Voit Voit
113
BLOG

Na psach zimową porą

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 29

Ponieważ przyznałam się od posiadania dziwnego hobby, uraczę Was opowieścia o dzisiejszym treningu. Był o tyle fajny, że ani razu nie wywinęłam bereta, a psy zachowywały się całkiem przyzwoicie.

Jazda z psami w taką pogodę jak dzisiaj, to kompletna bajka. Cisza, słychać tylko sapanie psów i moje okrzyki. Spod psich łap wylatują tumany śniegu, z pysków bucha para. Gogle w minutę zalepiają się śniegiem.

Las nocą to najpiękniejsza rzecz na świecie. Rewelacyjnie się jeździ podczas pełni księżyca - wszystko jest srebrne, spokojne, takie odwieczne.

Mamy swoje ulubione trasy - jedna z nich, krótka, niespełna 4 kilometrowa biegnie nad leśne jezioro Skarp. Jeziorko jest niesamowite - w całości obrośnięte starodrzewem, z drogą biegnącą wzdłuż brzegu. Jeśli pojedzie się dalej, po 8 kilometrach trafia się na drogę do Krzyży. Psy lubią tę trasę, więc często tamtędy jeździmy. Noc to najlepsza pora, bo wprawdzie mieszkamy w środku Puszczy Piskiej, ale od czasu do czasu musimy kawałek przejechac publicznymi drogami, trafiając na TIR-y. Poza tym omijamy domorosłych paparazzi, którzy komórkami robią zdjęcia mojego zaprzęgu, zadając przy okazji kretyńskie i zawsze takie same pytania: czy psy się nie męczą? Czy dużo jedzą? Ile taki piesek kosztuje? Czy gryzą? Można je pogłaskać? Psy są wprawdzie zainteresowaniem zachwycone, ale ja jakby mniej.

Dzisiaj pojechaliśmy trochę inaczej - przez drogę do leśniczówki, dalej bezdrożami przez leśne przecinki i dalej w stronę Zgonu, nad Mokre.

Mokre to jedno z moich ulubionych jezior - wypływ z niego Krutyń, żeby zakończyć swój bieg w Bałdanach. Nas samym brzegiem Mokrego biegnie droga na wysokiej skarpie - jeśli się dobrze wychylić, można ręką dotknąć czubków prastarych sosen, rosnących pod skarpą. Nazwa najprawdopodobniej pochodzi od dość dziwnego zjawiska - nad Mokrym zawsze wisi mgła.

Dzisiaj dojechaliśmy do śluzy na Krutyni, koło starego grodziska Krzyżaków. Gdyby jakiś cymbał nie wysypał tam pół tony śmieci i nie wywalił starej wersalki, byłoby tam całkiem ładnie. Wracaliśmy po tafli jeziora kutego lodem. Psy były średnio zachwycone, bo wiatr zwiał śnieg i ślizgaliśmy się jak idioci po lodzie.

Pod Zgonem (ta nazwa z kolei to nie od nieboszczyka, tylko od zganiania zwierząt do wodopoju) spotkaliśmy znajomego, trenującego swoje samojedy. Mamy jakieś szczęście do siebie, a co więcej – bardzo się lubimy. Gorzej z psami. Ponieważ moje maja przewagę liczebną - znajomy samojedów ma dwa - więc najczęściej wystarczy pokaz siły. Czasami niestety dochodzi do mordoplastyki, dlatego staramy się nie stawać zbyt blisko siebie. Kiedyś mieliśmy szczytny zamiar razem trenować, ale psy podgryzały się na całego, złośliwie najeżdżały na siebie i w ogóle nikogo nie słuchały. Dzisiaj znajomy wykrzyczał mi, że szykuje się psi zlot w okolicach Mikołajek. Fakt - dostałam jakiegoś maila, ale go nie przeczytałam, bo podejrzewałam, ze chodzi znowu o jakieś składki. Czyli w przyszłym tygodniu ładuję towarzystwo do samochodu, biorę pulko, dopycham synem i jadę.

Ponieważ staliśmy na środku dość uczęszczanej drogi, więc niestety nie uniknęliśmy podziwiania naszych zwierzaków. Znajomy raczej nie był zadowolony - samojedy to nie alaskany i mogą dziabnąć. Poza tym to odmiana szpicowatych i charaktery maja podłe. Fakt, że na śniegu oba zaprzęgi prezentowały się rewelacyjnie. Pani z nieodłaczną komórką w ręku robiła zdjęcia psom oświetlonym przez reflektory samochodu (swoją drogą - musiały wyjść rewelacyjnie w tak znakomitym świetle) i dzieliła się z nami spostrzeżeniami z życia wziętymi na temat husky (to moje alaskany) i alaskanów (to samojedy znajomego). Na koniec oznajmiła, że moje psy to kundle, bo rasowe husky mają niebieskie oczy i do tego każde inne.

Daliśmy długą w las. Boże, jak pięknie... Jakie to szczęście mieszkać na Mazurach, w głuszy.

A teraz siedzimy sobie w domu, psy uwaliły się gdzie popadnie. Ciaptuś, który miał być psem podwórzowym, zajął kanapę, jak na rasowego podwórzowca przystało. Jutro chyba pojedziemy za Zgon, w kierunku Kiełbonek. Oj, jak fajnie...

 

 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Rozmaitości