W tych wyborach nic innego, ale to loga ugrupowań zdecydowały o miejscach w Sejmie.

Wystarczy popatrzeć na logo PO i człowiekowi przychodzi na myśł, że:
- śmieje się jak głupi do sera.
- naigrywa się z wyborcy.
Jesteśmy poważnymi wyborcami i dobro Ojczyzny poważnie traktujemy. A tu, na logo, głupawy uśmiech, jakby skopiowany z dewianta na marszu równości. I te kolory. Pomarańczowa buźka naszych granic, z odkrojonymi Bieszczadami, Rzeszowem, Przemyślem i połową Lubelszczyzny. Mimo wszystko, 134-rech posłów.

Logo nad wyraz patriotyczne i wymowne. Grające na ambicjach i nostalgii byłych junaków. Wyciągneli wnioski i proszę! 49-ciu posłów! Pochodzący w prostej linii od katów naszych przodków, spadkobiercy idei sowieckich ludobójców powracają do Sejmu.

Logo obiecujące i pełne nadziei. Każdy chce znajdować czterolistne koniczynki. Taka obiecanka wygranej w totka, co prawda z rzadka potwierdzana, ale proszę – z powodu naszej skłonności wróżb i guseł, oraz rolników siejących koniczynę, 30-tu posłów.

Logo nadzwyczaj wymowne patriotycznie, ale też dyskusyjne. Bo czemu ten orzeł leci na wschód? I czy on dziobie, czy dzióbka daje? Podoba się nam, że dumny i w koronie, ale za bardzo na wschodnich mogołów zapatrzony. 11-tu posłów.

Logo wygrywające.
Dumny orzeł zwrócony na zachód, wyeksponowana korona i obecne narodowe barwy. Dziób orła otwarty do krzyku, co wszem i wobec ogłasza, że między Bugiem a Nysą to najważniejsze my są. 235 miejsc w Sejmie.
Inne tematy w dziale Polityka