Prawnie jesteśmy zmuszani do zakładania maseczek tzw."higienicznych".
Odwołam się do opinii włoskiej lekarki i pisarki Silvany De Mari https://www.silvanademari.it/ . Pani De Mari jest wieloletnią pracownicą włoskiej służby zdrowia, przez kilkanaście lat była chirurgiem. Została zaatakowana przez lobby LGBT, gdyż publicznie pisała o typie i skali chorób pochodzących od praktyk homoseksualnych, które to choroby leczyła. Doprowadzono nawet do oskarżenia, rozprawy sądowej i zawieszenia jej w prawach wykonywania zawodu.
Pani De Mari pisze o maseczkach:
Maseczki chirurgiczne, które muszą być używane podczas operacji nie mają nic wspólnego z tymi, które nam nakazuje się nosić. Są sterylne i mają w swych kilku powłokach bariery antybakteryjne. Mimo to na sali operacyjnej muszą być zmieniane co kilka minut. Wynika to z faktu, że wydech człowieka zawiera wielkie ilości materiału organicznego, w tym bakterie, wirusy, fragmenty tkanki, drobiny płynów ustrojowych i parę wodną, a wszystko o temperaturze promującej rozwój drobnoustrojów. Niestety, z powodu oddychania własnym wydechem, wielu chirurgów cierpi na zaburzenia oddychania, bóle głowy i mdłości.
Twierdzenie, że jakiś wirus nie rozwija się w cieplutkim, wilgotnym i pełnym organicznych resztek środowisku maseczki "higienicznej", jest idiotyzmem, a bezmyślne powielanie propagandy zbójów, którzy nam nakazują maseczki nosić, jest współudziałem w agresji wobec zdrowia ludzkiego.
Twierdzenie, że oddychanie własnym wydechem nie szkodzi zdrowiu jest objawem nieuctwa i głupoty. Ponieważ nie oskarżam polityków o nieuctwo i głupotę, uważam, że są zaangażowani w rujnowanie zdrowia społeczeństwa.
