wb3634 wb3634
155
BLOG

RÓBMY SWOJE

wb3634 wb3634 Polityka Obserwuj notkę 1

RÓBMY SWOJE !

Dobiegła końca doniosła i owocna w skutkach wizyta Andrzeja Dudy w Państwie Środka. Oceniając po nadanej jej przez gospodarzy randze i ceremonialnej oprawie, po przebiegu i rezultatach, oraz towarzyszącym jej, międzynarodowym, życzliwym Polsce entourage'u przywódców państw Europy Środkowo-Wschodniej, wybór Chin - padł na Polskę.
Deklaracje o strategicznym partnerstwie, podpisane umowy, rokują bliskie, przyjacielskie kontakty i współpracę w przyszłości.
W polskojęzycznych, opanowanych w 90% przez kapitał niemiecki - mediach, zaległa lodowa cisza. Za to "wolna" prasa niemiecka podniosła wściekły jazgot. Zapewne i na salonach klangor ten rozlał się rezonansem, albowiem wszystkie znaki płynące z Pekinu wskazują, że apetyty Niemiec na stanie się europejskim hubem wymiany handlowej z Chinami - zostały utemperowane. Lecz polityka, a zwłaszcza dyplomacja - ma swoje rygorystyczne limity. Stąd publiczne deklaracje ministrów spraw zagranicznych Polski i Niemiec o braterstwie i bliskiej przyjaźni, w trakcie krótkiej wizyty Waszczykowskiego w Berlinie.
W tym kontekście, źle przyjęta w Moskwie wypowiedź o rewizji układu NATO-Rosja, była nieostrożnością, by nie rzec - głupotą. Tak głupie wypowiedzi poddają w wątpliwość sens słów i misji A. Dudy w Chinach. Czy to sabotaż ??? Jak sobie Waszczykowski wyobraża Polskę w roli "wrót" Chin w Europie w pogłębionym skonfliktowaniu z Rosją ???

Uczmy się zatem od Chińczyków. Stany Zjednoczone przeoczyły okres, w którym u ich boku i na ich oczach, ba.....z udziałem ich kapitałów - wyrósł rywal, który już zdystansował Amerykę, a może położyć kres światowej ich hegemonii.
Więc z całą bezwzględnością należy wdrożyć chińską ścieżkę rozwoju podług konfucjańskiej reguły : " W kraju dobrze rządzonym - wstyd jest być ubogim. W kraju źle rządzonym, jest hańbą być bogatym" oraz wskazówki tytana, który pchnął współczesne Chiny do udanej ekspansji na bazie doświadczeń Hong Kongu i Singapuru oraz zdefiniował ścieżkę wzrostu Chin - Deng Xiaoping’a ,który oparł chińską politykę na 6 spiżowych zasadach. 
Im to Chiny dziś zawdzięczają swą mocarstwowość,wielkość i potęgę: 
-obserwujcie chłodno i spokojnie (冷静观察), 
-zabezpieczajcie pozycje (站稳脚跟), 
-zdobywajcie zaufanie (沉着应付), 
-ukrywajcie własne możliwości (韬光养晦), 
-czekajcie na swój czas, nie wychodząc przed szereg (善于守拙), 
-nie podnoście głowy, żądając przywództwa (绝不当头).

Doświadczenia i osiągnięcia Chin ponad wszelką wątpliwość pokazują, że rozgłos, awanturnictwo - niczemu nie służą. Polska, jej dynamiczny wzrost i ekspansja na sąsiednie kraje Europy Środkowo-Wschodniej, jest potrzebna Chinom jako "wrota" na rynek Unii Europejskiej, lecz w nie mniejszym stopniu Ameryce, jako kordon i czynnik równoważący wspólną kontynentalną potęgę Rosji i Niemiec. Więc u głównych geopolitycznych graczy XXI wieku, Polska, w najgorszym razie może oczekiwać życzliwej obojętności dla jej dynamicznego rozwoju, bo jest on czynnikiem równowagi w rejonie mocarstw regionalnych i wyhamowuje ich rozrost. To pierwsza geopolityczna przesłanka dla szans naszego wzrostu.

Z drugiej strony, zwłaszcza pod wpływem inwazji ludów islamskich, Unia Europejska ulega dekompozycji i rozprzężeniu. Tak więc struktura, która uzurpowała sobie prawo do ingerencji, ba....zglajchszaltowania nieomal wszystkich dziedzin i prerogatyw państw narodowych, traci dotychczasowe instrumenty oraz siłę nacisku. Więc tak, jak rozpad imperiów po I wojnie światowej położył kres regulacjom Kongresu Wiedeńskiego z 1815 wieku i wyłonił szansę dla odrodzenia Polski po wojennych zmaganiach, tak wyjątkowo pomyślne rezultaty wizyty Andrzeja Dudy w Państwie Środka i co najmniej życzliwa obojętność Ameryki przy obiektywnym słabnięciu UE - stwarza Polsce niespotykaną od z górą 200 lat szansę odrodzenia i rozkwitu.

