waldburg waldburg
109
BLOG

tkanka

waldburg waldburg Kultura Obserwuj notkę 29

Do napisania tej notki sprowokował mnie Coryllus swoimi szyderstwami na temat głupoty autorów serialu telewizyjnego, którego akurat nie znam, ale wierzę Coryllusowi na słowo. To bowiem, co napisal, brzmi bardzo prawdopodobnie. Nie będę streszczał jego wywodu, każdy może sam zapoznać się z pełnym tekstem jego notki "Dom nad brodzikiem".

Od siebie dodam tylko, że nieznajomość realiów historycznych oraz całego związanego z nimi backgrundu socjologicznego, który jest podstawą dla zrozumienia tkanki, z której utkane jest każde świadome swojej przeszłości społeczeństwo, w tym także świadomość ludzi z pozoru prostych i niekoniecznie wykształconych, kompromituje nie tylko autorów pozbawionych ambicji oper mydlanych, zabieganych łowców łatwego grosza, którzy w swojej niewiedzy ustawiają się parę stopni niżej. 

Gorzej jest, kiedy ofiarami takich pułapek iignorancji padają także renomowani twórcy filmowi z intelektualnymi pretensjami...

Mam tu na myśli Andrzeja Wajdę i dzieło, które wielu krytyków uważa za jego największe artystyczne osiągnięcie "Ziemię olbiecaną". Ja akurat tego filmu nie cenię, ale z innych powodów niż te, o których chcę napisać teraz. Jest tam scena. W gruncie rzeczy nieważna - film z powodzeniem mógłby się bez niej obyć. Kiedy widzialem go po raz pierwszy, nie zwróciłem na nią uwagi. Pewnie dlatego, że moja wiedza ta temat Żydów, jednego z ważniejszych włókien, z jakich utkane są polska historia i polska świadomość, była w owym czasie więcej niż skromna.

W scenie tej znany aktor Wojciech Siemion, niezrównany odtwórca ról chłopka roztropka, wystąpił jako lichwiarz. Był wcieleniem grozy wczesnego kapitalizmu. Mazowieckim chłopkiem roztropkiem, który się dorobił i który pożyczał pieniądze na procent... Żydom.

Żydzi zaś zbierali się pokrzykując ajwaj już we wczesnych godzinach rannych przed jego chłopską chatą, bo mieszkał w chacie, ustawiali się w kolejce, robili rajwach, popychali się, kłócili ze sobą, byle tylko wyciągnąć od niego jakąś groszową pożyczkę. On zaś odpychał ich i dumnie zamykał drzwi od chaty mówiąc, że dzisiaj nikomu nie da kredytu, bo jest zajęty i mu się śpieszy.

Dopiero później dotarła do mnie absurdalność tej sceny. Dziesięć lat temu mniej więcej miałem przyjemność poznać Arnolda Mostowicza, łódzkiego Żyda, znakomitego pisarza i przede wszystkim znawcę łódzkiej historii. Wtedy jeszcze żył. Skorzystałem z okazji i zapytałem go o tę scenę z Siemionem w "Ziemi obiecanej". - Niech pan powie. Było to w ogole możliwe?  Spotkal się pan z czymś podobnym? Nawet jeśli ci Żydzi tak strasznie biedowali, to nie mogli pożyczyć pieniędzy od ktoregoś ze swoich lichwiarzy?

Mostowicz spojrzał na mnie i stuknął się palcem w czoło. - Wajda - powiedział i pokręcił głową z trudem tłumiąc śmiech.

 

waldburg
O mnie waldburg

By                                                                                                            

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Kultura