Stary Wdzydz Stary Wdzydz
1068
BLOG

Legenda o wodnej pannie

Stary Wdzydz Stary Wdzydz Rozmaitości Obserwuj notkę 4

W poprzedniej notce zaprezentowano początek legendy wraz z zagadką. Teraz czas na całość.


Jezioro, które dzisiaj nazywa się Wdzydzkie, kiedyś wyglądało zupełnie inaczej. Było nieco mniejsze, okrągłe i posiadało dużą wyspę. Właśnie tam, wpół drogi z Gdańska do Chojnic, swój gród wybudował dzielny rycerz, Boles. Nie miał syna, więc wszystko pozostawił córce Cyranie i zięciowi Sorce. Sorka przybył tu z odległych stron, lecz bardzo zżył się z miejscowymi. Tak samo jak teść, miał tylko jedną córkę, Wdzydzanę. Często zabierał ją do wsi, odwiedzali chłopów, gawędzili z nimi, pomagali. Dla każdego mieli dobre słowo i serdeczny uśmiech. Wszyscy ich bardzo lubili.

Ślepy los nie patrzy jednak, czy człowiek jest dobry czy zły. Sorkę spotkało wielkie nieszczęście: zmarła mu żona. Na wyspie zapanował smutek. Wokół wszystko rycerzowi przypominało żonę, więc nigdzie nie mógł znaleźć sobie miejsca. W końcu postanowił wrócić w rodzinne strony. Wdzydzana nie chciała wyjeżdżać. Jej ojczyzną było to jezioro i wyspa. Bała się nieznanego kraju. Wiele dni dyskutowała z ojcem. Sorka był nieprzejednany, za wszelką cenę chciał wyjechać i zabrać ze sobą jedyną córkę.

Nie widząc innego wyjścia, dziewczyna poszła po radę do starej wróżki, mieszkającej w lesie. Czarodziejka znała się na ziołach i umiała leczyć ciała oraz dusze. Niejednemu wróciła życie, posługując się nadziemskimi siłami i modlitwami. Dla Wdzydzany miała tylko jedną radę:
– Możesz pozostać tu na zawsze, ale musisz wyrzec się ludzkiej postaci. Jeśli chcesz, przmienię cię w rusałkę i zamieszkasz w jeziorze. Innego sposobu nie ma. Twój ojciec nie ustąpi i zabierze cię ze sobą.

Wdzydzana odeszła smutna. Po kilku dniach wróciła jednak do czarownicy:
– Ojciec jutro wyrusza. Zamień mnie, proszę, w rusałkę.

Wkrótce pluskała się w jeziorze, a swą siedzibę urządziła w wodnej głębinie. Zatroskany ojciec długo szukał córki. W końcu ukazała mu się jako rusałka. Wtedy zrozumiał, jak bardzo kochała tę ziemię. Pogodził się z jej wyborem, pożegnał i odjechał.

Wdzydzana zaś żyła spokojnie w wodach rodzinnego jeziora, ukazywała się rybakom i często śpiewała dla wieśniaków. Z radością spoglądała na wyspę i na znajomą wieś.

Aż pewnego dnia ujrzał ją stolem, który akurat przechodził w pobliżu. Serce zabiło mu mocniej. Zakochał się i zapragnął zdobyć tę uroczą zjawę.

Wdzydzana nie chciała oddać się stolemowi, więc szybko zniknęła mu z oczu. Ten rozpoczął poszukiwania. Zaczął kopać w miejscu, w którym zniknęła rusałka. Pracował kilka godzin, lecz niczego nie znalazł. Drugiego dnia zobaczył ją w innym miejscu. Sprowadził do pomocy swych braci i wspólnie prowadzili poszukiwania, ale Wdzydzany nigdzie nie znaleźli. Później ujrzeli ją kilka razy w różnych miejscach, więc je rozkopali.

We wszystkie rowy od razu napływała woda. W ten sposób powstały liczne odnogi, które jezioro posiada do dziś. Stolemy w dwóch miejscach przekopały też wyspę, dzieląc ją tym samym na trzy.

Można kliknąć PannęKtóregoś dnia Wdzydzana ukazała się znów na środku jeziora. Stolem natychmiast nabrał w koszulę ziemi, by rzucić na wodną pannę. Pech chciał, że rozdarło się stare płótno, a ziemia spadła do wody tuż przy brzegu i powstał tam wąski cypel. Rozzłoszczony olbrzym chwycił wielki kamień i rzucił, celując w rusałkę. Ona na szczęście umknęła, zaś głaz wbił się głęboko w dno, tworząc tam wielką głębię.

Zrezygnowane stolemy w końcu odeszły w swoje strony. Na jeziorze zapanował wreszcie spokój, ale miało ono teraz dziwaczny kształt – posiadało wiele odnóg i aż trzy wyspy. Największą z nich nazwano Sorką, a jezioro, od imienia rusałki – Wdzydze. Jeśli ktoś potrafi pokochać je tak, jak Wdzydzana, może ujrzy tam kiedyś wodną pannę i usłyszy jej przepiękny śpiew.

Opowieść dostępna: tutaj.


 

 Popieram prowadzoną w s24 akcję zbierania środków na operację Małgosi Siedlarz!
(kliknij)

 

Wdzydz. Stary Wdzydz.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości