MOTTO
(...) Zdaniem Seneki poddani nienawidzą tego, kogo się boją, i każdy pragnie zguby tego, kogo nienawidzi. (...) Wzbudzający strach sami muszą lękać się tych, u których ów strach wzbudzili. Boecjusz mówi, nie sądź, że potężny jest ten, komu wszędzie towarzyszą straże, ponieważ on boi się tych, u których strach wywołał.
[Brunetto Latini - Skarbiec wiedzy]
Na biurku Joachima Brudzińskiego, projektanta, założyciela i szefa Międzyresortowego Zespołu do Spraw Przeciwdziałania Propagowaniu Faszyzmu i Innych Ustrojów Totalitarnych oraz Przestępstwom Inspirowanym Nienawiścią na Tle Różnic Narodowościowych, Etnicznych, Rasowych, Wyznaniowych albo ze względu na Bezwyznaniowość (zwanego “Komitet Brudzińskiego” lub pieszczotliwie KOMBRUD) stało popiersie Naczelnika wykonane z plasteliny. U Kaczyńskich była rodzinna tradycja lepić sobie pomniki za życia i rozdawać swoim powładnym jako wyróżnienia i totemy. Pradziadek, carski oficer najlepiej rzeźbił w szarym, pachnącym lawendą mydle. Popiersie, które u stało u Joachima Jarosław lepił patrząc w lustro całe 3 miesiące. Szef KOMBRUDU przechodząc zawsze ogarniał je pełnym miłości spojrzeniem. Był w tym spojrzeniu spory wyrzut pod adresem Pana Boga, że w jego, Joachima rodzie wśród przodków po mieczu nie było carskich oficerów.
Któregoś dnia, nagle, bez dyskusji w podkomisji sejmowej, w niespodziewanej sekundzie jedna zwariowana mucha chamsko usiadła na naczelniku. Joachim machnął na nią: Idź stąd! Mucha odleciała. Joachim popatrzyl dokąd. Spojrzał w górę, na suficie siedziało mnóstwo much. Cała konfederacja. Wyglądały, jakby szykowały się do konferencji w sejmie.I pomyślał: Oho, ile tu ich się zebrało, trzecia siła! Fuckin world! Niedoczekanie ich! Pogroził pięścią muchom: Wy u mnie wszyscy w garści! Położę na jedną dłoń i jak drugą walnę, to mokre miejsce zostanie po tej waszej suwerenności! Tu sam siebie przyhamował: Nie, nie tak, ja nie Hitler, ja to zrobię demokratycznie, po kolei będę wyrywał im cichcem łapki, a na koniec powiem: To teraz idźcie sobie na konferencję do sejmu! Zbierał się iść dalej, ale mucha znowu wróciła i usiadła na nosie Naczelnika. Pomyślał Joachim: Jakie dzikie zwierzę, imbecylskie, od razu widać skąd! To u narodowcow hodują takich chamów! Przypomniał mu się klasyczny cytat: Et tu, muche, contra me? I nos u niej jaki krzywy. Specjalnie wyhodowali, psiekrwie, taki gatunek, by mi dopiec i do tego gapi się na mnie wyłupiastymi oczami i zaciera ręce. I tu cierpliwość jego się skończyła. I mrugnąć Naczelnik nie zdążył, jak jego nos zgniótł się pod silną pieścią, jak pod młotem zemsty niebieskiej. A mucha, skoro tylko jej - excusez-moi - ulżyło, stała sie lżejsza i szybko uleciała. Popatrzył - w ręku nie ma muchy, na którą się zamierzył i ręce się mu zatrzęsły. I trzęsącymi się rękoma zaczął lepić nowy nos. Nos przez nie formowany wyszedł, krótki chiński. Druga proba dała osetyński. Trzecia - gruziński. Pieprzyć to! - wysączył skrzywionymi wargami i rzucił bryłą plasteliny o podłogę.
Bladymi wargami wypowiedział słowa modlitwy: Panie, Boże sprawiedliwy, czy nie widzisz moich pomysłów, inicjatyw, że ja zawsze chcę dla Ciebie tego, co lepsze, a wychodzi jak zwykle. Boże, tworco nieba i ziemi dla nas w tym kraju, nie karz Twojego wiernego niewolnika, Ty widzisz wszystkie nasze myśli i działania. Tylko Ty widzisz i wiesz, jak trudno z nimi walczyć.
Niedawno musiał jeszcze w tajemnicy jeździć na wieś po tłuste muchy dla kota naczelnika. Teraz już nie musi, same się zlatują. Kiedy jechał rok temu na wieś z tajną misją muchołowczą czytał w autobusie Atlas Much. Z niego się - niestety - nie dowiedział, dlaczego i w jakich przypadkach muchy tworzą konfederacje, ale miał złe przeczucia… Jak oni mi obrzydli, zawsze mi się pchają do oczu, do uszu, do ust. Nie ma od nich spokoju ani w dzień, ani w nocy już 1000 lat. Daj mi, Panie, siły zwalczyć ich, siły i środki. Teraz i zawsze i do końca wszystkich kadencji, amen.
==================================================
DRUGA CZĘŚĆ NOTKI ZAPOWIEDZIANA W TYTULE PRZEZ SŁOWA UJĘTE W NAWIAS I BĘDĄCA AUTORSTWA BLOGERKI IZALUKA
Wirtualne Muzeum Dzisiejszych Żołnierzy Wyklętych
Szkoda strzępić język
Ilustracja. Aksamitna pięść (zwana "jojo", albo "piąstka Kaczyńskiego", nie mylić z "piątką Kaczyńskiego").
Materiał z archiwum operacyjnego KOMBRUDU.
Komentarze