Ale by to osiągnąć, trzeba nam nie tylko bliskich i dalekich sojuszników oraz mocy i determinacji wewnętrznej.
TRZEBA NAM SPEKTAKULARNEGO WZROSTU EKONOMICZNEGO, który w podziw wprawi sojuszników i wrogów. Potrzebna nam Polska prężna, dumna i bogata.

A tę może tylko zapewnić :

LIST OTWARTY DO JEGO EKSCELENCJI DRA ANDRZEJA DUDY, PREZYDENTA RP. 
(Czemu służy „Algorytm Bartosika”)
Motto : 
Margaret Thatcher : „ Nie ma czegoś takiego jak „publiczne pieniądze”. Jeśli rząd mówi, że komuś coś „da”, to znaczy, że zabierze tobie. Bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy”.
Wiek XXI, w obliczu globalizacji świata, stawia przed społecznością międzynarodową dwa fundamentalne wyzwania i dylematy : upowszechnienie sprawiedliwości społecznej, oraz obrony ziemi w poczuciu przeświadczenia, że Ziemia jest wspólnym domem i niezbywalną wartością, całej bez wyjątku ludzkości.
Przebiegająca w tym duchu jubileuszowa, 70 sesja ONZ, zdaje się to bezspornie potwierdzać. Lecz nie arbitralne decyzje organów i prominentów nawet najwyższego szczebla, lecz rozwiązania systemowe, mogą być źródłem poprawy. Polska zaś, w obronie i dążeniu do wyniesienia swojej wewnętrznej i międzynarodowej pozycji, może stać się swoistym laboratorium testowania naprawy rzeczywistości, a przez to także beneficjentem płynących z niego korzyści. I z pierwszeństwa. Inni pójdą dopiero przetartą już, więc nie premiowaną atrybutem nowości – ścieżką.
Jesteśmy naocznymi świadkami dwóch złowróżbnych trendów w rozwoju cywilizacji : fali wędrówek ludów w poszukiwaniu bezpieczeństwa i dobrobytu, oraz zmian klimatycznych na Ziemi. I oba są pochodną oparcia wzrostu naszej cywilizacji o kategorię zysku, jako motywu i katalizatora ludzkiej kreatywności i nowatorstwa w odkrywaniu świata. Nic równie zwięzłego i równie zakorzenionego w ludzkiej mentalności – dotąd nie wynaleziono, więc nie sposób z tym skutecznie walczyć. Lecz gdy motywacja ta, przybiera zagrażające ładowi społecznemu, czy nawet bytowi planety – żarłoczne i drapieżne formy, pora się zastanowić nad zmianą paradygmatów.
Gdy półtora wieku temu, kanclerz Otto von Bismarck opracował i wdrożył system opieki społecznej by zapobiec ówczesnej masowej emigracji Niemców do Ameryki, było to rozwiązanie, na owe czasy rewolucyjne, które w świadomości społecznej, na dekady i stulecia zakorzeniło się jako niezmienne.
Ale nic błędniejszego : nic nie jest nam dane na wieczność.
System, oparty na opodatkowaniu pracy żywej, w obliczu postępu organizacyjnego, technicznego i technologicznego, wobec mechanizacji, automatyzacji, robotyzacji i informatyzacji, przy równoległym dynamicznym wzroście populacji ludzkiej i jednostkowym wydłużeniu życia o dekady – musiał się nieuchronnie załamać. Bo czerpie z opodatkowania pracujących, których z natury rzeczy – ubywa, gdy równocześnie silnie rośnie dynamika demografii. Ten system, jest dziś w istocie złowieszczą iluzją. Ten system jest bankrutem i potencjalnym rozsadnikiem ładu społecznego. Lecz na jego straży stoją indywidualne i grupowe egoizmy, stoją starcy, zainteresowani utrzymaniem status quo, stanowiący dziś w Polsce 25% najbardziej zdyscyplinowanego elektoratu. Elektoratu jego pieszczoszków. To dlatego system ten choć przebrzmiały i zmurszały, trwa póki co niezmiennie. Wypychając miliony młodych Polaków na emigrację. Przez co zwrotnie – sam na siebie – sprowadza zagładę. Piszę o tym od dawna….
Nad cywilizacją Zachodu zawisła więc groźba implozji i anihilacji. Wszystko wskazuje na rychłą zapaść wykreowanego zwłaszcza w ostatnich dwóch stuleciach – monstrualnego systemu finansowego, opartego o pieniądz odsetkowy, częściowe rezerwy w polityce kredytowej i całkowite odejście od standardu złota. Że nie wspomnę o - skrajnie hazardowych - instrumentach pochodnych.
Lecz zanosi się także na bezpowrotne odejście od idei państwa opiekuńczego, z horrendalnie rozdętym i kosztownym systemem opieki społecznej i zdrowotnej opartej o zasadę solidaryzmu społecznego, implikującej katastrofalne narastanie długu publicznego.
Ta zwłaszcza kwestia w demokratycznych państwach społeczeństw roszczeniowych – grozi erupcją na wcześniej niespotykaną skalę. Ale kwestię tę skrupulatnie się pomija w debacie publicznej, albowiem nikt nie wie, jak ją rozsądnie rozwiązać.
Tymczasem, poza wszelkim sporem jest konstatacja kluczowych dla rozwiązania problemu – faktów , że :
- rośnie w dużym tempie liczebność populacji ludzkiej,
- wydłuża się radykalnie średni wiek człowieka w cywilizacjach zachodu,
- gwałtownie się poszerza wspomniany już stopień eliminacji siły żywej z procesów pracy, wskutek postępującej mechanizacji, automatyzacji i robotyzacji, przez co liczba płatników podatków i składek w systemie tradycyjnym, ulega radykalnej redukcji. A one wszak są „kroplówką” państwa opiekuńczego, wskutek czego zdolność do wypełniania tej roli dramatycznie spada,, zaś stopień zadłużenia państwa – wykładniczo rośnie.
Profesor Yuval Noah Harari, wykładowca Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, autor książki „Sapiens: A Brief History of Mankind” („Sapiens: krótka historia ludzkości”), stawia i uzasadnia złowieszczą tezę : " Istnieje spore prawdopodobieństwo, że w XXI wieku większość ludzi utraci – zresztą wielu już traci – swoją wartość militarną i ekonomiczną. Epoka mas się skończyła. Nie jesteśmy już w trakcie I wojny światowej, w której bierze się miliony żołnierzy, daje im karabiny do ręki i każe biec naprzód. To samo dzieje się w gospodarce. Być może najważniejsze pytanie w ekonomii XXI wieku będzie brzmiało: jakie w roku 2050 będzie w gospodarce zapotrzebowanie na większość ludzi?"
W roku 2000, w moim eseju "Polska; pragnienie i nadzieja sukcesu" ten temat także podniosłem. Zwróciłem uwagę, że mechanizacja, informatyka, robotyka, we wszystkich sferach ludzkiej aktywności, niebawem uczynią pracę "zajęciem dla elit".
Czy to oznacza, że większość populacji będzie zbędna ? Będzie ciężarem dla pracującego społeczeństwa ? Że z punktu widzenia ekonomii - są LUDŹMI ZBĘDNYMI ???
Czy współczesna diagnoza prof.Yuval Noah Harari - nie brzmi dramatycznie złowrogo, lecz uzasadniają ją procesy dziejowe, szybujący rozwój technologii ?
OTÓŻ JEST W GŁĘBOKIM, PRYNCYPIALNYM BŁĘDZIE !
Współczesnym światem, rządzi 1% najbogatszych. Współczesnym światem rządzi także pazerność i strach. Również tych najbogatszych.
Sprowadzając rolę mas do wartości militarnej i wytwórczej - oczywiście ma rację. Tu rola czynnika ludzkiego ulega szybko postępującej marginalizacji. Wojny wygrywa automatyka, produkcję wykonuje robot.
Czyżbyśmy się więc znaleźli w ślepym zaułku ?
Czy to "kwadratura koła" ?
NIE !
Człowiek, nawet ten najbardziej zmarginalizowany, jest tej szczupłej garstce najbogatszych - POTRZEBNY JAKO KONSUMENT !!!
Bez popytu - nie ma podaży, owej siły implikującej inwestycje, a więc także kreującej NIEBOTYCZNE ZYSKI !
Jest więc potrzeba znalezienia panaceum na wykreowanie instrumentów, które nawet osobom systemowo bezrobotnym i zmarginalizowanym dadzą siłę kreowania popytu.
Niezbędną im do życia, konieczną dla zwielokrotniania zysków plutokratów.
Przekleństwem współczesnych nam czasów, jest galopująca przez świat pazerność, owo nieumiarkowanie w pogoni za zyskiem oraz konsumpcjonizm, tak szkodliwe dla globu, tak wrogie poczuciu sprawiedliwości społecznej.
Opodatkowując ZYSK I KONSUMPCJĘ – a nie pracę, zyskujemy masowy w swej skali dopływ środków budżetowych - z równoległym uwolnieniem aktywności i zapobiegliwości społecznej, zadość czyniąc zarazem kanonom sprawiedliwości społecznej i racjonalnej eksploatacji zasobów ziemi. Zyskują BUDŻET, SPRAWIEDLIWOŚĆ I ZIEMIA. Bo konsumentem jest każdy, pracownikiem lub przedsiębiorcą – nie wszyscy. A z czasem, będą to tylko elity, które w żadnym razie nie udźwigną ciężaru danin publicznych.
Operując elastycznie tym instrumentem, na zasadzie swoistej retencji lub poluzowania, można balansować między poczuciem sprawiedliwości społecznej i niezmiennie motywowanego zyskiem – pobudzenia rozwojowego. Z zachowaniem respektu dla środowiska naturalnego.
System, do którego konsekwentnie zmierzam, niesie z sobą ze wszech miar korzystne implikacje. Bo jest to instrument, który jest bezsprzecznie :
1/ Prosty, przejrzysty, powszechny i niezawodny oraz tani jako narzędzie fiskalne,
2/ Jest narzędziem dyscyplinującym budżet i redukującym państwo do granic niezbędnej pomocniczości,
3/ Jest środkiem implikującym dopływ kapitałów, inwestorów oraz wywołującym intensywny rozwój gospodarczy, równolegle z drenażem mózgów z otoczenia,
4/ Jest bezspornym czynnikiem radykalnej redukcji bezrobocia, depopulacji i degradacji demograficznej.
Oczywistość wymienionych implikacji, jest niewątpliwa, przy bliższym poznaniu jego istoty.
Toteż kluczową dla sukcesu Polski w nieodległym horyzoncie czasowym, jest rewolucja w podatkach.
Idealnym byłoby, by podatek był jeden, powszechny, prosty i od bezspornej podstawy.
Poniżej, na przykładzie dostępnych danych z roku 2014, wychodząc z definicji „podstawy”, rekomenduję rozwiązanie, które spełnia wszystkie powyższe warunki brzegowe :
PKB (czyli Produkt Krajowy Brutto), jest ex definitione niczym innym z perspektywy firmy, jak wartością dodaną, a więc różnicą pomiędzy wartością wytwórczości całkowitej (globalnej) jednostki, pomniejszoną o poniesione na tę wytwórczość nakłady, wszystkich – bez wyjątku -wytwórców, w tym obcych rezydentów w kraju. PKB kieruje się bowiem kryterium terytorialno-geograficznym, a uwzględniwszy jego powszechność – dotyczy też bezwarunkowo podmiotów zagranicznych, dziś w części lub całości zwolnionych z opodatkowania.
Za rok 2014, PKB Polski, wyniósł 1 bilion 729 miliardów złotych (1.729 mld PLN).
Dochody budżetu państwa wyceniono na rok 2014 wyceniono na 277 miliardy złotych, zaś wydatki oszacowano na ca 325 miliardy złotych.
O budżecie państwa nic dobrego powiedzieć nie sposób. Obrazuje on kondycję bez umiaru rozdętego, chorego państwa, ingerującego – wbrew zasadzie pomocniczości – w dziedziny i życie swych obywateli w stopniu niesłychanym.
Lecz by nie wywoływać społecznych wstrząsów, by nie prowokować przesadnej erupcji niezadowolenia, na starcie ( i tylko) należy przyjąć poziom wydatków – za wiążący.
Jak więc i czym zapewnić zasilanie budżetu ?
JEDYNYM, JEDNOLITYM, POWSZECHNYM I PROSTYM PODATKIEM OD PKB.
Jego wysokość w punkcie startu wyznaczy stosunek wydatków budżetu do PKB, a więc w omawianym przykładzie, będzie to ca 18,7% , Z TENDENCJĄ DO MALENIA w miarę postępu w reformowaniu państwa.
A zważywszy, że dzisiejsze podmioty gospodarcze (oczywiście te które płacą) asygnują do budżetu podatki i parapodatki – na poziomie ca 55% - 75%, postęp będzie radykalny. I Z PEWNOŚCIĄ DYNAMICZNIE AKTYWIZUJĄCY polską gospodarkę.
Tylko potrzebna jest rewolucja na miarę Wilczka. Lub 10.500 ustaw i rozporządzeń, skasowanych w Australii dla ożywczego pobudzenia kraju.
Dixi et salvavi animam meam….
Waldemar P. Bartosik
vipinvestments@o2.pl

wb3634
O mnie wb3634

nonkomformistyczny idealista,ambitny i konsekwentny w działaniu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka