BLOG
Obecna sytuacja polityczna - choć raczej stabilna - wydaje się grozić rozpadem naszego narodowego klejnotu. Prefix POPiS-u naparza się z jego postfiksem o - mało w końcu istotny - problem ożenku wyborów z referendum. PiS podnosi znaczenie referendum jako wiążącego każdy powyborczy rząd obecnym swym pomysłem na obronę Polski przed migrancką falą, a PO boi się, że będzie to i ograniczenie za mocne i sugestia na kogo głosować. A rzecz rozwiązać można w sposób, który zaspokoi apetyt wilka i kozie życie zachować pozwoli. I to bez wielkich dodatkowych kosztów.
Pomysł PiS-u z połączeniem wyborów z referendum ws. relokacji migrantów budzi u wielu osób podejrzenia machlojek wyborczych. Nasiliły się te podejrzenia po ujawnieniu pomysłu na pytanie referendalne postaci "Czy popierasz pomysł PiS ...". No i mamy kolejną odsłonę wzajemnych oskarżeń ZP i Opozycji. A sprawę można załatwić prosto i pogodzić wszystkich jednym ustaleniem.
Można przecież zrobić referendum z kilkoma pytaniami i każdej z partii reprezentowanych dziś w Sejmie przyznać prawo do jednego pytania. Sformułowanego wedle jej gustu.
Co Państwo tym myślą?
