waw75 waw75
4382
BLOG

Platforma oddaje „Trójkę”

waw75 waw75 Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 214
Artur Andrus – jeden z najpopularniejszych dziennikarzy satyrycznych w Polsce – po dwudziestu kilku latach odchodzi z radiowej „Trójki”.

Kilka dni temu media zelektryzowała informacja że Artur Andrus – jeden z najpopularniejszych dziennikarzy satyrycznych w Polsce – po dwudziestu kilku latach odchodzi z radiowej „Trójki”. Z podobnych powodów odchodzi z Trójki także Robert Kantereit – jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów publicznej rozgłośni. Powód w obu przypadkach jest ten sam: dziennikarze ci nie dostali przedłużenia zgody na równoległą pracę w publicznej rozgłośni i atakującej rząd opozycyjnej stacji TVN24 – przy czym w przypadku Andrusa chodziło o współprowadzenie kultowego programu „Szkło kontaktowe”, w którym od lat wyśmiewany jest zarówno PiS jak i jego elektorat – niezależnie czy sprawuje władzę czy jest w opozycji.

Obaj dostali możliwość wyboru pomiędzy publicznym radiem a komercyjną telewizją. Nie zostali z pracy wyrzuceni ani zostawieni bez zatrudnienia – obaj, po kilkutygodniowym okresie na decyzję – odeszli z Trójki do TVN24. Choć to akurat nie ma oczywiście żadnego znaczenia, bo już za kilka tygodni – podobnie jak przed laty w przypadku ś.p. Ewy Szumańskiej, czy obecnie choćby Michała Nogasia, Marcina Zaborskiego czy Antoniego Piekuta i tak będą powielane fejki że zostali wyrzuceni z pracy.

.

I trudno to zignorować. Naprawdę – mówię to bez ironii. To są wszystko czołowi polscy dziennikarze, z wieloletnim doświadczeniem – trzeba to naprawdę uczciwie przyznać.

Natomiast – i tu muszę otwarcie obnażyć swoje polityczne doktrynerstwo – jako słuchacz radiowej Trójki od mniej więcej trzydziestu lat, a do tego wyborca PiS-u, usiłowałem sobie przypomnieć jakiś równie poruszający przypadek usunięcia dziennikarza – nie tylko radiowej Trójki – ale jakiegokolwiek publicznego radia – z powodu równoległej pracy w jakiś czasopiśmie, rozgłośni czy stacji telewizyjnej która sympatyzowała z PiS-em, lub ostro krytykowała rządy PO-PSL w latach 2007 - 2015. Chciałem po prostu błysnąć "argumentem" że wtedy to też "bili Murzynów".

I wiecie co ? - szok, nie znalazłem takiego przykładu! To była pełna demokracja i wolność słowa. Żaden dziennikarz publicznych rozgłośni – przynajmniej tych wiodących nie prowadził wówczas programów w żadnej antyrządowej telewizji. Noo, też może dlatego że poza TV Trwam, media rządowe – zarówno publiczne jak i prywatne – przez półtorej kadencji ! , nie miały ani jednej opozycyjnej konkurencji. Dacie wiarę? 10 kwietnia 2013 roku – ponad pięć lat po wyborach !!!! – ruszyła (i to tylko w internecie) pierwsza opozycyjna w przekazie wobec rządów PO-PSL telewizja ogólnopolska. Naprawdę aż trudno uwierzyć – ale cała „wolność mediów” przez ponad jedną kadencję 2007-2011 tworzyły dwa, może trzy ogólnopolskie tytuły prasowe, i to niskonakładowe. Pierwszy portal internetowy krytyczny wobec poprzedniej władzy powstał – bodajże w 2011 roku a cała niemal krytyczna dyskusja mogła się odbywać jedynie na prywatnych blogach.

.

Tak więc, jako pisior, nie znalazłem niestety przykładów ultimatum jakie by dawano wówczas dziennikarzom publicznych mediów którzy prowadzili jednocześnie antyrządowe audycje w opozycyjnych telewizjach i stacjach radiowych. Po pierwsze dlatego ze takich alternatywnych mediów nie było, a po drugie dlatego że dziennikarzy mających wówczas antyrządowe poglądy w mediach publicznych nie było bo krytyka władzy oznaczała wylot  w ciągu kilku tygodni. A wielka szkoda! - bo może znacznie wcześniej dowiedzielibyśmy się o krzywdzie mieszkańców warszawskich kamienic, dramacie Jolanty Brzeskiej, dramatycznej sytuacji rezydentów, ratowników medycznych czy nakładach na służbę zdrowa, a może nawet o gigantycznej skali wyprowadzania dziesiątków miliardów złotych jako zwrot za trefne faktury, i o gigantycznym zadłużeniu kraju. Więc z jednej strony szkoda mi cholernie tego Andrusa i Kantereita, ale jak mówił klasyk do Rysia Ochóckiego: „chociaż z drugiej strony...” - takie rzeczy zdarzają się tylko dlatego że od dwóch lat jest w mediach jakiś pluralizm – wcześniej alternatywą dla pracy w mediach prorządowych była jedynie praca w … mediach prorządowych. Prywatnych czy publicznych - nie miało znaczenia, o czym przekonali się choćby Grzegorz Jankowski, Andrzej Stankiewicz, Tomasz Wróblewski czy Paweł Lisicki.  

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura