Każde zagrożenie utraty prymatu przez obecne środowisko władzy, w najmniejszym nawet mieście, skończy się podłożeniem konkurencji najgorszej „świni”. Zasad nikt nie będzie przestrzegał i jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości to warto przypomnieć choćby 2006 rok i podsłuchy i kamery zakładane w hotelu poselskim żeby nagrać reakcje polityków PiS na „ustawione” przez dziennikarzy TVN propozycje Renaty Beger, w czasie kiedy PiS próbował odzyskać większość parlamentarną (nawiasem mówiąc czy ktoś dziś jeszcze pamięta że Kaczyński na tą ofertę powiedział tylko:„nie!”?); skierowanie Jarosława Kaczyńskiego na badania psychiatryczne niecałe cztery miesiące przed wyborami w 2011 roku, czy choćby posklejane z różnych rozmów taśmy z wypowiedziami lidera w wyborach na prezydenta Elbląga, Jerzego Wilka.
Jestem absolutnie jak najdalej od usprawiedliwiania Adama Hofmana czy Tomasza Kaczmarka po publikacji nagrań w tygodniku „Wprost”. Choć zdecydowanie trzeba też powiedzieć że pierwsza cześć tego filmu – nagrywana przez okno, z przedsionka sauny to było zwykłe przestępstwo. Choć pewnie panowie którzy swoje łajdactwo będą ukrywali za modnym słówkiem „paparazzi”, i tak tego nie zrozumieją – no chyba że ktoś by im zamontował kamerkę w ich łazience. Może wtedy coś by zaczęło do nich docierać.
Tak czy owak, warto żeby Adam Hofman zrozumiał że dopóki PiS nie był realnym zagrożeniem dla PO i PSL-u to więcej uchodziło na sucho. Teraz już uchodzić nie będzie i jeśli ktoś tego nie rozumie to znaczy że nie dorósł do odpowiedzialności wymaganej od czołowego polityka największej partii opozycyjnej – jej frontmena i rzecznika.
A gadał nikt nie będzie i może nie być okazji żeby wyjaśnić i usprawiedliwiać – nawet jeśli kompromitujące materiały będą umiejętnie „podkolorowane”.
W końcu 2007 roku PO obejmując władzę przejęła też po poprzednikach przygotowany i zaakceptowany przez Komisję Europejską pakiet Programów Operacyjnych na „dystrybucję” prawie 300 mld złotych z budżetu unijnego na lata 2007-2013. Polska po raz pierwszy w historii była pełnym beneficjentem unijnego budżetu i rząd Tuska dostał do rozdania pieniądze o jakich żaden rząd w Polsce wcześniej nawet nie mógł marzyć. Momentalnie, rzecz jasna platformerska propaganda przekuła ten fakt na kampanię zasług swojego światłego środowiska głosząc wszem i wobec że po „pisowskiej hekatombie” teraz przyjdzie odwilż i dobrobyt – inwestycje drogowe i dotacje dla samorządów, wsparcie dla przedsiębiorców i „skok cywilizacyjny” widoczny w całej Polsce. Wszystko oczywiście jako efekt genialnych zdolności ministrów „proeuropejskiej”, „prorozwojowej” i nowoczesnej Platformy.
Spreparowano propagandę wielkiego kulturowego przełomu, niemal ustrojowej transformacji i gigantycznego „skoku cywilizacyjnego”. Rzecz jasna, jak przy okazji każdej transformacji w najnowszej historii Polski, „skutkiem ubocznym” były tysiące doradców, asystentów, instruktorów i wszelkiej maści pośredników którzy dla powodzenia ogólnonarodowego przedsięwzięcia musieli zarobić z publicznej puli. A światłe społeczeństwo rzecz jasna rozumie że transformacja wymaga ceny, szczególnie w Polsce. I 130-tu tysięcy dodatkowych urzędników którzy sprawdzą … żeby żadna złotówka z publicznej kasy nie poszła do prywatnych kieszeni.
W listopadzie 2011 roku Puls Biznesu opublikował listę nazwisk 428 działaczy PO, członków ich rodzin i znajomych, którzy zostali zatrudnieni w spółkach Skarbu Państwa i na państwowych etatach.
http://www.pb.pl/2841223,15705,lista-wstydu-platformy-obywatelskiej
I takich ludzi, którzy na fali „wielkiej transformacji cywilizacyjnej” zostali zatrudnieni na publicznych etatach, dostali kontrakty czy dano im mikrofon i kamerę są dziś w Polsce tysiące.
Oni się panicznie boją że ta „transformacja” się skończy, a „nie dorżnięta wataha” zacznie naprawdę reformować państwo. Że zacznie robić to co zapowiadał od sześciu lat Donald Tusk – choć każdy wiedział że działania rządu są dokładnie odwrotne do głoszonych deklaracji.
Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości jaka będzie cena jak PO zacznie tracić realną władze w kraju to niech sobie zerknie na dowolny, choćby ostatni wpis koleżanki premiera – blogerki Renaty Rudeckiej – Kalinowskiej. I niech sobie wyobrazi że pani Renata jest szefową lokalnej gazety, rozgłośni radiowej, czy szefową lokalnych struktur PO w dowolnej części Polski.
Czy teraz dociera do Państwa co tu się będzie działo kiedy PO zacznie tracić wpływy, i jaką cenę PiS będzie ponosił za każdy swój sukces?
Szkoda że Adam Hofman tego nie rozumie. Polityk partii która nie ma szans na rządzenie to jednak zupełnie inny poziom niż polityk partii która szykuje się do przejęcia władzy. Do tej odpowiedzialności trzeba dojrzeć.
Inne tematy w dziale Polityka