Voit Voit
93
BLOG

Bradziaga

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Zimno. Rankiem wyjrzałam przez okno: 23 stopnie mrozu. Wojtek spał w ciepłym łóżeczku, nie miałam serca wyciągać go do gimbusa. W końcu wyjechaliśmy przed ósmą zagrzanym samochodem, który jakimś cudem odpalił, po wspaniale utrzymanej drodze do Ukty. Udało mi się miejscami rozwinąć 40 na godzinę. To spory sukces.

W drodze powrotnej spotkałam sąsiadkę. Z kotem pod pachą. Oboje wyglądali raczej mizernie - kot miał sople na wąsach i wściekły wyraz pyska, jego właścicielka z lekka zsiniała na twarzy.

- Pani Gałązkowa, podwieźć panią? - zapytałam, hamując koło dziwnej pary

- Ano, przydałoby się - odrzekła Gałązkowa. Kot milczał, łypiąc na mnie nieprzyjaźnie.

- Kot ładny - mruknęłam, przyglądając się zwierzakowi. Kot - a właściwie kotka jak przypuszczam - wyglądał, jakby ktoś go wykąpał w Domestosie. Brązowy, w sraczkowato-beżowe zacieki. Uroda rzadko spotykana.

- Ano! - ożywiła się Gałązkowa, zrzucając z przedniego siedzenia stosy jakiś gratów i przydeptując je nogą - Córki to kot. O, pani, a łowny! Oj, oj! Córka do Olsztyna na tydzień wyjechała, a kot został sam, to ja go wzięła. Bo zięć, to do kotów rynki nie ma. A, do czego on ma!... Do niczego taki zięć, powiem ja pani. Niby i układny, aleć to bradziaga. Bo on miastowy jest. Studia pani skończył i się w majuntek wżenił, co go córce dalim. A tyraz niby za pracą patrzy. Ależ gdzie on do pracy zdatny, pani! Kiej kto miastowego przyjmnie! I to po studiach? No kiej? - zapytała Gałązkowa raczej retorycznie, wyplątując się z kilku chustek, którymi owinęła głowę – Pani, on ksiunżek nawiózł i niby te no... Ekologie będzie tu wprowadzał! A kto tak bradziagi słuchać byndzie? Siedzi, pani i w komputer się gapi, a pożytek z niego żaden. Pani... ja pani powiem, aleć nikomu innemu. Ksindzu może. On jest... dziennikarz. Do gazety niby pisze. Pani, taki wstyd... Taki wstyd!

Kot w tym czasie z zapałem wydłubywał dziurę w siedzeniu. Najwyraźniej się odmroził.

- Pani - kontynuowała Gałązkowa - Kiej lato było, to mu stary kazał siano wrzucać. Pani! Rynkę sobie złamał! Sianem! No, bradziaga, tak ja pani powiadam. Bradziaga i wstyd. On tej pracy szuka, aleć żeby to porzundnej jakiejś... No, u Ojca Tadeusza by poszukał. Dobry to człowiek jest, pomógł by. Ja różaniec z radiem codziennie odmawiam! Aleć gdzie tam! On pani poglundy jakieś ma i do Ojca Tadeusza nie pójdzie! Jegoć tam by i pewnie nie wziuli, nie? No i patrzy pani - nic, ino w jakijś czerwonej szmacie pisać byndzie. Kiej go wezmną... O, jakby do świętego radia poszedł to i wstyd mniejszy, i poważanie by miał. A tak? Bradziaga, pani. On to się w ogóle nie wyznaje. We Fakcie to un mówi, że wstyd. Pani! A to taka porządna gazeta! Samą prawdę piszą! Samą! No, tylko te... No golasy pokazują, aże wstyd patrzeć. Aleć prawdę samą o krzywdzie naszej piszą! O! Tak ja pani powiem!

Gałązkowa kontynuowała monolog, a ja usiłowałam wyciągnąć za ogon dziwnego zwierzaka, który utknął pod pedałem gazu.

- Pani Gałązkowa, a córka to co robi w tym Olsztynie?

- No, tego... Oj, pani, to ja tu uże wysiundę. Blisko mam, to podejdę – Gałązkowa złapała kota pod pachę i szarpnęła za klamkę. Ledwo zdążyłam zahamować - No, to z Bogiem!

Wieść gminna niesie, że córka Gałązkowej dziennikarstwo studiuje. No i wstyd na całego będzie. Chyba, ze się do Ojca Tadeusza załapie... Albo do Faktu i całą prawdę o nas napisze.

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości