Idzie nowe. Nowy fundamentalizm. Portale internetowe usuwają komentarze i notki krytycznie odnoszące się do różnych obsesji politycznej poprawności. Rok 1984 już jest z nami. A zaczynało się niby niewinnie. Wyglądało jako wyjątek od reguły wolności słowa. Była to "afera" z kukiełkami Basi Pieli i towarzyszącymi im gadżetami. Porażony absurdem restrykcji napisałem wtedy notkę o satyrze politycznej i o tym, że prawo do niej jest nieredukowalną cechą zachodniej cywilizacji. Notka miała ok. 600 odsłon. Powtarzam ją dzisiaj, bo trzeba podnosić alarm, gdy dzieje się to, co się dzieje.
To, co ma miejsce od czasu emisji kukiełkowej satyry politycznej B.Pieli woła o pomstę do nieba. Takiej ilości nonsensów, banialuk, sofizmatów, aktów neomarksistowskiego terroru intelektualnego oraz jakichś dziwnych, obcych wtrętów azjatyckiego szowinizmu – długo nie było.
S24 także zakwitł tymi kwiatkami nonsensu, wszelakich indywidualnych idiosynkrazji. Dyskusje w sieci o rzeczonej satyrze lalkowej są tak pozbawione ziarna sensu, nie mówiąc o kompletnym braku argumentów z historii sztuki i historii kultury i cywilizacji łacińskiej, że sprawia to wrażenie, jakby jakiś tajfun przeleciał przez umysły i wyprał je, zresetował. Ludzie zdają się zapominać podstawowe pojęcia kręgu cywilizacyjnego łacińskiego.
Toną w prezentacji swoich gustów, sympatii, masturbowaniu się swoimi sympatiami estetycznymi – nikt nie definiuje, nie szuka istoty, substancji omawianego zjawiska, fenomenu czy gatunku sztuki zaangażowanej. Wygląda to wszystko jak krajobraz po czystce marksizmu kulturowego poczynionej w mózgach niezauważalnie.
Ludzie wybrzydzają na to, że karykatury wyglądają... karykaturalnie! Oburzają się, że satyra... deformuje, a groteska monstrualnie deformuje. Piszą, że nie lubią deformacji, albo że nie lubią TAKICH deformacji. A co mnie obchodzi, kto jakich deformacji nie lubi. O to jest miejsce spierać się w piwialni, a nie publicznie na blogach. Jeśli już dyskutujecie o satyrze Basi Pieli, to bardziej niż proporcjum znajcie choć elementy historii satyry, historii sztuki oraz zarys rozwoju gatunków literackich, działów sztuk plastycznych. Nie mówię o historii choćby satyry rzymskiej. Mówię o zdroworozsądkowej znajomości środków, celu i toposów każdej satyry. Zamiast tego mamy próby wygładzania, poprawiania, korektowania politycznego (i to z prawej dokonywanego strony), uładzania i dopasowywania do gustów jakiejś Ani, Frani i Wojtka z Pcimia. Strach można przeżyć wyobrażając sobie, co by pozostało z literatury Greków i Rzymian, gdyby poddano ją obróbce naszych bogobojnych prawicowców. Wspaniały, pełen żądeł długich, wyrafinowanych i piekielnie ostrych Lukian z Samosat zmieniłby się pod nożem cenzorskim naszych prawiczków w oczywistego, przydługiego i nudnawego Plauta. Arystofanesa tak by wykastrowali, że zostałyby z jego sztuk pojedyncze, niezrozumiałe sentencje. Rasowe satyry Juwenala zmieniłyby się w teksty z dzisiejszych kart świątecznych.
To, co potępiają owi democi i fanatycy przyzwoitości to liczące dekady wieków klasyczne toposy satyryczne – dewocja, worki ukradzionego grosza publicznego, seks-ekscesy celebrytów i świętoszków, sekciarskie rytuały, bycie marionetką sterowaną przez inne, zewnętrzne siły, lalką nakręcaną, koniem trojańskim, psem władzy, bycie patologicznym kłamcą na stanowisku publicznym, nepotyzm rodzinno-plemienny. Kilka toposów, parę figur na planszy – figur znanych od wieków i dających się policzyć na palcach obu dłoni, bo pokrywających się w dużej mierze z kodeksem grzechów głównych.
Satyra to nie zgłoszenie przestępstwa, nie musi przedstawiać dowodów, ba, spełnia swą funkcję właśnie wtedy, gdy dowodów nie da się zebrać, a większość wie o kimś w czym on wykracza poza prawa strzeżenia dobra wspólnoty.
I wtedy wkracza niezłomny, ostry, odważny i wojowniczy Arystofan, Juwenal, Lukan, Breughel, Bosch. I mówi, alarmuje nie przebierając w środkach. Pieniądze sypią się z odbytu, trony są kloakami, ludzie wychodzą z odbytu w ślepych pochodach, fale morskie tną opętane statki ze zdemenciałą załogą, niezależnie od tego, czy tymi nawami są państwo, czy kościół, czy partie polityczne, czy sekty skupione wokół opętanych przywódców. Nagość, elementy skatologii, teratologii, półpornografii (pół, bo usprawiedliwionej celem) – to wszystko to codzienność wielkich satyryków i karykaturzystów. Mieszczańskie gusta w historycznej skarbnicy satyry, to tak, jakby aptekarza uczynić szefem sztabu generalnego na wojnie.
Satyra żyje więc kilkoma toposami, nie ma potrzeby poszerzania ich liczby. Cała przyjemność obcowania z satyrą i polityczną karykaturą bierze się z... różnicy w kresce, z mistrzostwa kreski. Satyra taka jak Plastusie, gdzie słowa występują jedynie śladowo cała oparta jest na oddawaniu świata polityki i celebry za pomocą obrazu. Kreska Basi Pieli jest mistrzowska a obiekty groteskowo karykaturowane dobrane są z sensem, za pomocą dość trafnego algorytmu. A temat, mój Boże, nikt nie wymyśli nic więcej niż 7 grzechów głównych, albo mówiąc językiem służb – korek, worek i rozporek, czyli 3 gatunki haków na ludzką słabość i małość. Posiadanie haków na kogoś, to w pewnym sensie też... rodzaj satyry. Satyra stosowana niejawna. A potrzebna jest jawna. Polska fikcja polityczna i reformatorska od okrągłego stołu żywiona jest wzajemnym zahakowaniem kast udających zatroskane reprezentacje swoich wyborców. Polska jest tak chora i zainfekowana paramafijnymi metodami wzajemnego zaszantażowywania każdego przez każdego, że taka właśnie satyra, jak Basi Pieli jest pilnie niezbędna, by uczyć społeczeństwo dystansu, co mogłoby być zaczynem kształtowania się nowych elit i środowisk politycznych.
KARYKATURY Z WOLNEGO ŚWIATA (PRÓBKA)
Ilustracja do powieści Dickensa - Oliver Twist przedstawiająca jednego z bohaterów powieści, Żyda Fagina, przywódcę gangu przestępczego
Niemiecka satyra uliczna. Posądzi więc Niemców prezes za oszczerstwo, że uprawia sado-masochizm?
Niemiecka satyra na Merkel. Merkel jako krwiożerczy pająk Czarna Wdowa.
Karykatura autorstwa mistrza Daumiera.
Tak można w satyrze potraktować godło państwowe
Austriacki satyryk o... austriackiej mentalności (rodzinny wieczór wspomnień)
Satyra protestująca przeciw zabójstwom palestyńskich dzieci dokonywanym przez Izrael
Państwa ze złodziejskimi workami
Francesco Goya
Jego Ekscelencja Andrzej od Przyjaciół
Piotr Brueghel Młodszy (1564–1637/1638), Pochlebcy, ok. 1592, Maastricht, kolekcja prywatna.
Muzeum Karykatury w Krems nad Dunajem, Dolna Austria.
KONIEC WOLNEGO ŚWIATA