Ważne spostrzeżenie:
"Myślę, że ówczesna kombinacja operacyjna służb wsparta medialnymi kłamstwami, przesądziła o poczuciu bezkarności i poszerzeniu zakresu arogancji rządzących. Bez afery marszałkowej nie doszłoby do kolejnych afer z udziałem ludzi grupy rządzącej, bowiem każda z nich wynikała z tego samego układu, miała tych samych reżyserów i była montowana według tych samych zasad. Gdyby ta afera nie została przemilczana – nie doszłoby do wystawienia prezydenckiej kandydatury Komorowskiego, a być może – nie doszłoby również do smoleńskiej pułapki. To zaniechanie okazało się tragiczne."
Całość wpisu, z którego pochodzi powyższy fragment znajdziecie Państwo tutaj (http://cogito.salon24.pl/313954,proces-w-sprawie-afery-marszalkowej)
Dzisiaj panowanie nad światem medialnym oraz uwikłanie rządzących, a nie obecność militarna jest podstawą podboju krajów przez Rosję. Metoda to znacznie tańsza i, obserwując ostatnie lata w Polsce, skuteczniejsza. Jeden przykład o wymiarze symbolicznym. Postawienie pomnika pięciu milionom bolszewickich hord oblegających Warszawę w 1920 oku nie było możliwe, gdy dziesiątki tysięcy ruskich trepów stacjonowało w Polsce na stałe, a teraz, proszę.
Dziennikarze najwyraźniej potraktowali tę ubecką prowokację i cytowane przez Aleksandra Ściosa w polecanym wpisie wypowiedzi Bula-Bronisława (BB) jako sygnał, że peerelowskie smycze i te nowe, założone po 1989 roku w każdej chwili mogą być użyte. Skuteczność groźby powinna zastanowić każdego.
Zaprzyjaźnienie nielicznych mediów niezaprzyjaźnionych stało się najważniejszym zadaniem niejawnie Umoczonych lub Uwikłanych (UU), które częściowo przestały być "zprzyjaźnione" w odpowiedzi na kompromitację licznymi aferami reprezentacji jawnej UU - SLD-PSL w latach 2001-2005.
Drugim ważnym etapem prowadzącym do smoleńskiego mordu było odebranie człowieczeństwa przyszłym ofiarom, godności, wywołanie negatywnych odruchów na sam dźwięk ich nazwisk. Dokładnie tak samo czyniono wcześniej ze wszystkim, co stało na drodze rosyjskiemu imperializmowi, m. in. z patriotami-bohaterami podziemia polskiego z II wojny (zaplute karły reakcji) czy w czasie wojny polsko-jaruzelskiej, by przytoczyć najbardziej spektakularne przykłady.
Prowokacja Gruzińska była testem reakcji mediów, "ekspertów" i "autorytetów" oraz podporządkowania polskich służb, parlamentu i ekipy Tuska. Testem bardzo pomyślnym dla pułkownika KGB rządzącego Rosją i bardzo pilnym, zważywszy, że każdy dzień prezydentury Lecha Kaczyńskiego oddalał perspektywę totalnego szantażu surowcowego wobec dawnych republik, krajów satelickich w tym Polski i docelowo Europy oraz ponownego przejęcia Polski, rządzenia nią za pośrednictwem Umoczonych i Uwikłanych. Z punktu widzenia wspomnianego podboju nowego typu, usunięcie z urzędu prezydenckiego rzeczywistego polskiego przywódcy i współpracujących z nim polskich mężów stanu stało się zadaniem podstawowym. Tym pilniejszym, że zawajdane media mimo stosowania najbardziej wyszukanych metod wzniecania nienawiści nie gwarantowały już przegranej Lecha Kaczyńskiego w zbliżających wyborach. M. in. z powodu wciąż utrzymujących się w TVP, mimo ulokowania tam LPRowskiej i samoobronowej agentury, programów publicystycznych demaskujących antypolskie, antynarodowe szkodnictwo rządzących niejawnych UU.
Przygotowania rozpoczęły się natychmiast.
Ważnym krokiem na tym etapie był „przetarg” na remont samolotów rządowych. Wątpię czy śledczy taki trop podjęli, ale należało zbadać nierozbity samolot pod kątem instalacji sabotażowych. Nie wiedząc, który samolot zostanie użyty do zbrodni instalacje takie mogły być zamontowane w obydwu maszynach. Choć było sporo czasu, by je zdemontować to warto tę rzecz jednak sprawdzić. Może znajdzie się ktoś, kto podpowie ten trop donośniejszym głosem.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka