zapłacić je grupom finansowym. Te ostatnie świetnie na tym zarabiają, ich apetyty są nieograniczone. Przecież oprocentowanie greckich obligacji w pewnym momencie doszło do 20 proc. rocznie. To są gigantyczne pieniądze. Powstrzymać grupy finansowe, które kierują się wyłącznie chęcią zysku, mogłaby wola narodu wyrażona w demokracji. Dlatego grupy finansowe dążą do osłabienia mechanizmów demokracji, bo ta stanowi dla nich zagrożenie. O wiele łatwiej skorumpować polityków, kupić wpływy wąskiej grupy decydentów działających wbrew interesom swoich narodów. W Grecji doszło do zdrady elit. Konsekwencje tej zdrady Grecy będą ponosili przez wiele pokoleń.

– Dlaczego Donald Tusk tak upiera się przy podwyższeniu wieku emerytalnego?


– Chodzi o to, by nie wypłacać emerytur i to minister Rostowski z rozbrajającą szczerością powiedział. O co idzie gra? O to, by więcej pieniędzy w garnku, jakim jest budżet państwa, pozostało do zagospodarowania przez grupy finansowe, które wyciągają z Polski wiele miliardów. Jedyną pozycją w budżecie, która rośnie w tym roku, są wydatki na obsługę zadłużenia zagranicznego. Polska coraz mocniej uzależnia się od zagranicznych ośrodków decyzyjnych. One już dyktują warunki, wykorzystując Komisję Europejską. Ograniczenia fiskalne służą wypreparowaniu jak największej ilości pieniędzy na obsługę zadłużenia. Dzieje się to kosztem podniesienia podatków, zamrożenia płac, a teraz odebrania nam emerytur. Zaoszczędzone w budżecie pieniądze nie zostaną przeznaczone na rozwój Polski. W budżecie nie przewiduje się większego finansowania badań naukowych czy rozwoju oświaty. A przecież, jeśli Polska ma się rozwijać, to powinniśmy inwestować w rozwój nowych technologii, tworzyć produkty, które będą nam dawały przewagę konkurencyjną.

– Doszło do zmiany rządów w Grecji i we Włoszech. Premierami zostali eurokraci...

– ...z przeszłością w bankach inwestycyjnych, które są posiadaczami ogromnych pakietów obligacji wyemitowanych przez te kraje.

– Czy Donald Tusk też jest szantażowany przez grupy finansjery międzynarodowej?


– Donald Tusk niewiele rozumie z tego, jak funkcjonują reguły rynku finansowego. Myślę, że gdyby więcej się dowiedział, skoczyłby do Wisły. Minister Rostowski doskonale rozumie jak to funkcjonuje i zapewnia swoją polityką, że my, Polacy, będziemy spłacać na czas i z należnymi odsetkami długi, które on zaciąga w tempie nieprawdopodobnym. Przecież w ciągu czterech lat podwoił zadłużenie kraju i coraz bardziej uzależnia nas od decyzji zagranicznych ośrodków finansowych. Podobny cel – by zawsze spłacać długi na czas i za wszelką cenę – miał przywódca Rumunii Nicolae Ceauşescu. Bardzo o to dbał. Tylko koszty spłat tego zadłużenia Rumuni ponoszą do dziś.

– Czy podwyższenie wieku emerytalnego uratuje finanse państwa? Taki argument słyszymy.

– Co to znaczy „uratować finanse państwa”? To slogan. Gdyby przetłumaczyć go na język powszechnie zrozumiały oznacza, że pieniądze, które miały pójść na nasze emerytury, zostaną wysłane do Londynu albo Frankfurtu. O to chodzi! „Ratowanie finansów państwa” oznacza, że zawsze będą pieniądze dla tych, od których pożycza minister Rostowski. Te pożyczone pieniądze są źle wydawane. Skala marnotrawstwa jest niesłychana. Stadiony, autostrady, wszystko, co w Polsce budujemy, jest wielokrotnie droższe niż w innych krajach. Co chwilę dowiadujemy się też, kto na tym korzysta. Najgorsze, że jest przyzwolenie na to marnotrawstwo. Nie ma
problemu, gdy nagle okazuje się, że stadion kosztuje dwa razy tyle, ile zakładano. Przecież w normalnym biznesie, gdyby do pana przyszedł pracownik i powiedział: „właśnie wybudowałem sklep, ale on kosztuje dwa razy tyle, ile planowaliśmy”, toby go pan z miejsca zwolnił. A w wypadku państwa nie ma problemu. Przyzwolenie na marnotrawstwo zwiększa zadłużenie, a przez to jako kraj jesteśmy coraz bardziej dojeni, coraz więcej pieniędzy jest z Polski wyprowadzanych.

– Czy marnotrawstwo pieniędzy publicznych to główna przyczyna gigantycznego wzrostu zadłużenia?

– Tak. A jeśli zostaną zrównane podatki w UE – a do tego dąży duet Merkel–Sarkozy, to jedynym powodem przewagi konkurencyjnej polskich produktów będą niskie płace.

– Dlaczego Niemcy i Francja oraz MFW nie pozwalają Grecji zbankrutować, tak jak stało się np. z Argentyną, która dziś całkiem dobrze się rozwija?

– Kolejne transze „pomocowe” są przeznaczane na spłatę odsetek od zadłużenia i przekazywane francuskim i niemieckim bankom, które te pieniądze na wysoki procent pożyczają. My, jako polscy podatnicy, mamy się zrzucić, by te środki popłynęły do prywatnych banków. Fałszywie nazywa się to pomocą społeczeństwu greckiemu.

– W głównych polskich mediach przedstawia się czarny scenariusz bankructwa Grecji. Miałoby wówczas dojść do szturmowania banków, gigantycznego wzrostu bezrobocia sięgającego 35 proc., wycofywania się inwestorów. Czy odcięcie się od rosnących zobowiązań nie byłoby dla Grecji ozdrowieńcze?

– Oczywiście, taki jest przecież sens bankructwa. Ono nie oznacza końca świata, a początek nowego życia. Tracą wierzyciele, czyli w tym wypadku banki, które trzymają w ręku kilka rządów europejskich i stąd tak wielka dbałość o pieniądze tych banków. Politycy greccy uwierzyli w ofertę nieograniczonego dostępu do funduszy, która jest zawsze kusząca. Dali się nabrać na klasyczny, lichwiarski numer. Łatwo to wytłumaczyć na przykładzie dilera, który na początku daje narkotyki za darmo albo za grosze. Dopiero po jakimś czasie zaczynają się problemy. W identyczny sposób działa mechanizm uzależniania od pożyczek lichwiarskich. Wciąga się w spiralę długów po to, by już nigdy z niej nie wypuścić. Idealnym klientem dla lichwiarza jest ten, który płaci do końca życia – najlepiej odsetki od odsetek.

– Słyszymy, że to rozpasane społeczeństwo greckie jest winne obecnej sytuacji.

– Winne są elity polityczne. Wystarczy spojrzeć, kto się w tym czasie znakomicie wzbogacił – kilka rodzin greckich. One też zapewniły sobie przywództwo głównych partii. Teraz boją się utraty swoich majątków. Dlatego określenie „zdrada elit” precyzyjnie opisuje sytuację.

– Tzw. pakiety pomocowe będą kosztowały 480 mld euro, czyli prawie 200 proc. PKB Grecji. Wyprowadzanie Argentyny z kryzysu w ’98 roku kosztowało to państwo, MFW i USA łącznie 48 mld dolarów, czyli 17 proc. argentyńskiego PKB. Premier Papademos upiera się przy cięciach socjalnych, redukuje zatrudnienie w administracji...

– ...a równocześnie przyjmuje kilkuset niemieckich emerytowanych urzędników skarbowych, którzy będą czuwali nad ściąganiem podatków w Grecji. Oni tam nie będą pracować za darmo. Stanowią część kosztów obsługi zadłużenia, które ten premier zaciąga. Odwołuje się już do obcego przymusu fiskalnego. Za chwilę skończy się to koniecznością zastosowania obcego przymusu fizycznego. Grecy zostaną pozbawieni swoich majątków przy pomocy podatków, które państwo narzuca. Majątek rodzin greckich zostanie spieniężony i wyssany za granicę. Grecja zostanie obrabowana do cna. Może się to skończyć przejęciem władzy przez skrajne ugrupowania.
W telewizji CNN widziałem idących na czele pochodu greckich komunistów. Oni głoszą, że zły jest cały system kapitalistyczny. A mamy do czynienia z jego wynaturzeniem – nastąpiła nadmierna dominacja grup finansowych. Jeśli w realnej gospodarce zarabia się kilka procent na zainwestowanym kapitale, a w obrocie finansowym – kilkanaście albo kilkadziesiąt procent, to oznacza, że coś, co miało wspierać realną gospodarkę, zaczyna ją zatruwać jak narośl rakowa. Tylko demokratycznie kontrolowane państwo jest w stanie przeciwstawić się sile, jaką posiadają grupy finansowe. Ochronić obywateli i przywrócić równowagę w gospodarce. Bez interwencji państwa i polityki zapewniającej ponownie prymat realnej gospodarki będziemy coraz bardziej poruszali się w wirtualnym świecie finansów, który dla nas jest wirtualny, ale establishmentowi grup finansowych daje realne i niezmierzone zyski.

– W Grecji odbędą się wybory...

