„Zwykli Rosjanie są inni”. Zwykli Rosjanie - nie ci z legitymacją KGB, nie ci z kręgów władzy, nie ci z milicji, OMON-u i GRU. Zwykli Rosjanie są uczciwi, szczerzy i miłosierni.
Terroryści zajęli Krym. Uzbrojone po zęby, zamaskowane regularne wojsko. Z karabinami maszynowymi i w transporterach opancerzonych. Zajęli ulice, urzędy, lotniska. Formalnie bezideowi, zamaskowani, bez emblematów ani dowódców. Terroryści? Najemnicy? To jak scenariusz z „political fiction”
Obok nich po ulicach Krymu chodzą zwykli Rosjanie. Uzbrojeni i zamaskowani terroryści im nie przeszkadzają. Zwykli Rosjanie nie pytają kto nimi dowodzi ani jakie mają rozkazy i czy pociski z ich broni przetną nić czyjegoś życia.
Czy to syndrom sztokholmski?
Nie - zwykli Rosjanie na Krymie zajmują stanowiska, piastują urzędy, dowodzą służbami. Nie są Ukraińcami – nigdy nimi nie byli i nigdy nie będą. Od lat są obywatelami Związku Radzieckiego – ukraińskiej autonomicznej republiki. Dla nich nic się nie zmieniło. Dla nich agresorem są ukraińscy separatyści w Kijowie, którzy odsunęli od władzy rosyjskiego namiestnika.
Dla zwykłych Rosjan nie ma znaczenia kto trzyma za karabin. Czy to agent KGB, żołnierz z dwugłowym orłem czy zamaskowany terrorysta bez oznaczenia – ważne żeby celował do rywala. Tego który może zagrozić utratą posady, wpływów, dominacji. Tego który zagrozi interesom.
Czy ktoś wyobraża sobie aby w Polsce, wschodnich Niemczech, Czechach czy na Węgrzech kandydat na prezydenta lub parlamentarzystę z dumą mówił że był oficerem UB, STASI czy czechosłowackiej służby bezpieczeństwa? Czy społeczeństwa cywilizowanej Europy powierzyły by takiemu człowiekowi władze nad swoim państwem?
Dla zwykłych Rosjan nie ma to znaczenia. Zwykli Rosjanie poprą człowieka który zagwarantuje dominację – nawet jeśli będzie zamaskowanym terrorystą z palcem na spuście karabinu.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
