donosi Gazwyb. Jacyś uczeni z Białegostoku wymyślili jakąś tam metodę zapisu danych… Nie bardzo rozumiemy o co chodzi – ale za to mamy dobrą pamięć i pamiętamy już turbinkę Kowalskiego, niebieski laser i polski grafen i inne podobne historie.
Dlatego jesteśmy sceptyczni.
Gdy uczony coś odkryje i ma w ręce wynalazek na którym można potencjalnie dobrze zarobić – to nie biega do gazet aby się tym chwalić, tylko w tajemnicy zdobywa fundusze na badania od zaufanych inwestorów, którym obiecuje udział w zyskach – a potem nagle wchodza na rynek z gotowym produktem i zarabiaja miliardy.
Jeżeli wynalazca opowiada o swoim odkryciu mediom i mówi, że potrzebuje rządowego wsparcia dla swoich badań – to jest znak, że w swój wynalazek nie wierzy i tylko chce wyrwać trochę państwowej kasy na badania. Nie będą to miliardy jakie można zarobić na prawdziwym odkryciu – ale z państwowego grantu też można żyć.
Prosze nam wybaczyć – ale jesteśmy sceptyczni w temacie tego odkrycia białostockich uczonych. Dlaczego jesteśmy sceptyczni? Właśnie dlatego, że pisze o nim Gazwyb. Skończy się tak jak poprzednio: merdia rozkręcą naciski, żeby rząd dał im kasę, pieniądze dostaną, coś tam zrobią, pokażą jakieś hokus-pokus, że niby jest postęp w badaniach ale trzeba jeszcze więcej pieniędzy, władze zarządają konkretnych efektów, efektów nie będzie, kasa zostanie odcięta – a uczeni zaczną gonić po redakcjach opowiadając jak głupi biurokraci niszczą polską naukę.
Widzieliśmy to już tyle razy, że nie zdziwimy się jeżeli zostanie to odegrane ponownie.
Inne tematy w dziale Technologie