Myślałam o tej notce od kilku godzin. Teraz już wiadomo - prezydent Adamowicz nie żyje. Wczoraj wieczorem, w nocy, słuchałam, czytałam - nie wszystko, tylko to, co współbrzmiało z moim nastrojem. Czyli prośby o modlitwy tak, nasłuchiwanie wieści z Gdańska tak, ale nie wzajemne oskarżenia, zarzuty, hejt.
Ne wiem co kierowało napastnikiem, jest śledztwo. Jeśli chodzi o zabezpieczenie imprezy też na to przyjdzie czas. Ale już dzisiaj wiadomo, że nie możemy tak dalej żyć. Prezydent chce rozmawiać o wspólnym marszu, pan Trzaskowski taki marsz dzisiaj w Warszawie organizuje. Warszawski PiS podał na TT, że w tym marszu weźmie udział.
Marsz to jednak będzie jednorazowy zryw. A na co dzień? Większość polityków zachowała się przyzwoicie i zachowuje przyzwoicie. Wielu dziennikarzy także. Ale przecież nie wszyscy.
Już zaczynają się zwykłe odzywki "bo wy powiedzieliście to", "ale przecież wy tamto". Sięgamy po wszystko, każda rzecz nadaje się do obrzucenia przeciwnika gradem pocisków.
W ten sposób nie osiągniemy nic. Może już nie zazdrościmy zachodnim politykom klasy, bo wiemy, że tam też wiele brakuje. Ale my zaczynamy przesuwać się w stronę tych parlamentów, gdzie dochodzi do bijatyk na sali. Czas powiedzieć dosyć. Tak jak napisałam - jedyne rozwiązanie to zacząć z nową kartą. Krytyka tak, słowne potyczki w Sejmie także - ale inteligentne! Bez obrzucania przeciwnika błotem, bez szczucia, bez wywlekania spraw rodzinnych. Musimy żyć razem, nie da się podzielić Polski wzdłuż linii Wisły.
Pozostają dziennikarze, oczywiście nie wszyscy. Oni z tego żyją, ale my nie musimy ich cytować, kupować. Każdy kto ma telewizor ma też pilota, zawsze może przełączyć.
Czy nam się uda? Nie wiem, ale trzeba próbować, próbować i jeszcze raz próbować
PS Już wiadomo, że nic z tego nie będzie:(( Platforma nie weźmie udziału w spotkaniu z Prezydentem