waw75 waw75
1023
BLOG

Gdyby Gliński był prezydentem Warszawy

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 46

 Mieszkam daleko od Warszawy i referendum było dla mnie głównie wydarzeniem telewizyjnym, w którym „partia telewizyjna” jaką od lat jest PO, upudrowana w medialnych charakteryzatorniach, miała druzgocącą przewagę. Zrozumiałem to bardzo szybko – kiedy kilka tygodni temu przeczytałem ze dwa albo trzy artykuły z konkretnymi zarzutami jakie stawiali Hannie Gronkiewicz – Waltz jej przeciwnicy. Wiodące media tymi konkretnymi argumentami nie zaprzątały sobie głowy i naprawdę trudno się dziwić, że w oczach większości społeczeństwa spór o ocenę obecnych rządów w stolicy (bo słowa „administrowanie” czy „samorząd” w tym przypadku były by nieporozumieniem) dotyczył wyłącznie użycia litery „W” i rywalizacji Tuska z Kaczyńskim albo Olbrychskiego czy Nehrebeckiej z Wolskim.

 

Polska pod rządami PO od sześciu lat jest tak upolityczniona – i to na wszelkich płaszczyznach, że jakakolwiek zmiana ekipy rządzącej będzie miała rangę przełomu z 1989 roku, a wszystko wskazuje na to, że jeśli w ogóle do takiego przełomu dojdzie to obecna władza także dziś może liczyć, jak 24 lata temu, na „grubą kreskę” - tym razem podarowaną od środowisk post-PRL-owskich (politycznych, artystycznych czy biznesowych). Parafrazując słowa Wisławy Szymborskiej, można powiedzieć: „nic za darmo się nie zdarza”, a warszawskie referendum stanowi jedynie prolog do ogólnopolskiej skali.

 

Zarzuty jakie stawiano Hannie Gronkiewicz – Waltz organizując referendum, prawdopodobnie zmiotłyby ze stołka każdego samorządowca – rozrost miejskiej biurokracji o ponad 30%, jedne z najwyższych cen biletów komunikacji miejskiej w Europie, ponad 2 mln na premie urzędnicze, średnie zarobki urzędników magistratu na poziomie 6 tysięcy złotych, obsadzenie niemal wszystkich stanowisk swoimi (patrz lojalnymi wobec Platformy) ludźmi, kilkuletnie opóźnienia i milionowe straty w niemal wszystkich publicznych inwestycjach. Pewnie każdemu prezydentowi mieszkańcy dawno powiedzieli by: „żegnamy” - sęk w tym że Hanna Gronkiewicz – Waltz nie jest normalnym samorządowcem – jest wiceprezesem partii rządzącej państwem i pierwszym krokiem do totalnego upolitycznienia władz Warszawy nie było to że PiS zorganizował przed referendum taką czy inną konferencję prasową, ale to że Gronkiewicz – Waltz została w ogóle wystawiona do wyborów na prezydenta stolicy. I w ostatnią niedzielę mieliśmy właśnie okazję zobaczyć jakie są dziś tego konsekwencje. Nie mam oczywiście naiwnej nadziei że ta tendencja się kiedyś zmieni – tym bardziej , że w oczach elektoratu dzisiejszej władzy Platforma Obywatelska absolutnie nie jest partią polityczną, i głosując na wiceszefową partii są absolutnie przekonani że właśnie odpolitycznili polską samorządność.

 

Gdyby w wyniku jakiegoś cudu, czy przebudzenia się części mieszkańców stolicy, prezydentem, np. hipotetycznie, za pół roku został profesor Piotr Gliński, to wszelkie lornetki, lupy, ukryte dyktafony czy kamery mediów sprawdzały by czy zwolnił 20% miejskich urzędasów zatrudnionych przez ekipę PO, czy zrealizował 100% inwestycji w terminie zawalonym wcześniej przez HGW, czy nie wydał o 80 złotych za dużo – na przykład na smażonego dorsza w panierce – a jeśli tak to dlaczego w panierce bo tańszy byłby bez panierki, i czy broń Boże szefem samorządowej placówki nie został nikt z ludzi związanych z Jarosławem Kaczyński. Miałem okazję z bliska obserwować jak działają regionalne media i jestem absolutnie pewien, że byłby szczegółowo rozliczany z tego, czy skutecznie naprawia błędy i nadużycia popełnione przez ekipę Gronkiewicz – Waltz – a największe cięgi zbierałby za mało zdecydowaną reakcję dokładnie na te patologie za których zaszczepianie dziś żadne „zaprzyjaźnione” media nie robią Hannie Gronkiewicz – Waltz cienia zarzutu. I nie łudźmy się - tak będzie w całej Polsce - w każdym mieście, powiecie, gminie, czy państwowej spółce

Nie wierzę w kolejną polską transformację – zbyt mocno i skutecznie ogłupiane jest dziś polskie społeczeństwo, a przede wszystkim zbyt mocno upolitycznione są dziś media, samorządy, środowiska ludzi nauki czy kultury. Im niepotrzebna jest dziś prawda, zdrowy rozsądek albo uczciwość – to wyłącznie optyka polityczna – a czy agitacyjna wobec jednej lub wyłącznie przeciw innej partii nie ma żadnego znaczenia.

I przede wszystkim – o czym my w ogóle gadamy – jeśli dziś zgodnie z ustawą o samorządzie terytorialnym prezydentem miasta może być wiceszefowa partii rządzącej państwem? Jakie są tego efekty mamy dziś szansę obserwować na przykładzie Warszawy.

 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka