Marcin napisal dzisiaj notkę niewierzepolitykom.salon24.pl/548762,trzy-bajki-o-pomaganiu o pomocy jak ją nazywam "impulsowej" To taka sytuacja jak w sklepie - przy kasie leżą różne batoniki, drobiazgi aby człowiek stojący w kolejce mógł w ostatniej chwili coś jeszcze włożyć do koszyka. Ale w koszyku leżą różnego rodzaju zakupy bardziej lub mniej świadome. I każdy kupuje nie tyle co chce, ale co może kupić.
Podobnie z pomocą. Ta opisana w notce i komentarzach pod nią dotyczy sytuacji, kiedy stajemy oko w oko z człowiekiem potrzebującym pomocy albo tę pomoc wyłudzającym. Reagujemy lub nie. Ale to jest kropla w tym naszym "koszyku pomocy"
Ja cieszę się, że możemy i chcemy pomagać. Dzisiaj zbierano przed kościołami na pomoc dla Filipińczyków dotkniętych ostatnią klęską tajfunu. Ksiądz w kazaniu przypomniał sytuacje, kiedy to nam pomagano, nie wiem czy miało to wpływ na zbiórkę - ja przygotowalam pieniądze już wcześniej. Ale ponieważ stałam przed kaplicą (czekałam na znajomych) widziałam jakie datki wrzucane są do puszki - zwłaszcza, że baknoty trudno włożyć. Ci ludzie, ktorzy na tacę wrzucają najczęściej monety, nie mający za wiele pieniędzy wyciągali dziesiątki i dwudziestki . Podobnie jest, kiedy w okolicy zdarzy się pożar - ludzie zawsze pomagają pogorzelcom. Tamta pomoc - dla Filipin - to jest czysty odruch serca. Ta druga to rodzaj ubezpieczenia - na wsi ludzie bliżej przyrody i wiedzą, że powódź, huragan, pożar może kiedyś dosięgnąć i ich dom. Wiedzą ile pieniędzy potrzeba na materiały, czasami podrzucą właśnie zbędne dachówki, cegły, czy po prostu pomogą w odbudowie.
Reagujemy też chętnie na nagłe nieszczęście - śmierć ojca dzieciom czy ciężka choroba. I to jest w porządku. Nie w porządku jest, kiedy musimy dawać, dawać, dawać państwu - w postaci podatków, składki zdrowotnej a te pieniądze są marnotrawione.
Bo my możemy dać pijaczkowi na piwo - to jest nasza decyzja, nasze pieniądze. Ale szlag mnie trafia, kiedy państwo nie widzi tego, co widzę ja i inni. Kiedy woli dać firmie na durne szkolenia, a pani Środa gaworzy beztrosko, że "bezrobotni rejestrują się jedynie dla świadczeń zdrowotnych" . Przeczytałam kiedyś komentarz pod atykułem o bezrobotnych 50+ - nie mają pracy starzy, nie mają młodzi, to kto ma? No właśnie, kto?
Wiadomo ile kosztuje utrzymanie dziecka w rodzinie zastępczej albo w bidulu - ale mimo to urzędnicy chętnie dzieci odbierają (nie mowię o dzieciach w patologicznych rodzinach). Pełno informacji o tym, że odebrano dzieci bo w domu było zimno, albo nie było łazienki, albo dzieci mieszkały na działkach - bo rodzina nie miała domu.
Tak, trzeba zastanawiać się jak pomóc, aby ta pomoc nie przerodziła się w życie na koszt innych, ale tę dyskusję należy prowadzić. Na Salonie pisze bloger, który aż kipi nienawiścią do tych ludzi, bo jego żona pracuje w MOPSie i "musi" dawać pieniądze "patologii". Czy takich osób nie ma? Pewnie są - prawdziwa bieda umiera po cichu w nieopalanych mieszkaniach. Matka, ktora nie ma jedzenia dla dzieci schowa ambicję do kieszeni i pójdzie po zapomogę. I tu jak już pisałam, wieś górą - ludzie zawsze pomogą, dadzą talerz zupy, kupią dziecku czekoladę. Gorzej w miastach - bo tam każdy zamyka się w swoim domu i nie zawsze chodzi o posiłek. Kiedy Unesco pisało raport o biednych dzieciach w Polsce brało pod uwagę inne rzeczy. Czy dziecko może pojechać na wycieczkę ze swoją klasą, czy ma miejsce do odrabiania lekcji, podręczniki itp
No właśnie - podręczniki! Jak mogę szanować państwo, ktore robi wszystko, aby zadbać o interesy wydawców a nie o interesy rodziców? Bogate kraje potrafią o to zadbać a my? Już nie ma trzech podręczników do przedmiotu dla trzech klas gimnazjum - o nie, są cztery, pięć, o zeszytach ćwiczeń nie wspominam. Za rok wszystko zostanie zmienione,numery zadań w książce do matematyki też - i wielodzietna rodzina i tak będzie musiała kupować (albo jej łaskawie ktoś da) nowy zestaw.
A zdrowie? Znowu temat morze, każdy wie, ja tylko w skrócie. Dlaczego NFZ nie stawia na profilaktykę? A jak stawia to durnie? Bo pewne badania są proponowane pacjentom na siłę, kiedy nawet nie jest się w grupie ryzyka, inne, o wiele tańsze - niedostępne. W tym squocie na ks. Skorupki była kiedyś stacja radiologiczna dla Śródmieścia. Czlowiek szedł i prosił o tzw "mały obrazek" Rejestratorka sprawdzała kartotekę i proponowała zaświadczenie, jeśli prześwietlenie było zrobione np przed rokiem. A jak trzy lata temu - to za pięć minut było prześwietlenie, a na następny dzień wynik.
A teraz? Najpierw do lekarza rodzinnego po skierowanie, potem do wyspecjalizowanej jednostki o ile w ogole. Bo przecież "gruźlica to już nie problem" Czyżby?
Ja chętnie pomogę w sytuacjach NADZWYCZAJNYCH. Ale muszę pomagać w sytuacjach normalnych Do tego państwo mnie i innym w tej pomocy przeszkadza. Niedawno pani Jakubowska pisała o domu dla niepelnosprawnych dzieci - przez widzimisię urzędnika dalej nieotwartym.
No i najgorsze na koniec. Kiedy ja daję grosz czlowiekowi "zbierającemu na operację dla chorego dziecka" ryzykuję, że to może być ściema. Dlatego ludzie wolą płacić na konto jakiejś fundacji. No i niestety dostają tylko te znane bo widzieliśmy już mnóstwo przekrętów - ostatni w wykonaniu człowieka, ktory powinien się w piekle smażyć. Nieważne ile dostanie - jak znam życie niewiele. Ale nadszarpnięte zaufanie trudno będzie odbudować i zapłacą tak naprawdę niewinni.
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości