wb3634 wb3634
103
BLOG

AVE CAESAR IMPERATOR, A CZAS APOKALIPSY....

wb3634 wb3634 Polityka Obserwuj notkę 2

AVE CAESAR IMPERATOR, MORITURI TE SALUTANT,

czyli

CZAS APOKALIPSY...

I znów doznałem koszmarnego rozczarowania.

Potwierdziła się reguła : Kto chce – szuka sposobu, Kto nie chce – szuka powodu….

Nikt, nie omijając naczelnika tysiąclecia państwa, nie ma pomysłu na Polskę dziś, nie ma wizji Polski jutra, nie wspominając o systemowym utrwaleniu zmian. Chodzi tylko o władzę, o administrowanie "bieżączką", o konfitury.

Pokazała to także wczorajsza debata prezydencka, pokazało porozumienie wodza z "miękkim kręgosłupem" Gowinem, odtrąbione rzecz jasna jako sukces, choć było ustawką.

A ciemny lud z ulgą odetchnął.

Poniższy artykuł pochodzi z dnia dzisiejszego. Ja o tym piszę od 2014 roku i z uporem maniaka wracam do tematu co jakiś czas. Zainteresowanie jak widać znikome. Ale 6 lat temu mieliśmy prosperity. Teraz jest zaraza, po niej przyjdzie kryzys. A po nim płacz i zgrzytanie zębów.

Nie mówcie że nie przestrzegałem. Nie mówcie, że nie dałem recepty na to co nieuchronne : Remedium się nazywa ALGORYTM BARTOSIKA.

A czemu właśnie on ? Bo stwarza systemowe warunki "państwa pomocniczego", a więc zredukowanego do funkcji koniecznych, w warunkach masowych zwolnień i konieczności zapewnienia dochodu podstawowego, podstawowego koszyka usług medycznych, czy emerytury państwowej WSZYSTKIM !

ALTERNATYWĄ JEST CHMURA NAD STRATOSFERĄ, LUB SZCZEPIONKI GATES'A !!!

(https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/nauka-i-technika/roboty-zabior%C4%85-nam-prac%C4%99-jakie-zawody-znikn%C4%85/ar-BB13GPB1?ocid=msedgdhp)

Zapewne wielu zna tę legendę : Gdy Noe przystąpił do budowy Arki, wielu ludzi spoglądało w błękitne, rozsłonecznione niebo i pukało się w głowę. Aż któregoś dnia nastały ulewy.

Mahatma Gandhi, definiując drogę krzyżową „nowego” pisał : „Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz.”

Lecz pomimo tego przekonywał : „ Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie.”

Oczywiście, zachowując właściwe proporcje, ja ze swym maniakalnym uporem, od lat staram się promować – daleką od obowiązującej obecnie i poprawnej politycznie doktryny - geopolityczną wizję i reorientację oraz realistyczne myślenie pod kątem wiedzy, że wiek XXI będzie wiekiem Azji.

Temu m.in. celowi służyła lansowana przez 14 lat idea transkontynentalnej magistrali szerokotorowej EurAsiaRegina, która w grudniu 2014 roku zmaterializowała się pod postacią enuncjacji prezydenta Chin o projekcie budowy "Jedwabnego Szlaku, w formie Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, w postaci szczytu 16 państw Europy Środkowo-Wschodniej z udziałem i na zaproszenie premiera ChRL, na którym Polska miała szansę objąć rolę lidera, a który tak arogancko zlekceważyła - swoją nieobecnością na właściwym szczeblu.

Jesteśmy w przededniu niesłychanie doniosłych wydarzeń, które mają ten związek z geopolityką, że nie podjęte i nierozwiązane – zatrząsną fundamentami dotychczasowego ładu i obalą mocarstwową pozycję dotychczasowych hegemonów.

Nad światem krąży widmo zarazy i kryzysu, katalizujące wcześniejsze zagrożenia.

Bo już wcześniej, nad cywilizacją Zachodu zawisła groźba implozji.

Wszystko wskazuje na rychłą zapaść wykreowanego zwłaszcza w ostatnich dwóch stuleciach – monstrualnego systemu finansowego, opartego o pieniądz odsetkowy, częściowe rezerwy w polityce kredytowej i całkowite odejście od standardu złota. Że nie wspomnę o - skrajnie hazardowych - instrumentach pochodnych.

Lecz zanosi się także na bezpowrotne odejście od idei państwa opiekuńczego, z horrendalnie rozdętym i kosztownym systemem opieki społecznej i zdrowotnej opartej o zasadę solidaryzmu społecznego, implikującej katastrofalne narastanie długu publicznego.

Ta zwłaszcza kwestia w demokratycznych państwach społeczeństw roszczeniowych – grozi erupcją na wcześniej niespotykaną skalę. Ale kwestię tę skrupulatnie się pomija w debacie publicznej, albowiem nikt nie wie, jak ją rozsądnie rozwiązać.

Tymczasem, poza wszelkim sporem jest konstatacja kluczowych dla rozwiązania problemu – faktów , że :

- rośnie w dużym tempie liczebność populacji ludzkiej,

- wydłuża się radykalnie średni wiek człowieka w cywilizacjach zachodu,

- znacząco spada rozrodczość białego człowieka,

- gwałtownie się poszerza stopień eliminacji siły żywej z procesów pracy, wskutek postępującej mechanizacji, automatyzacji i robotyzacji, przez co liczba płatników podatków i składek w systemie tradycyjnym, ulega radykalnej redukcji. A one wszak są „kroplówką” państwa opiekuńczego, wskutek czego zdolność do wypełniania tej roli dramatycznie spada,, zaś stopień zadłużenia państwa – wykładniczo rośnie.

Profesor Yuval Noah Harari, ur. w 1976 r., wykładowca Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, autor książki „Sapiens: A BriefHistory of Mankind” („Sapiens: krótka historia ludzkości”), stawia i uzasadnia złowieszczą tezę : " Istnieje spore prawdopodobieństwo, że w XXI wieku większość ludzi utraci – zresztą wielu już traci – swoją wartość militarną i ekonomiczną. Epoka mas się skończyła. Nie jesteśmy już w trakcie I wojny światowej, w której bierze się miliony żołnierzy, daje im karabiny do ręki i każe biec naprzód. To samo dzieje się w gospodarce. Być może najważniejsze pytanie w ekonomii XXI wieku będzie brzmiało: jakie w roku 2050 będzie w gospodarce zapotrzebowanie na większość ludzi?"

W roku 2000, w moim eseju "Polska; pragnienie i nadzieja sukcesu" ten temat także podniosłem. Zwróciłem uwagę, że mechanizacja, informatyka, robotyka, we wszystkich sferach ludzkiej aktywności, niebawem uczynią pracę "zajęciem dla elit".

Czy to oznacza, że większość populacji będzie zbędna ? Będzie ciężarem dla pracującego społeczeństwa ? Że z punktu widzenia ekonomii - są LUDŹMI ZBĘDNYMI ???

Czy współczesna diagnoza prof.Yuval Noah Harari - nie brzmi dramatycznie złowrogo, lecz uzasadniają ją procesy dziejowe, szybujący rozwój technologii ?

OTÓŻ JEST W GŁĘBOKIM, PRYNCYPIALNYM BŁĘDZIE !

Współczesnym światem, rządzi 1% najbogatszych. Współczesnym światem rządzi także pazerność i strach. Również tych najbogatszych.

Sprowadzając rolę mas do wartości militarnej i wytwórczej - oczywiście profesor ma rację. Tu rola czynnika ludzkiego ulega szybko postępującej marginalizacji. Wojny wygrywa automatyka, produkcję wykonuje robot.

Czyżbyśmy się więc znaleźli w ślepym zaułku ?

Czy to "kwadratura koła" ?

NIE !

Człowiek, nawet ten najbardziej zmarginalizowany, jest tej szczupłej garstce najbogatszych - POTRZEBNY JAKO KONSUMENT !!!

Bez popytu - nie ma podaży, owej siły implikującej inwestycje, a więc także kreującej NIEBOTYCZNE ZYSKI !

Jest więc potrzeba znalezienia panaceum na wykreowanie instrumentów, które nawet osobom systemowo bezrobotnym i zmarginalizowanym dadzą siłę kreowania popytu.

Niezbędną im do życia, konieczną dla zwielokrotniania zysków plutokratów.

Przytoczone konstatacje i profesorska opinia, wymagają dziś wysiłku na miarę BUDOWY ARKI. By uprzedzić burzę, która niechybnie nadciąga.

Lecz fundamentalnym warunkiem powodzenia, jest zredukowanie funkcji i roli państwa, stosownie do zasady pomocniczości wszystkich jej szczebli.

Ale nie mniej kluczową jest rewolucja w podatkach.

Idealnym byłoby, by podatek był jeden, powszechny, prosty i od bezspornej podstawy.

Poniżej, na przykładzie dostępnych danych z roku 2014, wychodząc z definicji „podstawy”, rekomenduję rozwiązanie, które spełnia wszystkie powyższe warunki brzegowe :

PKB (czyli Produkt Krajowy Brutto), jest ex definitione niczym innym z perspektywy firmy, jak wartością dodaną, a więc różnicą pomiędzy wartością wytwórczości całkowitej (globalnej) jednostki, pomniejszoną o poniesione na tę wytwórczość nakłady, wytwórców, w tym obcych rezydentów w kraju. PKB kieruje się kryterium terytorialno-geograficznym, a uwzględniwszy jego powszechność – dotyczy też bezwarunkowo podmiotów zagranicznych, dziś w części lub całości zwolnionych z opodatkowania.

Za rok 2014, PKB Polski, wyniósł 1 bilion 729 miliardów złotych (1.729 mld PLN).

Dochody budżetu państwa wyceniono na rok 2014 na 277 miliardy złotych, zaś wydatki oszacowano na ca 325 miliardy złotych.

O budżecie państwa nic dobrego powiedzieć nie sposób. Obrazuje on kondycję bez umiaru rozdętego, chorego państwa, ingerującego – wbrew zasadzie pomocniczości – w dziedziny i życie swych obywateli w stopniu niesłychanym.

Lecz by nie wywoływać społecznych wstrząsów, by nie prowokować przesadnej erupcji niezadowolenia, na starcie ( i tylko) należy przyjąć poziom wydatków – za wiążący.

Jak więc i czym zapewnić zasilanie budżetu ?

JEDYNYM, JEDNOLITYM, POWSZECHNYM I PROSTYM PODATKIEM OD PKB.

Jego wysokość w punkcie startu wyznaczy stosunek wydatków budżetu do PKB, a więc w omawianym przykładzie, będzie to ca 18,7%.

Z TENDENCJĄ DO MALENIA w miarę postępu w reformowaniu państwa.

A zważywszy, że dzisiejsze podmioty gospodarcze (oczywiście te które płacą) asygnują do budżetu podatki i parapodatki – na poziomie ca 55% i więcej - postęp będzie radykalny.

I Z PEWNOŚCIĄ DYNAMICZNIE AKTYWIZUJĄCY polską gospodarkę.

Tylko potrzebna jest rewolucja na miarę Wilczka.

Lub 10.500 ustaw i rozporządzeń, skasowanych w Australii dla ożywczego pobudzenia kraju.

CZY TAKĄ, LUB JAKĄKOLWIEK INNĄ PROPOZYCJĘ USŁYCZELIŚCIE Z UST wodza lub kandydatów wczorajszej debaty ?

Wiec nie macie za co i za kogo umierać....

wb3634
O mnie wb3634

nonkomformistyczny idealista,ambitny i konsekwentny w działaniu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka