Arystoteles zdecydowanie opowiada się za pojęciem sprawiedliwości skoncentrowanym na wspólnocie: „Dobro w sferze polityki to sprawiedliwość; a sprawiedliwość polega na tym, co sprzyja wspólnemu interesowi ”. Ile dzisiejszych dyskusji politycznych - czy to dotyczących aborcji, małżeństw homoseksualnych, imigracji, polityki gospodarczej czy czegokolwiek innego - odnosi się raczej do wspólnego dobra niż do solipsystycznych i dziecinnych argumentów na temat „praw” i „sprawiedliwości”?
Chociaż Arystoteles jest zdecydowanie bardziej „burżuazyjny” niż Platon, jest on równocześnie pełen wzgardy wobec egalitarnych ekscesów, które przejawiają się w demokratycznym ekstremizmie i egoistycznym indywidualizmie. Arystoteles zauważa, że niektóre demokracje są tak ekstremalne, iż faktycznie podważają istnienie państwa, a zatem nie przetrwają tak długo, jak umiarkowana demokracja. Pisze z wielką elokwencją o „fałszywej koncepcji wolności”, która tak często uwodzi współczesnych:
"Natomiast w państwach demokratycznych, które potocznie i nieściśle za takie uchodzą, występuje zjawisko przeciwne ich interesowi, a przyczyną jego jest fałszywe rozumienie pojęcia wolności. Dwie są mianowicie cechy, zdające się znamionować demokrację: panowanie większości i wolność. Otóż sprawiedliwość, jak błędnie mniemają, równoznaczna miałaby być z równością, a równość według ich mylnego mniemania polegać miałaby na tym, że wola ludu bezwzględnie rozstrzyga; wolność zaś miałaby się wyrażać w tym,że każdy robi, co mu się podoba. Toteż w takich demokracjach żyje każdy, jak chce i „wedle swego upodobania" — jak mówi Eurypides. A przecież jest to zupełnie błędne. Nie należy bowiem uważać tego za niewolę, lecz za wyzwolenie z niewoli, jeśli się żyje według dobra wspólnoty państwowej."
Jest to fragment b.interesująćego tekstu francuskiego autora dotąd nietłumaczonego na język polski, Guillaume Durochera. Całość tekstu tutaj: https://www.salon24.pl/u/wawel/970022,o-demokracji-prawie-sprawiedliwosci-roznorodnosci-i-dobru-wspolnoty