grishyn grishyn
250
BLOG

Wojna na Msze z redukcją zatrudnienia w tle

grishyn grishyn Rozmaitości Obserwuj notkę 10

 

 
Wojna na Msze z redukcją zatrudnienia w tle

Historia zna wiele przykładów konformizmu, a nawet bezgranicznego cynizmu. Wydarzenia w pewnym zakładzie pracy, wyznaczają tym pojęciom nowe, aberracyjne rejony: Wyrzucić na bruk ludzi w dramatycznej sytuacji życiowej i zamówić mszę dla Zarządu.

 

22 marca 1594 król Henryk IV, po przejściu na katolicyzm i uznaniu jego władzy przez większość francuskich arcybiskupów, przybył do Paryża. Na propozycję zmiany wyznania miał zauważyć z uśmiechem: "Paryż wart jest mszy".

- Historyczny cynizm tego powiedzenia wyblakł z czasem, ale i dziś stosujemy je w sytuacjach etycznie kontrowersyjnych. Władza warta jest wyrzeczeń, nawet religijnych. Apostazja jest przez współwiernych traktowana jako grzech niemal największy, ale z drugiej strony dla wielu to władza jest dobrem.

Wydarzenie miało miejsce w okresie szczytowego natężenia wojen religijnych we Francji. Dynastia Walezjuszy chyliła się ku upadkowi. W roli pretendenta do korony francuskiej wystąpił król Nawarry Henryk IV, późniejszy założyciel dynastii Burbonów, która rządziła Francją do wybuchu rewolucji francuskiej i później, po upadku Napoleona.

W zamęcie XVI-wiecznej Francji ścierali się protestanccy hugenoci, kalwiniści i katolicy. Sytuacja była patowa. Dopiero Henryk IV, protestant, a przede wszystkim świetny dowódca, przechylił szalę zwycięstwa.

Jednak, gdy znalazł się pod murami Paryża, miasta fanatycznie wręcz katolickiego, mieszkańcy zamknęli bramy. Henryk IV stanął przed dylematem – zdobyć Paryż siłą lub pójść na kompromis. To drugie rozwiązanie w jego wypadku oznaczało wyrzeczenie się protestantyzmu i przyjęcie wiary katolickiej. Dzięki temu zjednał sobie Paryż, a wraz z nim francuską koronę.

 

                                             * * *

Woyciechowski został prezesem PWPW(Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych) w styczniu 2016 roku. Rozmówcy „Newsweeka” szacują, że od tego czasu pracę w Wytwórni straciło już ponad sto osób. Zwolniono m.in. ojca nieuleczalnie chorej dziewczynki i wdowca z trójką dzieci. Zakończono współpracę z sekretarką samotnie wychowującą dwóch synów i pozbyto się samotnej kobiety mającą na utrzymaniu chorą matkę.

Za kadencji nowej ekipy w spółce pojawiają się nowe zwyczaje

Na koniec każdego miesiąca Woyciechowski zamawia msze święte „w intencji zarządu, pracowników oraz ich rodzin z prośbą o potrzebne dla Nich łaski i błogosławieństwa”. Podwładnych zaprasza na nie osobiście w firmowym intranecie i na łamach zakładowego biuletynu „Życie Wytwórni”. Choć pomysł wspólnej modlitwy wydaje się szczytny, to załoga ma zastrzeżenia. Na początku czerwca pracownicy spółki wysyłają do ministra skarbu gorzki, ośmiostronicowy list pełen skarg na prezesa Wytwórni (biuro prasowe resortu zapewnia, że pismo przekazano członkom rady nadzorczej PWPW). Sprawie nabożeństw poświęcają oddzielny akapit: „Za drugim razem zaproszenie, które osobiście do pracowników wystosował Piotr Woyciechowski zabrzmiało jak silna sugestia, aby być obecnym na mszy. ‘Nie lękajcie się’ – napisał prezes (…).

Niepokój i dysonans poznawczy budzi jedynie to, że ten bogobojny człowiek, który żarliwie modli się za pracowników – w tym samym dniu  podpisuje wypowiedzenie dla ojca, którego córka boryka się z nieuleczalną chorobą genetyczną oraz ojcu, który samotnie wychowuje trójkę dzieci (…). Trochę to dziwne, że człowiek, który tak pochyla się nad rodziną – rodzinę niszczy, niszczy ludziom życie – ludziom, którzy są tej spółce potrzebni i którym praca jest potrzebna. Widać ewidentnie hipokryzję i rozdźwięk pomiędzy deklaracjami a czynami. Pan Prezes nie ma w sobie nic ze świętości a słowa ‘miłosierdzie’  i ‘bliźni’ są mu obce. Paraduje udekorowany symbolami wiary a pracowników traktuje jak podgatunek człowieka.”

Wojna na msze

Mówi pracownik, z kwaśnym uśmiechem: - W firmie trwa wojna na msze. Wiem, że brzmi to absurdalnie, ale trudno o inne określenie. Zarząd zamawia swoje nabożeństwa a my swoje – w tym samym kościele, ale w intencji zwolnionych osób.

Władze spółki traktują msze pracownicze nieufnie. Związkowcy w ostatnich tygodniach dwukrotnie zwracali się do zarządu Wytwórni w sprawie nabożeństw pracowniczych. „Czy będzie można wyjść z pracy na tę mszę i będzie to czas usprawiedliwiony (…)? Czy pracownicy będą mogli swobodnie wziąć w niej udział z zachowaniem wynagrodzenia (…). Prosimy o odpowiedź i zamieszczenie jej w intranecie. Równocześnie zapraszamy Pana Prezesa i cały Zarząd do uczestnictwa w Mszy w intencji zwolnionych pracowników i ich rodzin” – czytamy w jednym z listów, do którego dotarł „Newsweek”.

Oba pisma pozostały bez odpowiedzi, ogłoszeń o nabożeństwach nie zamieszczono też w intranecie. A czy zarząd przyszedł pomodlić się w intencji zwolnionych osób? Pracownicy twierdzą, że nie.

O to, dlaczego członkowie władz inaczej traktują msze zarządowe a inaczej – pracownicze, chciałem spytać osobiście, ale w biurze prasowym spółki poinformowano mnie, że prezes Woyciechowski nie znajdzie czasu na spotkanie. Obiecano mi za to odpowiedzi na piśmie. Gdy jednak wysłałem pytania (było ich kilkadziesiąt; o zwolnienia, konflikt z załogą, finanse, kontrakty a także o udział członków zarządu w nabożeństwach), spółka wydała oświadczenie, w którym oskarżyła „Newsweek: o stosowanie praktyk SB.

Jeden z rozmówców ocenia: - Chcieli odwrócić uwagę od sytuacji w firmie. A jeśli coś miałoby przywodzić na myśl atmosferę PRL-u, to właśnie sytuacja w firmie.

_________________________________________________________________________________

http://www.newsweek.pl/polska/wojna-na-msze-w-panstwowej-spolce-pwpw-w-newsweeku,artykuly,394201,1.html

grishyn
O mnie grishyn

Dociekam sedna.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości