Cała sytuacja wokół skandalu z wykładem profesora Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim daleko wykracza poza granice absurdu.
Oto w auli uniwersytetu grupa narodowców wygwizduje i wyzywa znanego na całym świecie profesora socjologii. Przecież to tak głupie że aż niemal śmieszne.
Wyobraźmy sobie sytuację w której mecz piłkarski rozpoczyna się z półgodzinnym opóźnieniem bo na stadion wtargnęła grupa światowej sławy profesorów i w proteście przeciwko brutalnej grze jednej z drużyn, albo korupcji w piłce nożnej gwiżdżą i skandują tak głośno że zagłuszają gwizdek sędziego.
Wszystko w tym wrocławskim incydencie jest chore: chore jest to, że wieloletni zasłużony oficer polityczny formacji która tysiącami mordowała żołnierzy AK staje się autorytetem w świecie naukowym (i to w dziedzinie humanistyki zajmującej się definiowaniem zjawisk społecznych), chore jest także to, że zostaje zaproszony jako gość honorowy na wykład przez władze uczelni czy prezydenta miasta, chore jest, że nie spotyka się z ostracyzmem środowiska naukowego i chore wreszcie jest to, że w auli uniwersytetu o jego moralną odpowiedzialność za czynny udział w aparacie zbrodni stalinizmu upominają się … uliczni krzykacze czy kibice piłkarscy.
Oczywiście całą tą sytuację od początku próbowano wyjaśnić znanymi schematami narracji – na sali dostrzeżono faszystowskie znaki – znaczy się faszyści. I sprawa czysta – można dzwonić po policję i iść spać.
Hola hola – nie tak szybko! Czy Bauman został wygwizdany bo jest żydowskiego pochodzenia? Czy został wygwizdany bo ma lewicowe poglądy? Czy wreszcie powodem protestu był jego kolor skóry, pochodzenie, wyznanie religijne czy preferencje seksualne?
Nie, kochani – pewnie bardzo byście chcieli aby tak było ale niestety – powodem tego że we Wrocławiu wygwizdano i poniżono profesora Baumana było to, że kompletna degrengolada moralna w środowisku naukowym i intelektualnym w Polsce jest już tak nieznośna że nawet kibice piłkarscy nie mogą na to spokojnie patrzeć. Powodem jest całkowity upadek autorytetów moralnych – całkowite zatarcie kryteriów oceny, kryteriów uznania za elitę.
Przez dziesięciolecia na „niekwestionowane autorytety moralne” w świecie nauki, kultury, dziennikarstwa „koronowano” ludzi którzy donosili na swoich kolegów, czasem nawet na przyjaciół, którzy robili kariery naukowe donosami eliminując swoją zawodową konkurencję, którzy dla zysku gloryfikowali ustrój krzywdzący miliony ludzi.
Postać profesora Baumana przelała czarę – są po prostu granice przyzwoitości, których przekraczanie nawet dla kibiców piłkarskich jest nie do przyjęcia.
Najsmutniejsze w całym tym skandalu jest to że na przekraczanie tych granic nie reaguje skutecznie samo środowisko naukowe. Czy Wam – panie i panowie rektorzy, dziekani , profesorowie, doktorzy naprawdę nie przeszkadza to, że za wzór stawia się Wam faceta, który był oficerem politycznym zbrodniczej formacji wojskowej w najgorszym, stalinowskim okresie komunizmu i do dziś uważa to za słuszne? Czy jeszcze do Was nie dotarło że społeczeństwo coraz bardziej rozpaczliwie potrzebuje autorytetów i elit?
Czy naprawdę dziś nawet kibice piłkarscy muszą Was prosić żebyście zaczęli od Siebie wymagać uczciwych kryteriów ocen moralnych?
Inne tematy w dziale Kultura