Właśnie wróciłem samtąd.
Pierwszy raz byłem tam w 1974. Środkowy Gierek. Jechałem z głową nabitą Polską-dziesiątą potęgą gospodarczą świata, Gdańskiem - naszym oknem na świat, nowoczesnymi zakładami pracy, wielkimi stoczniami produkującymi najnowocześniejsze na świecie statki i szczęśliwymi ludźmi w nowocześnie zaprojektowanych osiedlach. Mieszkałem na Długiej - ulga dla oczu zmęczonych widokiem blokowisk i atmosfera też inna. Miasta Dolnego Śląska to zatęchłe dziury przy Długiej, ale to wszystko, co dobrego można było powiedzieć.
Wiedziałem, że PRLowska propaganda to pic, ale widoki przerosły moje oczekiwania. Poza Długą rozciągała się Hiroszima dzień po ataku z resztkami niskiej zabudowy. Nie pamiętam czy Sołdek je zasłaniał już wtedy. Ludzie szarzy i zabiegani, w sklepach Bareja. Czyli to co wszędzie. Żadne tam okno, żaden świat. Zwykły PRL-owski smród i szarzyzna.
Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Ruiny jak wówczas zaczynają się za Motławą, a sąsiadujące ze starówką dzielnice od wojny nietknięte.
Co sprawia, że taki Wrocław kwitnie a Gdańsk pozostaje skansenem PRL u? Porównując inne miasta i rejony dojdziemy do wniosku, że dawne granice podziału na Polskę A i Polskę B zostały zmienione. Ostatnie 22 lata te dwie Polski przemieszały i mogą nawet sąsiadować jak Wrocław i Wałbrzych. W Wałbrzychu też jest Gdańsk. Jelenia Góra - to samo.
Czy istnieje jakiś klucz? Co łączy Wałbrzych i Gdańsk poza korzystnymi warunkami rozwoju?
Otóż dzisiaj Polska B jest tam gdzie długo rządziło SLD samo lub w sojuszu z lokalną sitwą występującą pod nazwą np. Niezależny Komitet Społeczny. Polska B jest także tam gdzie razem z lokalną sitwą lub w sojuszu z SLD lub PSL rządzili figuranci z dawnej Solidarności dokooptowani do lewego układu.
W Gdańsku pierwszy milion profitenci PRLu i dokooptowani kradli jawnie i zapewne niejawnie czynią to do tej pory z następnymi. Weszło w krew.
Umoczonym także dobrze szło we Wrocławiu: przeszczepiano Frasyniuka, zagnieżdżono Schtynesku, przyjął się Zdrojewski. Tych dwóch ostatnich wymiotły na szczęście awanse po linii partyjnej. Pozostały tylko lewe biznesy, które Sobiesiak mógłby symbolizować, gdyby istniały jakieś dowody, a tych jak wiadomo Komisja Hazardowa ani żadna inna nie dopatrzyła się.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka