Czasem (im częściej i regularniej tym lepiej) trzeba się wyciszyć, odetchnąć światłem i spokojem. Przeróżni psychopaci, socjopaci, kandydaci na "bogów" i zbawców, tłuste koty krajowe i międzynarodowe, duszożercy, projektanci cudzych żywotów i sztucznych, koproidalnych rajów, wysoce szkoleni hochsztaplerzy, plemienni, profesjonalni kanibale - chcą nas zalać swym wewnętrznym bagnem. Wykorzystać cynicznie naszą niewinność, by potem ją unicestwić. I zatopić nas swoim chaosem, poronioną ćwierćmyślą.
Musimy bezustannie - w ogniu walki - dbać o swoją higienę.
W ramach oczyszczenia proponuję niezwykłą muzykę Nicholasa Lensa i Nicka Cave`a.
A po niej lekturę mojego sonetu.
Z dwunastu poniższych utworów (tyle liczy cała ta przepiękna płyta) każdy zapewne wybierze inny jako swój ulubiony. I na pewno zapomni o świecie walczących gangsterów i oszustów...
SONET
Smukłe kolumny nóg, kolan, przedsienie
chramu, miasta przedmurze, liczba, przestrzeń,
przestrzeń niema, liczba ciała niesie,
przestrzeń jest, nie ma, modlitwa - spojrzenie
oczu, co zrozumiały, że skąd patrzą
i dokąd – to im się tu nie okaże.
Świątynię, ku której zmierzają – chociaż
jej nie widzą – na ramionach mdłych taszczą.
Granią najemnych wyrobników szeregi długie
a ścieżką – mierniczych liny splątane,
kroczy pochód krzyżujących się spojrzeń
mgły krawędzią, dzidą złota, rysunkiem
kół na piasku. Ziemski przebyt nam dano
tu, już wiem po co… - nic więcej nie powiem.
© wawel
--------------------------------------------------------------------------------

Mikalojus Konstantinas Ciurlionis, FRIENDSHIP, 1906