Od tygodni dobiega nas powszechne wołanie o debaty polityczne polityków startujących do Sejmu. Pojawiają się głosy, iż takie debaty to demokratyczny, psi obowiązek, polityków. Ja tak nie uważam. Sądzę, że każda partia ma prawo wybrać odpowiednią dla siebie i dla okoliczności strategię komunikowania się z wyborcami.
Jednym z tematów debaty o debatach jest dyskusja czy odbędzie się rozmowa o polskiej polityce zagranicznej. Telewizja TVN ogłosiła, iż na najbliższy piątek zorganizuje debatę Sikorskiego z Siwcem, Kalinowskim i Kowalem. Prawo i Sprawiedliwość ma wiele zastrzeżeń do takiej debaty. Pierwszy problem to miejsce spotkania. Dlaczego w siedzibie tak stronniczego medium. Po drugie, dlaczego debatę ma moderować dziennikarka, która nie jest ekspertką od spraw międzynarodowych i też jest znana ze skrajnie stronniczego zachowania. Wreszcie należy zapytać, dlaczego Sikorski zgadza się na rozmowę z euro-posłami, z których żaden nie kandyduje do Sejmu i nie został wyznaczony przez swoją partię jako przyszły minister spraw zagranicznych po wyborach. A takie warunki PO stawiało PiS.
Istotne pytania dotyczą jednak kwestii zasadniczych. Nadal nie znamy programu PO w sprawach zagranicznych. Nie wiemy jaka jest racja stanu wg tego rządu! Jakie są zagrożenia i wyzwania dla naszego bezpieczeństwa. Podobno nic na nas nie czyha.
Warto wiedzieć jak PO postrzega naszą rolę w Unii Europejskiej. Czy nadal zakłada, że po prostu warto być, czy zamierza dobijać się o polskie interesy: nowy budżet, udział w programach innowacyjnych, czy dalsze rozszerzenie Unii Na wschód.
Musimy wiedzieć jak dalej układać relacje ze wschodem, gdzie nie ma demokracji, lub występuje jej deficyt. Czyli jak mamy żyć z obszarem niestabilnym i nieprzewidywalnym.
Pytania można mnożyć. Eksperci Prawa i Sprawiedliwości są gotowi do poważnej debaty o Polsce w świecie.
