Rutynowe bzdety w tym stylu - używane przez lewacko-arabskich zadymiarzy przy byle okazji - nagłośnione zostały tym razem przez pismo, który starało się dotąd zachowywać pozory obiektywizmu w kontekście BW. Oczywiście, postkomuna wyłaziła z niego zawsze wszystkimi porami, ale teraz buchnęła z grubej rury.
Tragikomiczne brednie Baumana - zwiastujące kres „politpoprawnej maskarady” - to także marketingowy „gimmick”, mający utrzymać „Politykę” na wierzchu (poza naskórkową przyjemnością, rzecz jasna). Zrównywanie Izraelczyków z III Rzeszą stosowane jest zawsze, gdy dolega kurza ślepota i brakuje innych argumentów.
Taka „retoryka” nasili się zapewne w lewicowych mediach - nie tylko w Polsce - przed planowaną na wrzesień 2011 przez Palestyńczyków farsą w ONZ z proklamowaniem państwa. BTW Baumana, wyparował z TLV w 1971 nie dlatego, że nie lubił Izraela, lecz dlatego, że studenci wypinali się na niego na Uniwersytecie Telawiwskim.
Tyle Pan Eliasz Barbur. Jako się rzekło - zgadzamy się ze wszystkim co napisał.
Jednak przeglądając stare teksty o Baumanie odkryliśmy jeden, który sprawił, że uznaliśmy iż musimy Profosora Baumana bronić. Tak, tak - nigdy nie przypuszczaliśmy, że do tego dojdzie - ale jednak doszło.
Oto bowiem parę lat temu Baumana zaatakował w Rzeczpospolitej Filip Memches, który pisząc o komunistycznej przeszłości profesora mówi:
kiedy bywa pytany o to, czy żałuje tego, co robił w młodości, odpowiada, że nie. Nadal szczyci się tym, że będąc politrukiem Ludowego Wojska Polskiego, uczestniczył w wyzwalaniu Kołobrzegu i Berlina spod jarzma III Rzeszy.
Ten fragment nami poruszył - bo ujawnia coś, co stanowi straszny problem dzisiejszej Polski, z którym to problemem my, Wielki Wódz, staramy się walczyć.
Po obaleniu komuny Polacy odrzucili całą wielką część swojej historii jaką jest Ludowe Wojsko Polskie. Nagle z dnia na dzień tradycje LWP zostały wymazane. Rocznica bitwy pod Lenino przestała być świętem. Dzień lotnictwa przeniesiono z rocznicy pierwszego patrolu bojowego pułku myśliwskiego Warszawa na rocznice zwycięstwa Żwirki i Wigury. Całe jednostki wojskowe przemianowano aby wymazać ich rodowód z LWP. I tak dalej. Ludowe Wojsko Polskie nagle okazało się armią okupacyjną a żołnierze, którzy w nim służyli prawie zdrajcami.
Uważamy to za straszną głupotę - a także zwyczajną niesprawiedliwość. Tak - Ludowe Wojsko Polskie powstało z inicjatywy Stalina. Tak - wśród jego dowódców były podejrzane typy jak na przykład Świerczewski. Ale masy żołnierzy, które w nim służyły nie były żadnymi komunistami ale zwykłymi chłopakami, którzy znaleźli się w ZSRR nie ze swojego wyboru na skutek wywózek i dla których wstąpienie do LWP było szansą na to aby - po pierwsze dostać jeść, po drugie - pójść do odwszalni, po trzecie - nie zostać wciągniętym do armii sowieckiej, po czwarte - wydostać się z ojczyzny proletariatu do Polski i na koniec - po piąte - jako bonus, na deser - przy okazji spuścić też lanie Niemcom. Pełno jest dzisiaj "niezłomnych patriotów" pitolących o tym, że służba w LWP to było "zniewalanie Polski" - ale zapewniamy ich, My, Wielki Wódz, że w roku 1943-44 dla ochotników pchających się do punktów rekrutacyjnych sprawy wyglądały inaczej: ich całą filozofię polityczną ujmuje dziwnym trafem nigdy przez cenzurę nie wycięta linijka z "Pieśni Pierwszego Korpusu ("Spoza gór i rzek..."):
Wczoraj łach, mundur dziś