Jarmark i nie tylko

Zdjęcia były robione w sobotę - akurat na niedzielną notkę. Ale przy moim internecie za nic nie chciało się wgrać nawet jedno.

A skąd się jednak znalazły? Bo w poniedziałek przyjechał Anioł z Orange. Płci żeńskiej. Nie chcę zanudzać szczegółami technicznymi - z tym raczej na Elektrodę nie na Salon. W każdym razie testowałam radiowy Orange i wszystko działało jak trzeba. No to w piątek podpisałam umowę i dostałam najnowszy ruter. Niestety testowałam stary a najnowszy za cholerę sygnału nie miał żadnego chociaż komputer go odnajdywał. No i już widziałam oczami duszy mojej dwa abonamenty i zero netu. Ale Anioł obiecal wizytę z wszystkimi ruterami i w końcu odpalił mi najpierw na notebooku a potem też na stacjonarnym. No i mam nawet sieć bezprzewodową. Takie rzeczy tylko w Węgorzewie:)

A jarmark? To co zwykle, ale durnostojki nie zachwycające. Trochę fajnych filców, ale wzięłam jedynie namiary, bo koperta na laptopa a nie notebooka. Mnóstwo wędlin, chlebów, miodów, konfitur, nalewek. Trochę ofert małych browarów. Miody, także pitne. Zioła, herbaty. I pełno wikliny. Ja niestety już mam aż za dużo koszy, koszyczków, szuflad więc tylko patrzyłam. Bez polityki się nie obyło - z Panem "od lnianych obrusów" posłaliśmy gorące życzenia PSLowi i Rostowskiemu. Podobno cała Unia obroniła swoje rękodzieło, my mamy oczywiście 23%VAT. Pan był z laptopem - pokazywał jak w jego warsztacie tka się serwety, podobno krosna to już unikaty. Widział też te co ja - czyli krosna z Ładu w Łazienkach - bo tam też można zamówić (albo obejrzeć pracę) zasłony, serwety, narzuty. Ale to już inne cuda - na specjalne karty - prototyp programów komputerowych.

No więc mam pełno litewskich specjałów i miód gryczany - tutaj nieosiągalny. No i kwiatki do ogrodu. Aaaa! Ostrzegam, zima będzie ciężka! Bo ja ciągle gromadzę drewno:)