Nie lubię pisać o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy –po prostu uważam że dyskusje na ten temat nie mają sensu. Kampania propagandowa wokół wielkiego finału i Jerzego Owsiaka jest bowiem przykładem propagandy doskonałej – czyli takiej która działa jak narkotyk – sprawia tak ogromną przyjemność że pytanie o koszty wywołują wyłącznie agresję.
Orkiestra sprzedaje bowiem certyfikat tzw dobrego człowieka. Stała się społecznym weryfikatorem wszelkiej empatii o miłosierdzia: wielbisz orkiestrę – jesteś bardzo dobry i szlachetny, zadajesz niepotrzebne pytania jesteś „przepełniony nienawiścią”, „w twoich żyłach płynie jad” a twoje kompleksy powodują że „nienawidzisz każdego kto robi coś dobrego”. WOŚP zajęła miejsce po słusznej stronie kontrastu: my jesteśmy dobrzy i szlachetni a kto nas nie wspiera jest „szmaciarzem”, „dziadygą” i karmi się oparami nienawiści.
Ci co płacą czują się lepsi – nie płacą wszak ci gorsi. Hagiografia będzie się tu przenikać z hejtem i to pewnie do „końca świata i ...” .
Nawet pytania o udowodniony już na sali sądowej fakt, że w ogólnym bilansie instytucje publiczne płacą na organizację Wielkiego Finału więcej pieniędzy niż zostaje później przekazane na zbożny cel, nie ma kompletnie żadnego sensu. Ten absurd kieruje się już własną logiką.
I mimo że w ciągu roku w Polsce odbywa się kilka większych akcji dobroczynnych, choć koszty ich organizacji nie pochłaniają przy tym gigantycznego strumienia publicznych pieniędzy, to właśnie ta z hukiem finansowana z zewnątrz akcja Jerzego Owsiaka stała się dziś wzorcem .... bezinteresownego odruchu serca. To naprawdę fascynujący przyklad potęgi propagandy.
Kilka lat temu byłem w dniu wielkiego finału WOŚP w jednym z małych miasteczek centralnej Polski. Finał był organizowany z wielkim rozmachem, wozy państwowej straży pożarnej, policja, pogotowie, cała wielka akcja miejscowego domu kultury, scena, koncerty, sztuczne ognie – byłem oczarowany. To wszystko musiało kosztować naprawdę gigantyczne pieniądze. No, ale kto poskąpi grosza na sprzęt dla chorych dzieci. No i oczywiście na społeczne „brawo ja”.
Ale kilka tygodni później zapytałem jednego z mieszkańców czy miejscowy szpital zreperował już tomograf komputerowy który przed kilkoma miesiącami uległ awarii. Odpowiedział mi że nie, bo ...miasto nie ma pieniędzy a szpital ma duże zadłużenie. Spytałem więc dlaczego nie zorganizowali akcji dobroczynnej – ze strażą, koncertami, sceną i wielkim festynem aby zebrać choć część pieniędzy na reperację tomografu? No nie wpadli na to, bo koszty organizacji akcji o tak gigantycznej oprawie byłyby większe niż zebrane środki. Dziwne, nieprawdaż? Jakaś dziwna logika – całkiem sprzeczna z wielką i szlachetną ideą Wielkiego Finału. Dla mnie to naprawdę jest obłęd, ale zafiksowanie większości społeczeństwa kupującego w tym przedstawieniu własną satysfakcję to znacznie głębszy problem.
Cały czas się jednak zastanawiam – bo co rusz natykam się ostatnio na teksty pełne większego lub mniejszego oburzenia że ktoś tam „chce storpedować Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy”. Zaczynam czytać i okazuje się że mimo przerażających nagłówków i pierwszych zdań oburzenia nie chodzi o to że ktoś chce zablokować zbiórkę, zabronić jej, zablokować zakup sprzętu do publicznych placówek czy w jakikolwiek sposób ograniczyć możliwości prowadzenie kwesty. Chodzi tylko o to żeby ograniczyć tą absurdalną skalę finansowania i pompowania Wielkiego Finału z publicznych pieniędzy. Tylko tyle – nic więcej.
I kiedy czytam te światłe teksty pełne oburzenia to ciśnie mi się na usta pytanie: kochani, dobrzy szlachetni, aktywni i miłosierni ludzie – czy jeśli „Wielki Dyrygent” nie będzie w oszołomieniu latał F-16, pływał motorówką policyjną czy latał śmigłowcem jak Polska długa i szeroka, samorządy i media publiczne nie będą sponsorowały tysięcy koncertów i pokazów a telewizja publiczna nie będzie co 40 minut pokazywała waszego cudownego i fantastycznego miłosierdzia to naprawdę nie wyjdziecie z puszkami, naprawdę nie wrzucicie na sprzęt dla chorych dzieci? Uznacie że „zniszczono” to wielkie święto miłosierdzia? Naprawdę potrzebujecie tego całego absurdalnego spektaklu za publiczne pieniądze żeby odnaleźć w sobie dobroć? W takim razie strasznie się okłamujecie... .
Inne tematy w dziale Społeczeństwo