Kilka dni temu na portalu „W Polityce”
Petros Tovmasyan rozwodził się nad smutnym casusem pokolenia „czterdziestolatków” w polityce. Żalił się na ich bezideowość i pęd do kariery, które jego zdaniem fatalnie prognozują o przyszłości polskiej polityki. Gorycz ta jest dla mnie całkowicie zrozumiała, sam w nich pokładałem spore nadzieje na przemianę sceny politycznej- stała fantasmagoria o odejściu od podziału postsolidarnościowego. Jednak ten upadek Ikarów, który możemy obserwować od około pół roku wpisuje się świetnie w szersze zjawisko, które potocznie nazywa się pokoleniem przejścia.
O ile zazwyczaj jestem przeciwny jakimkolwiek próbom uogólniania wielkich mas ludzi, ze względu na datę urodzenia, tworząc ad hoc wszelkiej maści pokolenia i generacje, to w tym przypadku w mojej opinii zjawisko transformacji ustrojowej na tyle silnie odcisnęło piętno na tych młodych wtedy ludziach, że taki zabieg jest prawomocny. Mam tu na myśli grupę ludzi, których dorosłość przypada na okres po 89, pionierów polskiego kapitalizmu. Pokolenie, które tak chwalił Leszek Balcerowicz za doskonałe dostosowanie się do reguł wolnorynkowych i budowanie bogactwa narodowego. To oni pierwsi zasiedlali korporacje międzynarodowe, pnąc się po szczeblach kariery bezwzględnie wyrzynając konkurencję. Ich mottem było tak ukochane przez rodzimych liberałów „Bogaćcie się” bez jakiegokolwiek zwracania uwagi na tego konsekwencje (co prawda ci, którzy wówczas mieli usta pełne frazesów, dziś nieco chłodniej podchodzą do sprawy i pominąwszy ich guru Leszka Balcerowicza zdarza im się coś napomknąć o jakimś interesie narodowym czy spółkach strategicznych).
Nie można im odmówić odwagi, na spalonej ziemi, jaką pozostawiła po sobie PRL to oni sondowali teren i często ryzykując bardzo wiele budowali swój dobrobyt. Słowo „swój” jest tutaj moim zdaniem, kluczowe, bo kolejną cechą charakterystyczną dla pokolenia przejścia jest skrajny indywidualizm. Jest to w pewnym sensie zrozumiałe, przecież w ich opinii nikomu niczego nie zawdzięczali, do wszystkiego doszli sami, wszystko wybudowali swoimi własnymi rękami. Uczciwie na sprawę patrząc jest w tym nieco prawdy, przecież ciężko być wdzięcznym opresyjnemu i zacofanemu państwu, którym dorastali jak również jego następczyni - III RP, która jeśli w ogóle działała w jakiś aspektach, to często służyła ochronie interesów dawnej nomenklatury.
Ten indywidualizm zaszczepiony, jako niekoniecznie pożądany bonus do zachodniego modelu gospodarki niesie jednak katastrofalne skutki dla - i tak przeoranej komunistycznym Armagedonem - tkanki społecznej. Właściwie pojęcie indywidualizmu w tym przypadku należałoby zastąpić pojęciem egoizmu. Niejednokrotnie dobrze wykształceni młodzi ludzie, z gigantycznym potencjałem, całą swoją energię poświęcali na pomnażanie swojego majątku, nie zwracając żadnej uwagi na swoje otoczenie, problemy wykluczonych czy sprawy państwa. Michał Szułdrzyński w niedawnym wpisie na swoim blogu pisał: „kłopot w tym, że demokracja to nie tylko udział w wyborach – raz na cztery lata, – lecz także codzienne zaangażowanie w dobro wspólne. A tu młodzi Polacy wypadają wręcz fatalnie. Zajmują ostatnie miejsce, jeśli chodzi o działalność w organizacjach młodzieżowych, kulturalnych czy sportowych (tylko 26 proc. pozytywnych odpowiedzi, w Holandii – aż 68 proc.) . Niezbyt interesuje ich także praca społeczna – w zaangażowaniu w wolontariat są na trzecim miejscu od końca.” Taka krytyczna mieszanka skutkuje szeregiem patologii w kraju, począwszy od rozwarstwienia społecznego, poprzez brak kontroli instytucji państwowych na zerwaniu solidarności społecznej skończywszy.
Jako, że inspiracją dla tego tekściku jest współczesna polityka, warto opisać jak stracone pokolenie ją postrzega i kształtuje. Znamienny jest tu przypadek okresu 2005 -2007 czyli rządów PiS i tryumfu Platformy Obywatelskiej. Kaczyński niesamowicie ówczesnych 30 – 40latków drażnił swoim przywiązaniem do takich „archaicznych pseudowartości” jak naród, państwo, tradycja, a także mówił im o jakiejś odpowiedzialności za społeczeństwo. Wszystko to wzbudzało ich śmiech i pogardę, bo byli święcie przekonani, że liczy się tu i teraz i wypchana kieszeń. Sytuację tą wykorzystał Donald Tusk obiecując im święty spokój i grillowanie. Koszmar, który przypominał im ich zrzędzącą matkę ze szczenięcych lat (jak wiadomo, matka służy tylko do tego, żeby ją odwiedzić na Wigilię i Wielkanoc) skończył się równie szybko, jak się zaczął. Kolejną przykrą rzeczą, która cechuje pracowitych czterdziestolatków jest ich stosunek do wszelkiej maści sitw i układzików, na które się nadziewają na swojej drodze do kariery.
Zdrowe społeczeństwo stara się rozwijać swój maksymalny potencjał poprzez rozrywanie krępujących je więzów, nie dotyczy to jednak Polaków. Ci, którzy dzięki „czystemu” startowi, umiejętnościom i energii mieli szanse rozbić te powiązania nauczyli się zgrabnie w nie wpasowywać na warunkach wiernopoddańczych. Sam niedawno usłyszałem „złotą radę” takiej treści: „ty weź się tam wkręć tam do tych, co mają władzę, wyszarp jak najwięcej dla siebie”. Podejście znamienne dla młodych wykształconych z dużych ośrodków.
Jednak w mojej opinii nie wszystko stracone, ten patologiczny system wytraca możliwość reprodukcji. W środowisku ludzi poświęcających się sprawom publicznych widać całą masę ludzi, którzy chętnie wykorzystają swoje umiejętności nie dla nowego wpisu w CV, lecz dla tych dawno zapomnianych wartości. Także Badania pokazują, że najmłodsze pokolenie Polaków coraz mocniej ceni sobie państwo i tradycję, co niesamowicie drażni liberalną elitę. Może brak zainteresowania społeczeństwem, który tak krytykowałem w tym miejscu okazał się zbawienny - pokolenie czterdziestolatków, tak zajęte sobą zapomniało zapewnić sobie kontynuacji swoich idei. Za wcześnie by prognozować, jaka czeka ich teraz przyszłość, ale możemy mieć nadzieję na lepsze jutro.
Maciej Trząski ur. 1988, student socjologii Uniwersytetu Śląskiego oraz Uniwersytetu Warszawskiego, a także student Akademii Ekonomicznej w Katowicach, członek zespołu
Warsztatów Analiz Socjologicznych, aktywny działacz obywatelski
Warsztaty Analiz Socjologicznych to nowoczesna instytucja oparta na wzajemnym zaufaniu. Unikamy zaszufladkowania organizacyjnego. Świadomi wyzwań, przed którymi stoją młodzi Polacy mający ambicję wpływać na rzeczywistość społeczną w kraju, nie zaś tylko być jej biernymi uczestnikami, stawiamy na ciągłe doskonalenie naszego Warsztatu.
Kontakt: warsztaty@warsztaty.org
warsztaty.org
Promote Your Page Too
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka