Wczoraj na blogu Starego bloger Klio pouczał go, jak należy pisać Nietzsche. NIE-T-Z-SCHE napisał wielkimi wołami. Przyłapał go na błędzie i wytyknął palcem (jego zdaniem) niewybaczalny brak literki z w nazwisku niemieckiego filozofa.
Muszę przyznać, że na miejscu Starego poczułbym się lekko dotknięty. W stylu, w jakim bloger Klio zwrócił mu uwagę na literówkę, było coś z połajanki belfra.
Ale Stary nie obraził się. Poprawił pisownię i podziękował znawcy za korektę.
Tymczasem forma zapisu nazwiska Nietzsche nie musi być aż tak celebrowana. Nawet dla rodaków wielkiego myśliciela jest ona, co tu dużo mówić – raczej mętnawa. Zgodnie z zasadami fonetyki niemieckiej nazwisko Nietzsche mogłoby być zapisywane jako Nietsche. Bez całkowicie zbytecznej literki z po t i przed sch.
Znalazła się tam owa literka zapewne za sprawą jakiegoś pruskiego kancelist, który wpisywał nazwisko przodków filozofa do rejestrów podatkowych. Sprawa jest z dzisiejszego punktu widzenia pikantna, gdyż jak wiadomo – owi przodkowie nazywali się Niccy. O czym Nietzsche chętnie przypominał. Dodawał sobie splendoru tym, że wywodził się z polskiej szlachty herbowej.
Do przeobrażenia nazwiska Nicki na Nietzsche doszło przypuszczalnie w XVIII wieku. Może nawet wcześniej. Należałoby to zbadać. Myślę, że dla niejednego historyka byłoby to wdzięczne zadanie. Odpowiedzialny za zmianę brzmienia nazwiska Nickich pisarz gminny nie był raczej językoznawcą. Wypracował sobie zapewne własną metodę zapisywania nazwisk polskich, bądź też – co wydaje się prawdopodobniejsze – uległ namowom przodków filozofa.
Możliwe, że to oni nakłonili go (i szczodrze się odwdzięczyli?), aby wpisał ich zbiorowo – np. dla obniżenia stopy wyliczeń w księgach podatkowych – jako rodzinę Nickich. Die Familie Niccy. Konfuzja pisarza gminnego stała się zapewne przyczyną, dla której nazwisko Nietzschego ma po dziś dzień tak pokrętną pisownię. Pruski urzędnik chciał wywiązać się ze swojego zadania. Starał się, ale to cc... było dla niego niewymawialne. Dlatego pewnie zdecydował się na tak niezwykłe, nawet dla Niemca, nagromadzenie spółgłosek - tzsch.
Podwójne c zastąpił czymś, co jego zdaniem mogło być adekwatne do tego, co słyszał w wymowie nosicieli nazwiska Niccy. A że jego niemieckie ucho słyszało jakieś szumiące ccz... cczy… czy cczi..., a więc coś jakby tzsch...albo: tzsche...
To i wylansował pisownię, która do dzisiaj konkurować może w kategorii dziwolągów fonetycznych we wszystkich chyba istniejących językach.
Zupełnie jak angielska pisownia Kirgistanu, którą ze względu na aktualne wydarzenia upowszechniają od wczoraj wszystkie telewizje świata:
Kyrgyzstan. Właściwie czemu nie - why not ? Jest Kirgiz, czyli po angielsku Kyrgyzi jest stan. Razem Kryrgyzstan.
Tylko jak to wymówić po niemiecku?
I jak zapobiec, żeby ta forma transkrypcji nie upowszechniła się w polszczyźnie?
No i jak ustrzec się przed znawcami, którzy będą przypominać, że pisownia Kyrgyzstan jest poprawniejsza od Kirgistanu?
Inne tematy w dziale Kultura