– Dla mnie, jako osoby zajmującej się Rosją od ponad 20 lat, obecne wydarzenia nie są żadnym zaskoczeniem. Oczywiście sytuacja zawsze może przerodzić się w konflikt, dlatego państwa NATO prowadzą lustrzane działania militarne na wschodniej flance Sojuszu – mówi ppłk rez. Maciej Korowaj.
– To jednak nie przynosi spokoju. Przypomnę choćby reakcję Stanów Zjednoczonych, które na obszarze bałtyckim zaprezentowały zdolności przerzucenia strategicznych sił. W regionie pojawiły się bombowce ćwiczące loty bojowe, odbyły się manewry w Polsce, na Litwie i na Morzu Bałtyckim. Nawet armia niemiecka, dotąd ostrożniejsza, mocno się zaangażowała – obecnie przeprowadza duże ćwiczenia swojego zgrupowania właśnie na Litwie – podkreśla ekspert.
– Każdy nasz ruch jest uważnie obserwowany przez Moskwę. Rosjanie dokładnie interpretują działania militarne NATO i odczytują je jako sygnał wymierzony przeciwko sobie. To dla nich jasny komunikat, który skrupulatnie analizują – dodaje.
Zdaniem płk. Korowaja, Rosja nie ma dziś realnych możliwości, by przeprowadzić klasyczne militarne uderzenie na kierunku północno-zachodnim. – Większość jej sił jest głęboko zaangażowana w konflikt ukraiński. Trudno mówić o zgromadzeniu odpowiednich zasobów do dużej ofensywy – zaznacza.
– Gospodarczo i militarnie Zachód jest silniejszy od Rosji, ale problemem pozostaje kwestia skutecznego użycia tego potencjału. I właśnie w tej luce Rosja dostrzega przestrzeń, by uzyskać przewagę nad Zachodem – ocenia.
Inne tematy w dziale Polityka