Serial rysunkowy dla dzieci w klasycznym stylu abstrakcyjno filozoficznym z końcówki lat sześćdziesiątych. Nigdy za taką estetyką nie przepadałem. Nawiązania do Picassa i Kandyńskiego wydawały mi się zawsze w filmach rysunkowych lekko podejrzane. Nigdy też nie oglądałem tego serialu. Przypomniał go przed paroma dniami niemiecko-francuski kanał ARTE w jednym ze swoich najinteligentniej robionych magazynów kulturalnych KARAMBOLAGE.
Ku mojemu zaskoczeniu francuska kreskówka od razu mi się spodobała. Może dlatego, że skojarzyła mi się absurdalnymi komentarzami rysunkowymi z tego samego mniej więcej czasu z „Przekroju”, które ukazywały w kultowej rubryce „Przez okulary Sławomira Mrożka”.
Podobna kpina, bardzo zbliżony i nie pozbawiony autoironii typ Schadenfreude. Dzieje planety Shadok, której mieszkańcy – les Shadoks (cienkonogie stwory przypominające czaple albo flamingi) wybierają się w podróż kosmiczną w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia.
Serial składał się z króciuteńkich, najczęściej dwu albo trzyminutowych odcinków, które w 1968 roku w telewizji francuskiej emitowano dla zapchania dziur w programie.
Planeta Shadok w odróżnieniu od innych ciał niebieskich nie jest kulista tylko kanciasta. Przypomina jakąś pochyła i grożącą zawaleniem się kamienicę z przybudówkami, która na przekór logice i prawom fizyki obraca się wokół słońca.
Les Shadoks są strasznie bełkotliwi i nic im nie wychodzi. Przewodzi im król Shadoko, który sprawuje władzę do spółki z Czarodziejem i Admirałem. Wszyscy porozumiewają się gardłowo brzmiącymi sylabami GA BU ZO i MEU, z których najzupełniej nic nie wynika, gdyż wszyscy bez przerwy się przekrzykują. Poza tym walą się ciężkimi młotkami i podobnymi przedmiotami po głowach. Najczęściej pompują. To jest ich ulubione zajęcie. Nie wiadomo, co właściwie i po co pompują, ale w ten sposób chcą zaradzić swoim problemom. Kiedy pojawiają się jakieś zagrożenia, pompują. Poza tym jeszcze pedałują, gdyż pedałowanie jest ich jedyną metodą na uzyskiwanie energii.
Ale im więcej pedałują i pompują, tym dziwniejsze kształty przybiera ich coraz bardziej nieforemna planeta… Wygląda jak krzywa wieża w Pizie zbudowana z tandetnych baraków z balkonikami, galeryjkami i ekstrawaganckimi kolumnadami, pod wpływem których wszystko się chwieje i trzeszczy, jak gdyby planeta miała lada chwila lec w gruzach.
Dlatego les Shadoks chcą zbudować statek kosmiczny, który ma ich przenieść na inną, mniej zagrożoną planetę. Oczywiście nic z tego nie wychodzi. Profesor Shadoka, który kieruje budową, jest cholerykiem. Wpada w zmienne nastroje, nie potrafi się porozumieć z les Shadoks, którzy potrafią tylko pompować, tak więc trudno się dziwić, że rakieta przewraca się jeszcze przed startem.
Na sąsiedniej planecie mieszkają Gibis (po francusku żibis) – nadzwyczaj inteligentne, poczciwe stwory przypominające z wyglądu ameby skrzyżowane z jamnikami. Gibis (od Great Britons) chodzą w melonikach, są bardzo uprzejme, pokojowo nastawione do świata i wszystko im się udaje…
Podobno serial „Les Shadoks” bił we Francji w latach 1968, 1969 rekordy popularności, ale potem zniknął z programu.
W Polsce była kiedyś książka (powstała na fali odwilży w 1958), którą można porównać do francuskiej kreskówki. Wydano ją pod tytułem „Polska w rysunkach Mrożka” i zaraz potem wycofano ze sprzedaży…
W epoce Gierka na giełdzie zakazanych książek osiągała zawrotne ceny.
Link:
http://www.youtube.com/watch?v=6XlMTHVGhRA
Inne tematy w dziale Kultura