Wielki Wodz Apaczow Wielki Wodz Apaczow
97
BLOG

Warszawianka

Wielki Wodz Apaczow Wielki Wodz Apaczow Kultura Obserwuj notkę 0

Dzisiaj kolejny odcinek cyklu o dziwnych losach znanych melodii. Poprzednie odcinki są tutaj, tutaj i tutaj.

Podczas powstania listopadowego francuski poeta Casimir Delavigne napisał pieśń „Warszawianka”. Jej polska wersja stała się znaną polską pieśnią patriotyczną.

Potem było powstanie styczniowe, podczas którego francuski oficer Franciszek Rocheburne, walczący po stronie polskiej, sformował oddział zwany „żuawami śmierci”.

Oddział miał swoją pieśń – „Marsz żuawów”.


Postanie styczniowe upadło a potem zaczęło się wrzenie prowadzące do rewolucji roku 1905. Wtedy to polski socjalista, podczas odsiadki w warszawskiej Cytadeli, postanowi napisać polską pieśń rewolucyjną. Z pierwszej Warszawianki z 1831 roku zapożyczył tytuł. A z marsza żuawów – melodię. Tak powstała Warszawianka 1905.


W zależności od tego czy śpiewali ją komuniści czy socjaliści miała dwie wersje tekstu, których tutaj nie omawiamy.

Podczas rewolucji 1905 melodia dostała tekst rosyjski i stała się niezwykle popularna w całym cesarstwie rosyjskim. A po rewolucji 1917 – w Sowietach. W międzyczasie Edward Elgar użył jej jako motywu w utworze Polonia.


Podczas wojny domowej trafiła do Hiszpanii stając się hymnem jednej z milicji anarchistycznych walczących po stronie sił republikańskich.

A po drugiej wojnie światowej trafiła do armii francuskiej. Jak konkretnie to miało miejsce – nie jest dla nas jasne. Mamy tu dwie teorie – możliwe, że obie błędne.

Pierwsza: pokonani w Hiszpanii republikanie uciekli do Francji a podczas wojny włączyli się we francuski ruch oporu – i nauczyli swojej pieśni Francuzów.

Druga: We Francji była liczna diaspora polska w której aktywni byli ludzie lewicy (np. Edward Gierek), którzy podczas wojny byli we francuskim ruchu oporu. I to oni zapoznali Francuzów z Warszawianką.


Efekt był taki, że melodia doczekała się słów francuskich i stała oficjalnym hymnem francuskiego 1 pułku spadochronowego.


Musimy przyznać, że z wszystkich wersji tej pieśni ta francuska podoba się nam najbardziej. Może dlatego, że mówi po prostu o obronie ojczyzny podczas gdy wersja polska to taki manifest multi-kulti i pitolenie o „zorzy wszystkich ludów zbratania”.

Więc czas na naszą propozycję: To jest fajna melodia i szkoda, że wojsko francuskie jej używa a polskie nie. Nie można by tak słów francuskich przetłumaczyć, trochę przerobić – i piosenkę użyć jako hymn jednej z polskich jednostek? Oryginalny multi-kulti tekst się do tego nie bardzo nadaje ale słowa francuskie to miód na serce nacjonalisty, więc są do zaakceptowania.

Propozycję powyższą polskim władzom wojskowym podajemy do myślenia. Na pewno jest w wojsku polskim jakiś batalion, który jeszcze swojego hymnu nie ma – a mógłby mieć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura