
















Czwórka młodych ludzi na plaży trawiastej przy Krumme Lanke. Krumm oznacza po niemiecku krzywy, a lanke jest słowem wywodzącym się najprawdopodobniej z czasów przedchrześcijańskich, kiedy okolice Berlina zamieszkiwały plemiona słowiańskie.
Lanke była wtedy po prostu łąką.
Zachowało się dużo takich nazw wokół Berlina. Krumme Lanke niewątpliwie do nich się zalicza. Niewykluczone, że trawiasta plaża, na której przed wejściem do wody zostawiam zazwyczaj ubranie, była niegdyś ową pogańską łąką.
Idyllicznie położona wśród lasów Krzywa Łąka jest najczystszym jeziorem w Berlinie.
Latem pływam tam po biegu wokół Schlachtensee. Tak samo było w miniony czwartek, kiedy zawarłem znajomość z młodzieżą świętującą Herrentag. Było już po siódmej wieczorem. Słońce oświetlało zaledwie skrawek plaży, który w oczach stawał się coraz mniejszy. Dlatego pewnie usiadłem koło nich, gdyż oni także rozłożyli się w kurczącym się rombie słonecznej poświaty. Pili piwo, rozmawiali i grali na gitarze. Wytwarzali nastrój, który aż prosił się, żeby go uwiecznić.
Wahałem się jednak. Coś mnie powstrzymywało przed wyciągnięciem nikona z plecaka. Czasy kiedy kradzieże w Berlinie były nie do pomyślenia, minęły bezpowrotnie.
Nie chciałem, żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę, jak robię zdjęcia i potem wskakuję do wody.
Machnąłem ręką na światło i na zdjęcia. Uparłem się, że nie zrezygnuję z pływania Ale kiedy wyszedłem na brzeg z jeziora, słońce wciąż rozjarzało łąkę niczym reflektor scenę teatralną. Wszystkie zdjęcia, a zrobiłem ich ponad trzydzieści, powstały w ciągu paru minut.
Inne tematy w dziale Kultura