– ...ale już jest po herbacie. Mało kto w Polsce zauważył, że najważniejszą rzeczą, na którą zgodzili się Grecy, była zmiana jurysdykcji dla rozstrzygania sporów dotyczących spłaty obligacji. Większość greckich papierów dłużnych, która została wykupiona przez zagraniczne grupy finansowe, była emitowana w oparciu o ustawy krajowe. Czyli nowy grecki parlament mógł je zmienić, np. wydłużyć terminy spłat. Natomiast pod presją tzw. Trojki wprowadzono nowe zasady. Teraz greckie obligacje krajowe stały się obligacjami międzynarodowymi opartymi na prawie londyńskim. Dlatego już jest obojętne, kto przejmie władzę po wyborach.

– Nowy rząd grecki nie może ogłosić bankructwa? Powiedzieć: startujemy od zera i nie będziemy płacić starych zobowiązań?

– Obligacje stały się międzynarodowe, a przekazywane środki są lokowane na rachunkach poza Grecją. Grecy nawet tych pieniędzy nie wąchają. Te środki stanowią zabezpieczenie dla obligacji. Teraz Grecy są winni pieniądze całej Europie, a nie grupom finansowym. Rodzi się pytanie o reakcje rządów i Komisji Europejskiej w stosunku do kraju, który ogłasza bankructwo. Problem został przeniesiony na inny poziom. Już nie mówimy o bankructwie, w wyniku którego stracą prywatni wierzyciele. Mówimy o sytuacji, w której część UE jest winna pieniądze innej części Wspólnoty.

– Na koniec wróćmy do Polski. „Podniesienie płacy minimalnej do 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej może zniszczyć dużą część sektora mikro- i małych firm” – uważa Jeremi Mordasewicz z Lewiatana. Podziela Pan ten pogląd?

– To absurd. Rozumiem, że zdaniem wyznawców tej teorii nie niszczy polskiej gospodarki niewolnicza praca, najlepiej w ogóle niepłatna. Każdy normalnie myślący przedsiębiorca wie, że w interesie gospodarki, także przedsiębiorców, jest to, by ludzie dobrze zarabiali, bo tylko wtedy są konsumentami. Siła polskiej gospodarki wynika z popytu wewnętrznego. Im większą mamy konsumpcję wewnętrzną, tym więcej zarabiają też przedsiębiorcy. Tak więc w ich interesie jest dobrze wynagradzać pracowników. Ford to zrozumiał i płacił dobrze swoim pracownikom, by kupowali jego samochody. Niektórzy rzekomi przedstawiciele przedsiębiorców
wypowiadają tezy sprzeczne z ich interesem.

– W Polsce pracownicy zatrudnieni na pełnym etacie korzystają z darmowych jadłodajni, bo nie starcza im na utrzymanie rodzin. Tak dzieje się też na zachodzie?

– Ależ skąd. Przecież tam płaca minimalna jest gwarantowana na odpowiednio wysokim poziomie. Ostatnio czytałem, na jakie zapisy Europejskiej Karty Społecznej nie zgodził się polski rząd. Kiedy te sprawy rozstrzygano, ministrem finansów był Leszek Balcerowicz. Rząd nie zgodził się na zapisy gwarantujące pracownikowi wynagrodzenie pozwalające na godne życie. Nie zgodził się też, by zabronione było zatrudnianie dzieci poniżej 15 lat. W tej chwili ceny mamy takie jak w Europie, a płace – jak w trzecim świecie.

– W Polsce 88 proc. banków znajduje się w rękach kapitału zagranicznego. Jakie to rodzi konsekwencje?

– Dominacja kapitału zagranicznego stanowi zagrożenie dla suwerenności państwa. Nie ma polskiej gospodarki bez polskiego kapitału. Przed wojną 1/3 depozytów Polaków znajdowała się w Kasach Stefczyka. Państwo wspierało rozwój krajowych instytucji finansowych, wiedząc, że one z kolei pomagają polskim firmom. Warto zadać pytanie, na ile zagraniczne banki działają na rzecz polskich przedsiębiorców? A na ile są instytucjami wywiadu gospodarczego dostarczającymi informacji przedsiębiorcom zagranicznym, ułatwiając im w ten sposób przejmowanie rynku. Kilka dni temu premier Tusk zapowiedział, że sprzeda PKO BP i PZU. Jeżeli tak się stanie, Polska zostanie pozbawiona znaczących instytucji finansowych, wbrew swoim interesom.

– W jakiej mierze SKOK-i wzmocniły konkurencję na rynku finansowym?

– Mamy dziś ponad 1900 placówek, obsługujemy 2,5 mln członków. Do naszych ofert inni muszą się więc odnosić. Z tego powodu jesteśmy tak atakowani przez zagraniczne banki, które chętnie posługują się politykami. Od wielu lat próbuje się deprecjonować pozycję SKOK-ów. Ma to na celu zmniejszenie naszej konkurencyjności. Najchętniej wyeliminowaliby nas z rynku – to ich marzenie. Ale tego marzenia nie damy im spełnić.

Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Gospodarka