Marek Budzisz Marek Budzisz
792
BLOG

Bałkany wkrótce rosyjskie.

Marek Budzisz Marek Budzisz Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

             Dla Polski i polskiej opinii publicznej ostatni szczyt w Brukseli to tylko Donald Tusk i spory związane z jego kandydaturą. Ani to sprawa najważniejsza, ani nawet ważna. Przedmiotem dyskusji, czego w Warszawie nie zauważono, były również kwestie o niebo bardziej dla przyszłości Polski istotne, a mianowicie dalsze działania zmierzające do sformułowania wspólnej polityki obronnej, oraz sytuacja na Bałkanach, zagrożonych rosyjską penetracją.

W tej ostatniej kwestii wypowiedziała się publicznie tuż przed szczytem brytyjska premier, wzywając państwa Unii do działań mających na celu przeciwdziałanie nadciągającym wyzwaniom. Przy tym komentatorzy brytyjscy nie mają w tym wypadku wątpliwości, chodzi o wyzwania związane z destabilizacją sytuacji w regionie w wyniku polityki Moskwy, która chce w ten sposób zapobiec proeuropejskiemu kursowi rządów państw regionu. Generalnie Londyn nie ma żadnych złudzeń, co do charakteru poczynań Moskwy. Świadczyć może o tym również powołanie przez Theresę May specjalnego resortu mającego przeciwdziałać cyberatakom z zagranicy (czytaj z Rosji).

Ostatnie wydarzenia – próba obalenia proeuropejskiego rządu Czarnogóry, o co oskarżani są agenci Moskwy, stanowi tylko potwierdzenie obaw przed wzrastającą aktywnością Rosji. Aktywności, która przede wszystkim koncentruje się wokół Serbii i jej planów wstąpienia zarówno do Unii, jak i do NATO. Serbia nie bez powodu uważana jest za jeden z przyczółków Moskwy w Europie. Decyduje o tym nie umowa o wolnym handlu, ale przede wszystkim prorosyjskie sympatie zarówno sporej części elit, jak i zwykłych ludzi. I jedni i drudzy są przekonani, iż Krym słusznie przyłączony został do Rosji, sankcje winny zostać zdjęte, zaś Rosja Putina odgrywać powinna większą rolę w polityce europejskiej. W miniony piątek odbyło się spotkanie, za zamkniętymi drzwiami, serbskiego premiera Aleksandara Vučićia i rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych Michaiła Bogdanowa. O czym rozmawiano nie wiadomo dokładnie, jednak komunikat po spotkaniu zawiera tradycyjne sformułowanie o podtrzymywaniu, przez Rosję, starań o terytorialną integralność Serbii. Trudno nie odebrać tych słów inaczej, niż, jako skierowanych przeciwko Kosowu, (którego przywódcy ostatnio zadeklarowali, wbrew serbskiej mniejszości budowę regularnej armii) i niepodległości Czarnogóry. Niby przypadkiem bośniaccy Serbowie ogłosili niedawno zamiar przeprowadzenia referendum w sprawie oderwania od Bośni, zaś sąsiadująca z Serbią Macedonia rozdzierana jest wewnętrznym konfliktem i ulicznymi demonstracjami. W tym kontekście przywitanie komisarz Mogherini w serbskim parlamencie okrzykami Putin i Rosja, urasta do miary symbolu.

W tym samym dniu, co spotkanie w Belgradzie, odbywała się w Moskwie, znacznie bardziej nagłośniona przez media wizyta tureckiego premiera Erdogana. Oficjalnie wizyta zakończyła okres ochłodzenia stosunków rosyjsko – tureckich i dotyczyła kwestii ekonomicznych. Rosja zapowiedziała zniesienie większości sankcji handlowych, a także dopuszczenie pracowników mających tureckie paszporty na własny rynek. Jest to o tyle istotne, że tureckie firmy budowlane realizowały w Rosji intratne kontrakty i mają nadzieję na następne, choćby w związku z planami władz Moskwy wyburzenia bloków mieszkalnych zbudowanych w czasach Chruszczowa. Taki sukces był, w przeddzień tureckiego referendum mającego zatwierdzić zmianę ustroju, niezwykle potrzebny prezydentowi Erdoganowi i jego ekipie. W przypływie optymizmu zapowiedział on nawet, iż w najbliższej przyszłości wzajemne obroty handlowe osiągną 100 mld dolarów (dziś 15 mld). O tym, że ocieplenie relacji na linii Ankara – Moskwa skutkuje wzrostem tureckiej asertywności wobec Unii Europejskiej mogliśmy przekonać się w trakcie upływającego weekendu. A trzeba pamiętać, iż Ankara trzyma nadal w swych rękach wunderwaffe w postaci możliwości otworzenia granicy dla syryjskich uchodźców. Ale to nie jedyne bałkańskie atuty Ankary. Przecież jest jeszcze partia bułgarskiej mniejszości tureckiej, która po nadchodzących wyborach stać się może języczkiem u wagi w rządowej układance w Sofii i w efekcie przesądzić o kształcie koalicji mającej wpływać na przyszłość południowego rurociągu gazowego – Tureckiego strumienia, wstrzymanego wetem poprzedniego proeuropejskiego rządu. Obecny, powołany decyzją prorosyjskiego, lewicowego prezydenta Bułgarii ma charakter przejściowy. I wreszcie tureckie wpływy wśród Albańczyków, zarówno w Kosowie, jak i Tiranie, oraz wśród wahabitów w Bośni, też mają znaczenie w skomplikowanej bałkańskiej układance.

A zatem podsumujmy. Alians turecko – rosyjski oznacza wzrost wpływów tych państw na Bałkanach i spadek prestiżu Unii Europejskiej. Na Bałkanach w znacznej części prorosyjsko, lub pro turecko nastrojonych. Na Bałkanach pogrążonych w gospodarczym kryzysie i nieco już znudzonych oczekiwaniem na kolejny krok integracji z Unią Europejską. Unią zajętą własnymi problemami i w coraz mniejszym stopniu atrakcyjną.

I też jest kwestią czystego przypadku, że były doradca prezesa Rosnieftu, Roman Trocenko stojący na czele holdingu Nowaport chce wziąć udział w prywatyzacji belgradzkiego portu lotniczego planując wydać na ten cel 250 mln dolarów. Rywalizował będzie z niemiecką firmą Fraport AG. Jako jeden z możliwych nabywców portu lotniczego Nikoły Tesli wymieniany jest też Wiktor Wakselberg (nikiel, ropa naftowa – Forbes oblicza jego majątek na ok. 15 mld dolarów). Rozstrzygnięcie tego przetargu może świadczyć o nastawieniu rządu w Belgradzie i wpłynąć na polityczną przyszłość regionu.

 

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka